Warszawska Masa Krytyczna

Inne => Hydepark => Wątek zaczęty przez: Hipek99 w 28 Kwi 2014, 20:33:28

Tytuł: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Hipek99 w 28 Kwi 2014, 20:33:28
Jadę dziś Alejami w kierunku Pruszkowa. DDR się kończy, zjeżdżam na jezdnie, by zaraz eleganckim łukiem w prawo skręcić w Nowolazurową. Spostrzegam, że po prawej wyrosła mi DDR, gdzieś nisko, z jakimś fajnym przejazdem pod jezdnią. Zobaczyłem, że nie ma którędy na nią wygodnie wjechać, bo krawężnik wysoki, więc rozważyłem opcję jazdy do najbliższego skrzyżowania. "Niech tam" - pomyślałem - "zjadę na przystanku i przeboleję ten krawężnik, bo się jeszcze przyczepi do mnie jakaś chol...". W tym momencie auto, które kilkadziesiąt metrów jechało blisko mnie nagle wydało z siebie niebieski błysk i stosowny pojedynczy pisk.

Sprawdzam z kim mi rzecz przyszła. Straż Miejska.

Zadane mi pytanie brzmiało: dlaczego tędy jadę?

Odpowiedziałem zgodnie z prawdą (jak rzadko kiedy miałem ładne wytłumaczenie, bo z fragmentów śmieszek przy Powstańców/Połczyńska i Połczyńskiej tak ładnie bym się nie wykpił), że mię się rowerowa droga skończyła i zjechałem na jezdnię. Ale że już natychmiast zjeżdżam, bo czekałem aż się pojawi. I na tym przystanku właśnie chciałem...

Ale nie, pytanie nie dotyczyło tego. To jest dla panów jasne i zrozumiałe (!). Chodziło o to, że jadę rowerem po jezdni, gdy na Jerozolimskich jest (70), a na Nowolazurowej (60) (czy jakoś tak). A nie wolno. Bo nie wolno mi rowerem jechać jezdnią, gdy jest powyżej 50 km/h.

Poprosiłem o przepis. No akurat - pech! - nie miał kodeksu. Ale zaproponował, bym sobie w internecie sprawdził. Pogadaliśmy sobie: ja swoje, on swoje. Pożegnaliśmy się jeden drugiemu życząc sprawdzenia w internecie jakie są te przepisy.

Przychodzę więc tu, do tego internetu, i pytam: to jakie są te przepisy? Internecie, wolno czy nie wolno?
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Mociumpel w 28 Kwi 2014, 21:31:43
Tu masz ogólnie "kodeks rowerowy" - http://wrower.pl/prawo/kodeks-drogowy-dla-rowerzystow,3176.html
Jeśli cytat nawet z głowy jets prawdziwny to straznik miejski powinien sie douczyć przepisów:

"Oddział 11
Przepisy dodatkowe o ruchu rowerów, motorowerów oraz pojazdów zaprzęgowych
Art. 33.
5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
2) szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów"

Przepis dotyczy ZUPEŁNIE czego innego i został na opak zinterpretowany przez strażaka miejskiego !!!

W przypadku braku ściezki rowerowej, oraz o ile jezdnia nie jest autostradą, bądź drogą expresowa lub szybkiego ruchu, oraz o ile na drodze nie ma znaku "zakaz jazdy rowerem" to kierujący rowerem MOŻE UCZESTNICZYĆ w ruchu, jak normalny inny użytkownik.
Jedynym przeciwskazaniem, ale to bardziej pod rozwagę chcącego jechać drogą, jest wzięcie pod uwagę tego, że różnice prędkości "niedzielnego" rowerzysty a samochodu bądź motorowerów są na tyle duże, że "niedzielny kowalski" będzie bardziej zawalidrogą, niż użytkownikiem drogi.
Dla dobra innych i własnego życia powinien wybrać opcję jazdy po chodniku, chyba, że ma mocne nóżki i spoko osiąga te 40+ to wtedy moc w nim i na drodze w kołach jego ...

A tu ogólnie rózne takie dla osób chcących znac interpretacje wprost http://polskanarowery.sport.pl/msrowery/1,105126,14164043,Rowerowy_FAQ___odpowiedzi_na_najczesciej_zadawane.html
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Maćkofff w 28 Kwi 2014, 23:16:48
Na Twoim miejscu tak bym się wykłócał ze strażnikem aż ten by zdecydował o wystawieniu mandatu, a następnie z uśmiechem na ustach go nie przyjął ;-)
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: skip_yeti w 28 Kwi 2014, 23:35:23
Jadę dziś Alejami w kierunku Pruszkowa. DDR się kończy, zjeżdżam na jezdnie, by zaraz eleganckim łukiem w prawo skręcić w Nowolazurową. Spostrzegam, że po prawej wyrosła mi DDR, gdzieś nisko, z jakimś fajnym przejazdem pod jezdnią.


