Z początku sceptycznie i bez entuzjazmu podszedłem do propozycji dalekiej wycieczki na północ... a jednak przekonałem się dość szybko że warto było. To był bardzo dobry pomysł!
Po długim czasie jeżdżenia wyłącznie po mieście, przypomniałem sobie jak to jest jechać po pustej jezdni bez żadnych zatrzymań przez wiele kilometrów. Od Łomianek przez Czosnów do mostu jechaliśmy starym przebiegiem niegdyś głównej drogi. Długa, prosta jezdnia o równej nawierzchni była doskonałym miejscem na trening wydajnościowy (czy jak się to tam nazywa). Mogłem się skupić na ćwiczeniu równego tempa, kadencji i spokojnym równym oddychaniu. Pełna koncentracja i analiza wydolności organizmu oraz jakości samodzielnego serwisowania już nie nowego roweru
Uwielbiam taką nocną ciszę. Wyłącznie odgłosy przyrody i delikatny szum powietrza oraz opon. Zero skrzypień, stukań itp
Analiza wykazała niedoskonałość siodełka, a przez to nie w pełni wygodną pozycję.
Uwagi co do przejazdu? A i owszem...
- nie wyprzedzamy prowadzącego,
- trzymajmy równe tempo, przyspieszanie i hamowanie, rwanie peletonu przyspiesza zmęczenie,
- nie jeździjmy jak zdezorientowana chmara komarów... trzymajmy szyk,
- jeździjmy w peletonie, na przykład dwójkami gęsiego. Zmniejsza to wspólne zmęczenie, daje poczucie prawdziwego treningu, a i dla wyprzedzających kierowców jesteśmy bardziej przewidywalni.
Trasa mi się podobała. Frekwencja dopisała. Dziękuję.
Dla mnie wycieczka zakończyła się przejechaniem 80 km.