Ale łaska ,ja już chyba nie dożyję zanim kierowcy nauczą się ,że rowerzyści muszą mieć miejsce do jazdy pod prąd . Już niedawno sprawdzałem Antka Rozpylacza i tam były tylko dwie koleiny po kołach samochodowych możliwych do przejazdu . Reszta miejsca to obustronny parking więc jak miałbym przejechać pod prąd jakby jechał prawidłowo samochód?
Druga kwestia to dlaczego ja mam kluczyć po opłotkach i dokładać sobie drogi (kilometrów) oraz dużo więcej napotykać miejsc kolizyjnych ?
Jak ktoś lubi jazdę przełajową to najlepiej wybrać się do lasu.
Ja codziennie muszę pokonać około 12 km. w jedną stronę i jak by wyglądała trasa bocznymi ulicami i zygzakiem gdzieś tam po bocznych ulicach niekiedy oddalających się od prostej linii na mapie podróży.
Cieszmy się ,cieszmy a kierowcy odwzajemnia się nam i będą rozumować po najprostszej linii oporu czyli- "pedalarze" mają ulice pod prąd ,mają drogie ścieżynki rowerowe i ostatnio modne mosty(choć jeszcze nie wybudowany ,ale już istnieje w świadomości medialnej) to niech wyp.... z głównych ulic miasta .
Gdyby były to dodatkowe usprawnienia i już po ustabilizowaniu i wydzieleniu miejsca dla rowerów na głównych ciągach miejskich, to owszem ,ale gdy nie ma sensownych ciągów , to tak jakby się cieszył budując swój dom zaczynając od dachu.
Czyli wygrywamy mało istotne uliczki a mamy milczeć i liczyć na dobrą wolę i litość kierowców jadąc głównymi arteriami ?