Tak btw, nie wszyscy wiedzą. Jeżeli chcesz dojechać do tej ddr-ki zamiast pakować się w wielopasmowe Aleje, i samozłomki które nie wiedzą gdzie jechać (co chyba uczyniłeś jeżeli dobrze zrozumiałem), musisz po tym, jak przekroczysz Kleszczową i skończy ci się śmieszka pojechać kawałek parkingiem, dalej drogą dojazdową, mijasz stację BP, Platformę, dojeżdżasz do biurofcuff (Batory Office to się chyba nazywa?) i omijacz je od prawej - wjeżdżasz w ślepą ulicę, która kończy się właśnie początkiem DDR-ki wzdłuż Nowolazurowej. Jeżdżę tam regularnie.

Co do prędkości - jeżeli nie masz DDR w twoim kierunku i nie masz zakazu ruchu rowerów (znak autostrady albo drogi szybkiego ruchu ma to w pakiecie) to możesz jechać śmiało, pan strażnik nie trafił z interpretacją  8)

Inna sprawa, że nie chciałbym wjeżdżać na ten węzeł rowerem. Żeby sensownie jechać na Ursus, czyli NL, trzeba skręcić na Włochy/Bemowo, a nie wszyscy są na tyle kumaci żeby to zrobić. Masz tam chyba w porywach do 6 pasów, główny nurt wysyła cię na Opacz, a nie Aleje, więc ci co jeżdżą na pamięć i są królami lewego pasa mają kłopot, który kończy się przecinaniem 3 pasów w poprzek. Widziałem tam już cofających, wbitych w rozdzielacz, stojących w różnych miejscach węzła na awaryjnych z komórką, mapa i nawigacją w ręku... to nie jest miejsce dla rowerzysty  :P
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: rowerozof w 29 Kwi 2014, 00:46:05
Tak btw, nie wszyscy wiedzą. Jeżeli chcesz dojechać do tej ddr-ki zamiast pakować się w wielopasmowe Aleje, i samozłomki które nie wiedzą gdzie jechać (co chyba uczyniłeś jeżeli dobrze zrozumiałem), musisz po tym, jak przekroczysz Kleszczową i skończy ci się śmieszka
... zaczyna CPR, ktory znow przechodzi w DDr i chodnik tyle ze odwrotnie jak wczesniej. Moze mylic nawierzchnia z kostki , ale weglug pionowych znaków jest to DDR.

dalej drogą dojazdową, mijasz stację BP, Platformę, dojeżdżasz do biurofcuff (Batory Office to się chyba nazywa?) i omijacz je od prawej
Można też z lewej wjechac na chodnik i to raczej zgodnie z przepisami bo obok jest 60.
wjeżdżasz w ślepą ulicę, która kończy się właśnie początkiem DDR-ki wzdłuż Nowolazurowej.
Bardzo nie lubie tego fragmentu bo jest nierówna nawierzchnia i zakręt pod kątem prostym lub nawet ostrym. Wybieram wiec jazde chodnikiem, tak jak wiekszosc rowerzystów.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Hipek99 w 29 Kwi 2014, 09:27:22
Mociumpel, skip_yeti:
Miałem nadzieję, że ironia zawarta w ostatnim akapicie mojej wypowiedzi jest na tyle czytelna, że nie będzie wątpliwości co do tego, czy wiedziałem, kto ma rację. Niemniej jednak dzięki za odpowiedzi.

Na Twoim miejscu tak bym się wykłócał ze strażnikem aż ten by zdecydował o wystawieniu mandatu, a następnie z uśmiechem na ustach go nie przyjął ;-)
Rozważałem dwie opcje:
- poproszenie o wezwanie kogoś bardziej kompetentnego,
- wystawienie mandatu (wówczas poznałbym podstawę prawną).

Obie z nich marnowały mi za dużo czasu, więc stwierdziłem, że szybko się pożegnamy.

Jedyne, co zrobiłem, to zaproponowałem mu zakład, którego nie przyjął.
Tak btw, nie wszyscy wiedzą. Jeżeli chcesz dojechać do tej ddr-ki zamiast pakować się w wielopasmowe Aleje, i samozłomki które nie wiedzą gdzie jechać (co chyba uczyniłeś jeżeli dobrze zrozumiałem), musisz po tym, jak przekroczysz Kleszczową i skończy ci się śmieszka pojechać kawałek parkingiem, dalej drogą dojazdową, mijasz stację BP, Platformę, dojeżdżasz do biurofcuff (Batory Office to się chyba nazywa?) i omijacz je od prawej - wjeżdżasz w ślepą ulicę, która kończy się właśnie początkiem DDR-ki wzdłuż Nowolazurowej. Jeżdżę tam regularnie.
Gdy już dojechałem do przystanku na Nowolazurowej to tak mi się wydawało, że ta boczna uliczka mnie tam wyprowadzi. Będę pamiętał.

