A ja tam lubię NLR, DLR, i nie przeszkadza mi, ze czasami Tanawis przyjeżdża ostatni i to po czasie zbiórki...Po prostu na niego czekamy i nie widzę w tym żadnego problemu...Dzięki obu tym inicjatywom poznałem fajnych znajomych z którymi można jeżdżić nawet nocą, bo samotne jeżdżenie w środku nocy dzielnicami które nawet się zna, może być mocno niebezpieczne...Na LRN zawsze spotykaliśmy ludzi, do nas przychylnie nastawionych-i to często w różnych stanach spożycia napojów mocno-wyskokowych...Zdecydowanie wśród tubylczej nocnej młodzieży budziliśmy raczej pozytywne emocje... Tak więc jeżdżimy sobie razem w małej grupce i jest fajnie...Jak na razie poznałem kilku kolegów rowerzystów i nie sadzę aby w najbliższym czasie nasza nocno-lajtowa paczka miała by się jakoś powiększyć, bo od kilku miesięcy jeżdżimy praktycznie w tym samym składzie. Pewnie, że na lajtowkach zarówno tych nocnych jak i dziennych jeżdzę od niedawna, ale chciałbym jeżdżić w nich jak najczęściej, bo jeżdżenie w grupie rowerowej jest pozytywie odmienne od samotnego pokonywania nawet najciekawszych rowerowych tras... P.S A co do ostatniej naszej nocnej lajtówki to koledzy rowerzyści i Tanawis poszli mi trochę na rękę i umówiliśmy się wcześniej o g21, bo następnego dnia pracowałem i dobrze by było trochę dłużej wypocząć... Rowerowo pozdrawiam-Maciek Wilanowiak i zapraszam wszystkich miłośników nocnego jeżdżenia na następny NLR...