Cały ten wątek zaczyna upodabniać się do "Mody na sukces"; im dłuższy, tym coraz nudniejszy i pozbawiony sensu. Już zapomniałem na dobrą sprawę, od czego to się zaczęło, a śledzę go teraz tylko i wyłącznie z nudów, zabijając czas...
Niemniej trochę przykro patrzeć, jak osoby, które znam, ustawiają się po obydwu stronach barykady, obrzucając się różnego rodzaju epitetami i dążąc tak naprawdę do niczego w tej kwestii. Natomiast myślę, że osoby bierne, czytające tylko i wyłącznie wątek dot. NMK tak naprawdę zniechęcą się już po kilku stronach tych darmowych wypocin.
Nie wszyscy muszą wiedzieć, jak bardzo się "lubicie". Nikt o tym książki nie napisze. Zamiast skakać sobie wirtualnie do oczu moglibyście się nawet spotkać - raz jeszcze - w realu i wyjaśnić sobie co, kto, jak i z kim. Robienie pod publikę negatywnej otoczki dot. NMK zdecydowanie bardziej ujmuje ludzie, jak zrzesza.
To taki mój osobisty apel do Was i do waszych ego, gdzie osobista duma nie pozwala zejść ze sceny. Swój konflikt zostawcie dla siebie, bo ja ani nikt inny Wam przyklaskiwać z tego powodu nie będzie. Niech ktoś okaże się w końcu dorosły, pójdzie po rozum do głowy i zakończy ten cyrk raz na zawsze.
Pozdrower.