Inna sprawa, że nie chciałbym wjeżdżać na ten węzeł rowerem. Żeby sensownie jechać na Ursus, czyli NL, trzeba skręcić na Włochy/Bemowo, a nie wszyscy są na tyle kumaci żeby to zrobić. Masz tam chyba w porywach do 6 pasów, główny nurt wysyła cię na Opacz, a nie Aleje, więc ci co jeżdżą na pamięć i są królami lewego pasa mają kłopot, który kończy się przecinaniem 3 pasów w poprzek. Widziałem tam już cofających, wbitych w rozdzielacz, stojących w różnych miejscach węzła na awaryjnych z komórką, mapa i nawigacją w ręku... to nie jest miejsce dla rowerzysty  :P
Akurat żeby jechać NL to wystarczy rowerem trzymać się prawej krawędzi, więc nie jest to wielkim problemem. Sympatyczniej jest jechać prosto, na Pruszków; mi to akurat się podobało.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 29 Kwi 2014, 13:35:32
Pan strażnik, jak to Pan strażnik - niedouczony był i bzdury gadał. Pomyliła Mu się możliwośc jazdy po chodniku z zakazem jazdy po jezdni. Powinien w ramach przeprosin zjeść swoje prawo jazdy razem z okładką na dokumenty, w której je trzyma :P
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Hipek99 w 29 Kwi 2014, 13:53:07
Wydaje mi się, że zadziałał tu proces uproszczonego myślenia: skoro w PORD (albo w reportażu w telewizji) w jednym zdaniu pojawiło się słowo "rowerzysta" i "50 km/h", to na pewno chodziło o to, że rowerzystom nie wolno jeździć, gdy dopuszczalna prędkość jest większa.

Nie jest to pierwszy taki przypadek, z którym się spotykam. Dwukrotnie mojej żonie zwrócono taką samą uwagę na estakadach w ciągu ulic Sasanki-Marynarska-Hynka (nie pamiętam nigdy ich kolejności). Bo tam jest ograniczenie aż do 80 km/h.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: em c w 08 Cze 2014, 13:44:03
Trochę jak z Gazetą Prawną, wg której rowerzysta musi wyprzedzać pojazdy wyłącznie po prawej, bo w w przepisach jest napisane, że może.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 08 Cze 2014, 19:19:59
Trochę jak z Gazetą Prawną, wg której rowerzysta musi wyprzedzać pojazdy wyłącznie po prawej, bo w w przepisach jest napisane, że może.

Gazeta Prawna to w ogóle powinna wziąć udział w jakiejś akcji "Cała Polska czyta dziennikarzom" albo w czymś takim. Mylili środek pasa ze środkowym pasem, możliwość z obowiązkiem i wprowadzali wielokrotnie ludzi w błąd merytorycznie żenującymi wtopami w artykułach. Nie spotkałem się jeszcze by w temacie rowerów napisali coś prawidłowo - zawsze był przynajmniej jeden żenujący błąd.

Niestety bo potem inne gazety potrafią to przedrukowywać i to bez sprawdzenia. W ten sposób bzdura okrąży Polskę zanim prawda założy buty :P
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 11 Cze 2014, 10:51:54
Pan strażnik, jak to Pan strażnik - niedouczony był i bzdury gadał. Pomyliła Mu się możliwośc jazdy po chodniku z zakazem jazdy po jezdni. Powinien w ramach przeprosin zjeść swoje prawo jazdy razem z okładką na dokumenty, w której je trzyma :P

To doskonale pokazuje jak skomplikowany jest PORD... za dużo wyjątków w zakazach i nakazach. Im prawo jest bardziej proste , tym bardziej jest zrozumiałe i tym łatwiej się jego przestrzega. A tak mamy jeden zakaz i kilkanaście wyjątków i ...połap się w tym chłopie...!!!
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Stalin w 11 Cze 2014, 11:39:27
To doskonale pokazuje jak skomplikowany jest PORD... za dużo wyjątków w zakazach i nakazach.

Bez przesady, po prostu kwestia umiejętności zauważenia róznicy pomiędzy "może" a "musi/ma obowiązek".
;)
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 11 Cze 2014, 12:36:37
Jeśli tak to wymień wszystkie MOŻE dla jazdy rowerzysty po chodniku.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 11 Cze 2014, 15:35:33
To doskonale pokazuje jak skomplikowany jest PORD... za dużo wyjątków w zakazach i nakazach. Im prawo jest bardziej proste , tym bardziej jest zrozumiałe i tym łatwiej się jego przestrzega. A tak mamy jeden zakaz i kilkanaście wyjątków i ...połap się w tym chłopie...!!!

Sto procent racji. Nasz PoRD jest tak zamotany, że na chyba żadne pytanie o to czy coś można, czy nie, nie da się odpowiedzieć prosto, bo zawsze jest jakiś wyjatek, warunek albo coś ;D

Tą ustawę należałoby napisać od nowa, od czystej kartki. Sporą część zagadnień w ogóle wartoby z niej wywalić (co już zaczęto robić) do innych aktów prawnych, bo 177 stron A4 to jest za dużo do zapamiętania dla przeciętnego kierowcy, rowerzysty czy pieszego, a większość przepisów i tak nie dotyczy sytuacji, w których się znajdują.

