Raffi, widziałeś mnie na chodniku akurat pod swoim blokiem
Też, ale mniejsza o to gdzie. Fakt jest faktem
nie moja wina, że mieszkasz w takim miejscu gdzie nie ma dojazdu.
Tylko, że ja nie twierdzę, że jest dojazd. Wręcz przeciwnie, twierdzę, że czasem trzeba pojechać po chodniku. I że póki robisz to z poszanowaniem praw pieszych to jest to OK.
To Ty twierdzisz, że po chodniku nigdy się nie powinno. Wbrew temu, co zdarza Ci się robić
To że zrobiłbym zdjęcie i Tobie nic by nie zmieniło
Jasne, że nic. Dalej bym jeździł tak jak jeżdżę. Nie sądzę by nawet mandat zmienił moje postępowanie. Natomiast - uwaga - pewnie by je zmieniło wybudowanie odpowiedniej infrastruktury. Tylko, że ja jej tam wcale nie oczekuje - bez sensu wylewać tyle asfaltu, by jeden kolo mógł dojechać pod blok, zwłaszcza że dziś sobie radzi bez tego. Są pilniejsze potrzeby rowerzystów w mieście.
Trzeba było wysilić się i obejrzeć trochę więcej zdjęć (choćby z Korotyńskiego gdzie pasy rowerowe a ludzie na chodnikach).
80+ zdjęć miałbym przeglądać? Mam ciekawsze rzeczy do roboty. Jak autor nie umiał wybrać 2-3 dobrych fot celnie obrazujących problem, który chce pokazać, a z artykułu chciał zrobić backup karty pamięci z aparatu, to może mieć pretensje do siebie, że nikt tego nie ogląda, albo że nabija się ze zdjęć nie na temat, które znalazł
Co do Korotyńskiego - nie znam, nie bywam, nie wypowiem się. Ale to samo mam u siebie na Koszykowej. I - uwaga - widzę ciekawą prawidłowość. Rowerzyści jadący chodnikiem jadą w przeciwną stronę niż pas rowerowy obok. A na drugą stronę jezdni na pas w ich kierunku nie bardzo mają jak się dostać. Zwykle dojeżdżają chodnikiem do pierwszego skrzyżowania i tam zjeżdżają na pas (lub w ulicę poprzeczną).
Czyli robią tak samo jak ja i ty dojeżdżaliśmy do jezdni pod moim blokiem, gdzie nie dało się inaczej
Nie widzę w tym nic złego, póki szanują prawa pieszych.
Może nie uwierzycie ,ale ja pomimo wielu lat spędzonych w różnych środowiskach (między innymi Masie) nigdy nie byłem uzależniony od układów i układzików i dlatego zachowałem jeszcze swoje osobiste zdanie na różne tematy i nie muszę podskakiwać jak mi zaklaszczą.
Przyznasz, że to całkiem zabawne, gdy twój ulubiony argument wobec innych osób (tu mógłbym wymienić większość środowiska masowego), który z lubością i bez żadnych dowodów stosowałeś przez wiele lat nagle stosowany jest przeciwko Tobie. Widzę w tym konkretną ironię losu :-)
ale Jerzy!!! od 2 miesięcy Twój burmistrz/wiceburmistrz, ja nie wiem, nie moje okolice, jak Ciebie cytuje - to pisze Redaktor Pawlonek!
Jasne, Jerzy pełni tu rolę "pożytecznego przeciwnika" (ta rola bywa też nazywana bardziej dosadnie). Już Patton mówił "Nigdy nie przeszkadzaj wrogowi, gdy popełnia błąd".
Jerzy jest śmiertelnie przekonany o tym, że ma rację i działa słusznie, więc wystarczy podpromować na stronie jego teksty, nazwać "redaktorem", pokazać światu i proszę: "sami rowerzyści i to Z MASY mówią, że jest źle", "środowisko rowerzystów jest podzielone", "cykliści sami nie wiedzą czego chcą" - można to co pisze Jerzy sprzedawać pod wieloma pretekstami.
Jak się da przeciwnikowi narzędzie, to ten je wykorzysta. Co więcej - wykorzysta je tak jak On zechce, a nie tak jakby chciał Jerzy. Ale nie sądzę, by Jerzy analizował swoje teksty pod kątem "czy nie podcinam gałęzi, na której siedzę" przed ich opublikowaniem.
a artykuł i fotki uważam za durny i napędzający agresję rowerowo-pieszą
To też.
nie każdy ma Twoje doświadczenie, by spoko jeździć po jezdni
Nie gloryfikuj doświadczenia Jerzego, bo już ustaliliśmy, że jeżdżenie po jezdni/chodniku to nie kwestia jego doświadczenia, a wyłącznie sytuacji w jakiej Jerzy się znajdzie. Postawiony w pewnej sytuacji Jerzy, pojedzie po chodniku dokładnie tak samo jak osoby, które krytykuje w swoich tekstach.
BTW. Doświadczenie Jerzego w temacie rowerowym nie jest jakieś powalające
ja z moim wnukiem, 12 lat, obowiązkowo jezdnią, nie pojechałabym jezdniami Śródmieścia, bo mi go zabiją,
na razie ćwiczymy osiedlowe uliczki na Pradze Południe i most Poniatowskiego, gdy jedzie w kleszczach między babcią a dziadkiem i pasy na Saskiej samodzielnie
Bo to nie zależy od doświadczenia, tylko sytuacji. W wieku 12 lat jeździłem po Modlińskiej i Grota rowerem. Samodzielnie rowerem po ulicach wyprawiałem się w tym wieku z Białołeki na Okęcie, Wawer czy za Warszawę. Ale absolutnie nie zamierzam pisać artykułów, że to jest normalne, a jak ktoś robi inaczej to jest zły
Tego moim zdaniem Jerzy nie kuma - że jego prywatne doświadczenia nie koniecznie są możliwe do przeniesienia na ogół rowerzystów. Jemu się wydaje, że wszyscy są jak On. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Mało kto jest jak Jerzy, mało kto chce być jak Jerzy