Chyba pobiłem rekord w dyscyplinie zabijania łożysk maszynowych na czas.
Ostatnio wymieniłem łożyska maszynowe we wszystkich kółkach prowadzących łańcuch w mojej poziomce. Okazało się, że poprzednie były już zajechane, hałasowały, nie pracowały płynnie. Po 4 zimach i nieco ponad 25 000 km - miały prawo.
Wczoraj natomiast, po może 500km od czasu wymiany, rozpadły się oba nowe łożyska w jednym z kółek. Po prostu rozleciały się na części, zasiały kulkami okolicę i przestały działać w pół drogi do domu... w zasadzie nawet nie wiem czemu, bo nic z nimi specjalnego nie robiłem.
Na szczęście miałem jeszcze zapas, ale strach się bać co może być dalej, gdy mi kolejne kółka zaczną odwalać podobne numery.