W dodatku pewni dwaj osobnicy (nie będę wskazywał palcami), którzy ze mną wtedy jechali, wybrali drogę po dziurwach i wybojach takich, że nawet moje dobre nowe resory w VG3 nie dawały rady... A prędkość wasza oscylowała między 21 a 22 km/h
Zakładam, że nasze tempo jazdy miało jakiś związek ze stanem drogi. A o do "wyboru drogi" to nie za wielki był ten wybór. Spójrz na mapę w okolicach Kalisza jak nie wierzysz.
Można było wjechać na jakieś gminne, ale one z reguły są tylko gorsze.
Poza tym w Bartka wjechałeś chyba rok później niże we mnie. Wtedy nie miał już problemów z kolanami i objeżdżał nas wszystkich na torze z uśmiechem na ustach i rękami założonymi za głowę
Natomiast jakoś jestem dziwnie pewien, że nie znajdzie się tu na Forum wiele osób (a Ty Raffi? Jeździłeś już wtedy rowerem po DKach?), które potrafiłyby tak jak ja wylecieć rowerem w 2000 roku, 2 dni po uprawomocnienia się bezkarcia rowerowego, na 3 pas 3 pasmówki i próbować przedostać się na prawy...
2000 rok? To wtedy, gdy robiłem prawko. Jeździłem wtedy przez całe wakacje, co drugi dzień, niezależnie od pogody, 20km tranzytową trasą Budzisko-Suwałki (E67, DK8) by "na jazdy" dojechać. W sumie to nawet tą trasę polubiłem, bo miała wtedy nowy asfalt i naprawdę można było posmigać. Dlatego czasem przedłużałem wycieczkę i zahaczałem o Budzisko pooglądać kolumny TIRów czekające na odprawę, albo jechałem do Suwałk w dni, w które nie miałem jazd
Łącznie w tamte wakacje po tranzycie tylko na tamtym odcinku zrobiłem jakiś 1000km.
BTW, trzech pasów tam nie było (tzn były ale sumując oba kierunki ruchu). Ale za to wtedy nie było "kagańców" i poza terenem zabudowanym Ruscy potrafili walić TIRem na 3-ciego jadąc 140km/h i rozpędzając osobówki po poboczach, więc też bywało atrakcyjnie (okazjonalnie, ale bywało). No i ogólnie suwalskie drogi są nieco mniej nudne niż nasze proste i płaskie jak naleśnik mazowieckie szosy z widocznością po horyzont
a Ty Raffi? Jeździłeś już wtedy rowerem po DKach?
Nie chcę Ci psuć samooceny, ale po krajówkach mających 6-8 pasów ruchu jeżdżę niemal codziennie, od czasów gdy miałem BMXa na komunie (początek lat 90-tych) i zacząłem wyjeżdżać poza osiedle. Po prostu nie za bardzo inaczej można wyjechać z mojego osiedla, by na taką trasę nie trafić. Jak nie Modlińska i Jagiellońska (DK 61, 6-10 pasów), to most Grota, Toruńska, Armii Krajowej i Prymasa 1000-lecia (DK 8, 6-12 pasów). Gdziekolwiek bym nie jechał, za każdym razem MUSZĘ jechać nimi choć kawałek. Siłą rzeczy lewoskręty i inne manewry wymagające przeplotu lub jazdy nie prawym pasem musiałem naumieć się robić. Ponieważ to moja codzienna droga do szkoły/pracy, to jeżdżę nią niezależnie od pogody, także wtedy gdy jest mgła, szklanka, chlapa lub inna "nierowerowa" pogoda.
BTW, Grota i Modlińska to najbardziej ruchliwe DK w naszym pięknym kraju. W ogóle to najbardziej ruchliwe drogi w kraju. Gdziekolwiek jeździsz po Polsce, możesz mieć już tylko łatwiej
I nie tylko, bo na zachodzie Europy też raczej nie ma dróg o natężeniach 12-180 tysięcy pojazdów na dobę. Dla Nich takie natężenia ruchu to science fiction wręcz.
Jak się mamy licytować, to proponuje podnieść poprzeczkę, by nie zanudzić publiki
Temat rywalizacji brzmi: "Autostrady i trasy ekspresowe".
Ja zaliczyłem fragment A1 (legalnie, włącznie z jazdą 3 pasem, mam zdjęcia na dowód i ze 20 świadków!), S7 (odcinek Wawa-Zakroczym), S8 (obwodnica Radzymina, obwodnica Ostrowi Maz.- więcej wtedy nie było), obwodnicę Garwolina (S19?), całą Gierkówkę od Wawy po Częstochowę (trasy S są tam tylko kawałki, ale całość jest niewiele gorsza), coś pod Szczecinem (dawno temu, numeru nie pomnę, trasa na Wolin), kawalącik A4 pod Krakowem, kawałek ekspresowej obwodnicy Gdańska i kilka pomniejszych fragmentów tras, których teraz nie jestem w stanie sobie przypomnieć.