Np. po co kierowcy wiedza, kto zasiada w Wojewódzkiej radzie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego? To może spokojnie wylecieć z ustawy do innego aktu. Po co kierowcy wiedza, jaka służba może go zatrzymać? Wystarczy mu wiedza, że umundurowany funkcjonariusz może zatrzymać zawsze, a nieumundurowany tylko w określonych sytuacjach, a czy to będzie Żandarm, Policjant, czy Strażnik Graniczny to już nic nie zmienia i może być to wymienione w rozporządzeniu. To już nie lata 90-te, że biegają przebierańcy i okradają kierowców. Tak samo z info o tym kto może używać sygnałów dźwiękowych i świetlnych? Dla kierowcy wystarczy info, że jak wyje i miga niebieskim  to ma przepuścić, a nie wyglądać i sprawdzać czy jedzie Straż, Pogotowie, czy może ABW ;-) Tak samo przepisy o ewidencji pojazdów, pojazdach nienormatywnych i jeszcze tysiąc innych można wywalić do oddzielnych aktów prawnych - przy okazji ułatwiając ich znalezienie tym, którzy tego naprawdę potrzebują, bo teraz muszą wertować 177 stron PoRD by znaleźć szukane info.


To doskonale pokazuje jak skomplikowany jest PORD... za dużo wyjątków w zakazach i nakazach.

Bez przesady, po prostu kwestia umiejętności zauważenia róznicy pomiędzy "może" a "musi/ma obowiązek".
;)

Mylisz się Stalin, czego zresztą świetnym przykładem jest jeżdżenie rowerem po przejściach dla pieszych - zakazane, ale z wyjatkami rozstrzelonymi po PoRD tak, że każdego gliniarza i "specjalistę" z nich zagniesz. Nawet jak facet będzie miał przy sobie PoRD to nie znajdzie, bo będzie szukał w innym miejscu.

PoRD powinien być tak krótki i zrozumiały, by go można było uczyć dzieci w szkole tak jak dziś uczą się Konstytucji. Dopóki jest to zbiór wyjątków od wyjatków do reguł rozstrzelonych po 177 stronach, to sorry, ale nie nauczą się tego ani kierowcy, ani rowerzyści, ani piesi, ani policjanci.

A to oznacza, że w miejsce prawa pisanego obowiązywać będzie prawo zwyczajowe. I tak masz obecnie w Polsce, gdzie "zwyczajowo jeżdżą +10km/h do limitu", zwyczajowo nie zatrzymują się na zielonej strzałce, zwyczajowo parkują gdzie popadnie, a wiele przepisów zapisanych w prawie nie funkcjonuje, bo nikt ich nie zna.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: jolajola1 w 11 Cze 2014, 16:33:51
A czy są jakiekolwiek ograniczenia prędkości na DDRkach?
Nie chodzi o takie, jak wzdłuz brzegu w Sopocie, ale ograniczenie generalne
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: maciek_slon w 11 Cze 2014, 16:39:10
50km/h, w końcu to teren zabudowany ;-)
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: ŁukaszM w 11 Cze 2014, 16:50:46
A poza zabudowanym można spokojnie cisnąć 90 ;) Nawet jak na jezdni jest inne ograniczenie bo na ddr nikt znaków nie stawia.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 11 Cze 2014, 17:38:20
Dokładnie. Wyjątkiem jest CPiR na których to prędkość podczas rowerowania musisz dostosować do prędkości pieszych co jest absurdalne bo gdy ową prędkość dostosuję do np 7 km/h to w życiu takiego pieszego nie wyprzedzę i będę musiał się wlec dopóty dopóki pieszy nie skręci w bok. A co jeśli pieszy się zatrzyma? Teoretycznie rowerzysta też musi stanąć....ABSURD! A jeśli widzę pieszego idącego w moim kierunku to z jaką prędkością mam jechać? W oczach nie mam radaru Dopplera...
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Stalin w 11 Cze 2014, 18:52:39
@robertrobert1 @Raffi,
Macie rację, źle się wyraziłem. Nie chodziło o to że PoRd jest jasny i klarowny ale o tą konkretną sytuację, która akurat jest określona w jednym miejscu. Pan Strasznik, jak wynika z opisu, znał odnośny zapis, ale nie odróżnił sformułowania "dozwolone" od "nakazane".

Co do ogólnego kształtu ustawy to całkowita racja.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 11 Cze 2014, 18:57:58
Nie ma obowiązku używania licznika ,więc prędkość  nie ma szans mierzyć . Tylko rozsądek powinien być zachowany ,ale o to najtrudniej :P
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: biały w 11 Cze 2014, 20:27:47
Nie zgodzę się z tym, że PoRD jest zbyt skomplikowany. Podwójnie się nie zgodzę. Nie jest zbyt skomplikowany jako prawo, bo należy do jednych z prostszych zbiorów przepisów. Nie jest zbyt skomplikowany jako dokument, bo nie jest rolą ustawy bycie podręcznikiem. Od nauki są ośrodki szkolenia kierowców lub stosowne publikacje. To ich zadaniem jest przekazać wiedzę w sposób pogrupowany, ułożony i odpowiednio zinterpretowany. Zresztą PoRD jest ładnie pogrupowany i całe rozdziały lub nawet działy możesz spokojnie przeskakiwać. Przenoszenie części przepisów do oddzielnych dokumentów to dopiero robienie problemów, bo po natrafieniu na "w osobnym rozporządzeniu" tak naprawdę zostaje się z niczym. ISAP trochę pomaga, ale konia z rzędem przeciętnej osobie, która będzie miała ochotę przedzierać się przez listę pół tysiąca pozycji o nic nie mówiących tytułach dotyczących zmieniania zmiany zmienionego zmienionym.

Nie przeczę, że prawo powinno być upraszczane. Ale nie poprzez inną organizację aktów, tylko faktyczne zmienianie przepisów. I nie poprzez usuwanie wyjątków od zakazów, bo te nikomu nie szkodzą. Bardziej poprzez usuwanie niepotrzebnego rozdrobnienia (np. rozdzielenie na 90km/h i 100km/h poza terenem zabudowanym) albo nadmiernego regulowania (np. liczba i kształt świateł).

Wyjątkiem jest CPiR na których to prędkość podczas rowerowania musisz dostosować do prędkości pieszych
"Dostosować" nie jest równoznaczne z "jechać z tą samą szybkością".

Nie ma obowiązku używania licznika ,więc prędkość  nie ma szans mierzyć.
Jedno nie stoi w sprzeczności z drugim. Masz obowiązek jechać z prędkością nie większą od określonej przepisami i znakami. A jak ten obowiązek spełnisz to już jest twój wolny wybór. Możesz używać licznika, możesz patrzyć na GPS, możesz zliczać obroty korbą, możesz patrzeć na zegarek i obserwować pikietaż, możesz nawet wozić ze sobą szklaną kulę. Czy naprawdę trzeba narzucać wszystkim prawem obowiązek używania konkretnego wyposażenia, bo inaczej sami nie mogą zadbać o jego posiadanie?
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 12 Cze 2014, 08:54:10
Nie zgodzę się z tym, że PoRD jest zbyt skomplikowany. Podwójnie się nie zgodzę. Nie jest zbyt skomplikowany jako prawo, bo należy do jednych z prostszych zbiorów przepisów.

Podstawa działań to dobre zorientowanie się na czym polega problem. Problem IMO jest taki, że ludzie nie znają, nie rozumieją i nie sa w stanie zapamiętać PoRDu.

Tak, tak, wiemy, że reszta prawa jest jeszcze gorsza, bardziej zamotana, mniej klarowna itp. Ale to marne pocieszenie. Przeciętny kierowca nie rozumie od tego PoRDu lepiej, bezpieczeństwo też się od tego nie poprawia, problem pozostaje :P


Nie jest zbyt skomplikowany jako dokument, bo nie jest rolą ustawy bycie podręcznikiem. Od nauki są ośrodki szkolenia kierowców lub stosowne publikacje.

Różnica jest taka, że spora część przepisów może być zamotana, bo nie musi być czytana przez każdego. Od pewnych zagadnień masz fachowców, którzy w tym siedzą, biorą kasę za to, a reszcie wystarcza "wiedza ogólna" lub nawet totalna nieznajomość tematu.

Niestety PoRD muszą być w stanie pojąć dzieci, stereotypowe gospodynie domowe, osoby mniej lotne intelektualne - generalnie wszyscy. I nie - przeciętna gospodyni domowa chcąca iść przez ulicę na zakupy nie kupi sobie do tego podręcznika, ani nie pójdzie na żaden kurs. Jak jej to zaproponujesz, popuka się wymownie w głowę lub wyzwie Cię od dziwaków :P Dlatego tym razem to góra musi iść do Abrahama i to prawo musi się dostosować do możliwości intelektualnych odbiorców ;)


Zresztą PoRD jest ładnie pogrupowany i całe rozdziały lub nawet działy możesz spokojnie przeskakiwać.

Owszem, jest pogrupowany i w tym pogrupowaniu jest nawet logika. Ale czy to jest optimum pod względem wygody czytającego to już bym miał wątpliwości. Bywa, że zagadnienia są w jednym miejscu, a wyjątki do niego w 3 innych :P

Jak nie wierzysz, spróbuj wyłapać i zebrać zapisy o przechodzeniu pieszego przez jezdnię.


Przenoszenie części przepisów do oddzielnych dokumentów to dopiero robienie problemów, bo po natrafieniu na "w osobnym rozporządzeniu" tak naprawdę zostaje się z niczym. ISAP trochę pomaga, ale konia z rzędem przeciętnej osobie, która będzie miała ochotę przedzierać się przez listę pół tysiąca pozycji o nic nie mówiących tytułach dotyczących zmieniania zmiany zmienionego zmienionym.

Tylko ile przeciętnych osób szuka w PoRD informacji o np. wykorzystaniu drogi w sposób szczególny, transportowaniu "gabarytów" czy radach BRD? Obstawiam, że będzie to mniej niż 1% :P Im się dołoży jeden krok w szukaniu więcej - bo znajdą delegację i będą musieli znaleźć kolejny dokument. Za to 99% osób które tego nie potrzebuje otrzyma prostsze, krótsze prawo.

Można dyskutować, czy zawsze jest warto delegować. Pewnie nie, bo jak danej informacji szuka 99% osób to powinna być w jednym miejscu. Ale IMO wszystko wykorzystywane rzadziej lub tylko przez pewną niewielką grupę ludzi, bym z PoRD wyniósł na osobne. Oni sobie poradzą, a reszta będzie miała łatwiej.

W Informatyce też są dwa podejścia - w Win masz jak najwięcej opcji pod jednym poleceniem, a w Linuxie oddzielne polecenie to każdej czynności. Oba podejścia mają swoich zwolenników i hejterów ;) Jedni mówią, że lepiej zapamiętać jedno polecenie (nazwę programu) i setkę parametrów, inni wolą pamiętać więcej poleceń, a nie mordować się z parametrami (krótsze komendy do wpisania).

W przypadku delegacji do rozporządzeń plus masz jeszcze taki, którego w informatyce nie ma - by je znowelizować nie musisz przechodzić za każdym razem przez Sejm, Senat i Prezydenta, tylko masz znacznie krótszą i prostszą ścieżkę legislacyjną ;)


Nie przeczę, że prawo powinno być upraszczane. Ale nie poprzez inną organizację aktów, tylko faktyczne zmienianie przepisów. I nie poprzez usuwanie wyjątków od zakazów, bo te nikomu nie szkodzą. Bardziej poprzez usuwanie niepotrzebnego rozdrobnienia (np. rozdzielenie na 90km/h i 100km/h poza terenem zabudowanym) albo nadmiernego regulowania (np. liczba i kształt świateł).

Fakt, że tych wszystkich dopuszczalnych prędkości w Polsce jest tyle, że tablice przy przejściach granicznych są 5x większe niż u naszych sąsiadów. Ktoś chciał być świętszy od papieża robiąc np. podział na dwujezdniowe i jednojezdniowe trasy za miastem, dopuszczając budowanie jednojezdniowych ekspresówek, czy wprowadzając godziny nocne z wyższymi limitami prędkości. Zysk dla kierowców to jakieś 3 minuty na 400km, a strata taka, że mało kto się w tym łapie ;-)

Mnie się podoba model bodajże szwedzki, finlandzki, czy gdzieś tam z północy: Domyślnie jest 50km/h wszędzie. Jak gdzieś dopuszcza się większą lub mniejszą prędkość jazdy, to znakami.

Dwa zdania i masz to wytłumaczone, nawet idiota zrozumie. I w ten sposób nie musisz w ogóle znakować obszarów zabudowanych i niezabudowanych (wywalasz dwa redundantne znaki z rozporządzeń). Żaden kierowca nie powie Ci, że nie widział tabliczki na wjeździe do miasta. A tabliczkę na wyjeździe, że może przyśpieszyć zobaczy na pewno kazdy :D


Zadanie: Spróbuj w dwóch zdaniach prostych opisać wszystkie dopuszczalne prędkości w Polsce :D Albo spróbuj w jednym zdaniu odpowiedzieć, czy rowerzysta może jechać chodnikiem, albo czy pieszy na pierwszeństwo na przejściu. Albo dowolne inne zagadnienie ;) Polski PoRD jest tak napisany, że prawie zawsze odpowiedź brzmi "To zależy". A tak być nie powinno.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 12 Cze 2014, 09:46:09
Zadanie: Spróbuj w dwóch zdaniach prostych opisać wszystkie dopuszczalne prędkości w Polsce :D

Nie da się. Wyjdzie zdanie złożone i to wiele, wiele razy. Ale spróbujmy w formie wyliczanki.
Ograniczenie prędkości  ...
1. w trefie zamieszkania
2. w trefie tempo 30
3. w obszarze zabudowanym w godzinach dziennych
4. w obszarze zabudowanym w godzinach nocnych
5. na drodze  jednojezdniowej dla pojazdów samochodowych
6. na drodze dwujezdniowej
7. na drodze dwujezdniowej dla pojazdów samochodowych
8. na autostradach
9. na drogach po za obszarem zabudowanym
10. ..uff a może o czymś zapomniałem bo pisałem z głowy a nie wertując PORD?

Albo spróbuj w jednym zdaniu odpowiedzieć, czy rowerzysta może jechać chodnikiem,

Kolejna wyliczanka czyli rowerzysta może jechać chodnikiem kiedy...
1....
2....
3....
4....

Kto chętny do uzupełnienia?
 
albo czy pieszy na pierwszeństwo na przejściu. Albo dowolne inne zagadnienie ;) Polski PoRD jest tak napisany, że prawie zawsze odpowiedź brzmi "To zależy". A tak być nie powinno.

Niestety.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: biały w 12 Cze 2014, 10:00:18
Podstawa działań to dobre zorientowanie się na czym polega problem. Problem IMO jest taki, że ludzie nie znają, nie rozumieją i nie sa w stanie zapamiętać PoRDu.
I nie muszą. Muszą znać istotę przepisów, a nie wyczytywać je z ustawy. Ustawa jest dla urzędników, prawników i innych szczególnie zainteresowanych.

Tak, tak, wiemy, że reszta prawa jest jeszcze gorsza, bardziej zamotana, mniej klarowna itp. Ale to marne pocieszenie. Przeciętny kierowca nie rozumie od tego PoRDu lepiej, bezpieczeństwo też się od tego nie poprawia, problem pozostaje :P
A sądzisz, że problemy z bezpieczeństwem wynikają z braku czytania lub zrozumienia PoRDu? Bo mam wrażenie, że akurat te czynniki, które w Polsce przeważają wśród źródeł wypadków, znane są każdemu.

Niestety PoRD muszą być w stanie pojąć dzieci, stereotypowe gospodynie domowe, osoby mniej lotne intelektualne - generalnie wszyscy.
Na co im to? Chciałem powiedzieć, że "generalnie wszyscy" to powinni pojąć najwyżej niektóre fragmenty konstytucji. Ale mam wrażenie, że nawet taka wiedza jest dla większości bezużyteczna.

I nie - przeciętna gospodyni domowa chcąca iść przez ulicę na zakupy nie kupi sobie do tego podręcznika, ani nie pójdzie na żaden kurs.
I nie jest jej do niczego potrzebny. O tym, że przechodzi się pasami (na zielonym, gdy jest sygnalizacja) i gdzie indziej nie wolno wie już małe dziecko. Brak znajomości szeregu wyjątków od tej reguły niczemu nie zagraża. Ot, straci kilka minut stojąc, zamiast z miarką odmierzać 100m albo zastanawiać się, czy takie coś w kształcie "X" to jest już zgodnie z przepisami skrzyżowanie ;P.

Owszem, jest pogrupowany i w tym pogrupowaniu jest nawet logika. Ale czy to jest optimum pod względem wygody czytającego to już bym miał wątpliwości. Bywa, że zagadnienia są w jednym miejscu, a wyjątki do niego w 3 innych :P
Ale te wyjątki są w rozdziałach, które należy przeczytać jako osoba, którą dane wyjątki mogą dotyczyć. Wolę mieć wyjątki w innym rozdziale niż w innym akcie lub, o zgrozo, obowiązki określane w jakimś pomniejszym rozporządzeniu samorządu, który nawet BIPu nie potrafi dobrze prowadzić.

Jak nie wierzysz, spróbuj wyłapać i zebrać zapisy o przechodzeniu pieszego przez jezdnię.
Te, które są potrzebne pieszemu do bezpiecznego poruszania się: Art. 13-15 (Rozdział 2, jasno zatytułowany "Ruch pieszych"). Cała reszta dotyczy zachowania innych uczestników ruchu wobec pieszego i pieszy nie musi tego wiedzieć. Niestety, żeby zinterpretować tylko na podstawie przepisów podane artykuły (nie korzystając z wiedzy ogólnej), trzeba już sięgnąć nie do innego rozdziału, a do CzeKi... ;).

Tylko ile przeciętnych osób szuka w PoRD informacji o np. wykorzystaniu drogi w sposób szczególny, transportowaniu "gabarytów" czy radach BRD? Obstawiam, że będzie to mniej niż 1% :P (...) Oni sobie poradzą, a reszta będzie miała łatwiej.
Ale w czym reszcie przeszkadza to, że jest w jednym dokumencie napisane więcej? Jedyne, co mogę zarzucić, to kwestię braku prawidłowych spisów treści w PDFach z ISAPa. Ale to wszystko.

W Informatyce też są dwa podejścia - w Win masz jak najwięcej opcji pod jednym poleceniem, a w Linuxie oddzielne polecenie to każdej czynności. Oba podejścia mają swoich zwolenników i hejterów ;) Jedni mówią, że lepiej zapamiętać jedno polecenie (nazwę programu) i setkę parametrów, inni wolą pamiętać więcej poleceń, a nie mordować się z parametrami (krótsze komendy do wpisania).
To pod Windowsem ktoś używa w terminalu programów innych niż przeportowane z Pingwina? ;)
Ok, ok... na poważnie: nie zauważyłem takiej zależności. Popatrz sobie na narzędzia typu openssl, convert czy gcc. Ten ostatni ma tyle opcji, że wątpię, by na świecie istniała osoba, która byłaby w stanie podać znaczenie 10% z nich.

W przypadku delegacji do rozporządzeń plus masz jeszcze taki, którego w informatyce nie ma - by je znowelizować nie musisz przechodzić za każdym razem przez Sejm, Senat i Prezydenta, tylko masz znacznie krótszą i prostszą ścieżkę legislacyjną ;)
W informatyce też jest i zwie się to modularność. Zamiast aktualizować cały program, aktualizuje się bibliotekę. Nie przeczę jednak sensowności rozbijania, a jedynie rozbijania dla zmniejszenia rozmiaru dokumentu.


Mnie się podoba model bodajże szwedzki, finlandzki, czy gdzieś tam z północy: Domyślnie jest 50km/h wszędzie. Jak gdzieś dopuszcza się większą lub mniejszą prędkość jazdy, to znakami.
Akurat "50km/h" wszędzie jest o tyle problematyczne, że na drogę możesz wyjechać w dowolnym miejscu. I co? Ciągnąć się 50km/h i blokować ruch na drodze, gdzie jest limit 80km/h, bo nie można było zobaczyć znaku podwyższającego prędkość? Ale podział na 3 grupy (zabudowany, poza zabudowanym, autostrady/ekspresowe) całkowicie by dla mnie wystarczył. Jeśli jest strefa zamieszkania, to po prostu dodatkowy znak strefowy "20". Na autostradach i drogach ekspresowych zrobić model niemiecki. Cięższe pojazdy można od razu ograniczyć do 80-tki, a potem najwyżej indywidualnie podnosić lub opuszczać dopuszczalną prędkość nalepkami na tyłku.

A tabliczkę na wyjeździe, że może przyśpieszyć zobaczy na pewno kazdy :D
Niektórzy złośliwie stawiają je za krzakami albo po lewej ;).

Zadanie: Spróbuj w dwóch zdaniach prostych opisać wszystkie dopuszczalne prędkości w Polsce :D
Ależ proszę bardzo:
Jedź 10km/h wolniej od poprzednika. Jeżeli nie ma poprzednika, poczekaj.
:D
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 12 Cze 2014, 11:06:04
Podstawa działań to dobre zorientowanie się na czym polega problem. Problem IMO jest taki, że ludzie nie znają, nie rozumieją i nie sa w stanie zapamiętać PoRDu.
I nie muszą. Muszą znać istotę przepisów, a nie wyczytywać je z ustawy. Ustawa jest dla urzędników, prawników i innych szczególnie zainteresowanych.

A nic bardziej mylnego. Jak można poruszać się na drodze nie znając szczegółów tylko same ogóły??? Jeśli zapamiętamy tylko ogólne pojęcia czyli
- reguła prawej ręki na skrzyżowaniach
- reguła zielonego światła
- reguła jazdy po jezdni
- reguła parkowania

itd to tak naprawdę nic nie będziemy wiedzieć bo od każdej reguły jest kilkanaście wyjątków.



Niestety PoRD muszą być w stanie pojąć dzieci, stereotypowe gospodynie domowe, osoby mniej lotne intelektualne - generalnie wszyscy.
Na co im to? Chciałem powiedzieć, że "generalnie wszyscy" to powinni pojąć najwyżej niektóre fragmenty konstytucji. Ale mam wrażenie, że nawet taka wiedza jest dla większości bezużyteczna.
Szczerze mowiąc na co dzień konstytucja w ogóle mi nie jest potrzebna za to zasady PORD jak najbardziej tak.

I nie - przeciętna gospodyni domowa chcąca iść przez ulicę na zakupy nie kupi sobie do tego podręcznika, ani nie pójdzie na żaden kurs.
I nie jest jej do niczego potrzebny. O tym, że przechodzi się pasami (na zielonym, gdy jest sygnalizacja) i gdzie indziej nie wolno wie już małe dziecko. Brak znajomości szeregu wyjątków od tej reguły niczemu nie zagraża. Ot, straci kilka minut stojąc, zamiast z miarką odmierzać 100m albo zastanawiać się, czy takie coś w kształcie "X" to jest już zgodnie z przepisami skrzyżowanie ;P.

Kilka minut  na jednym skrzyżowaniu, kilka minut na drugim, kilka minut na kolejnym i kilka minut na kolejnych dziesięciu. I tak z minuty robią się godziny. Owszem strata godziny nikomu nie zagraża ale czy ułatwia życie?

Owszem, jest pogrupowany i w tym pogrupowaniu jest nawet logika. Ale czy to jest optimum pod względem wygody czytającego to już bym miał wątpliwości. Bywa, że zagadnienia są w jednym miejscu, a wyjątki do niego w 3 innych :P
Ale te wyjątki są w rozdziałach, które należy przeczytać jako osoba, którą dane wyjątki mogą dotyczyć. Wolę mieć wyjątki w innym rozdziale niż w innym akcie lub, o zgrozo, obowiązki określane w jakimś pomniejszym rozporządzeniu samorządu, który nawet BIPu nie potrafi dobrze prowadzić.

A ja wolałbym jasny przepis bez żadnych xxx wyjątków. Coś można to ok jeśli nie to nie a nie mamy zakaz a pod zakazem xxx wyjątków. ABSURD!






Mnie się podoba model bodajże szwedzki, finlandzki, czy gdzieś tam z północy: Domyślnie jest 50km/h wszędzie. Jak gdzieś dopuszcza się większą lub mniejszą prędkość jazdy, to znakami.
Akurat "50km/h" wszędzie jest o tyle problematyczne, że na drogę możesz wyjechać w dowolnym miejscu. I co? Ciągnąć się 50km/h i blokować ruch na drodze, gdzie jest limit 80km/h, bo nie można było zobaczyć znaku podwyższającego prędkość?

Jakie blokowanie? Kto chciałby to by wyprzedził taki pojazd! Pojęcie blokowania jest w Polsce nadużywane i tak na prawdę jest wymówką na nieudolność jazdy po mieście. Ja jeżdżę  zarówno rowerem jak i samochodem i po za miastem byłem blokowany tylko przez kombajn, który jechał z rozłożonym nagarniaczem. Często w mieście byłem blokowany jak TIR czy autobus utknął na skrzyżowaniu. Pozostałe przypadki to tylko mniejsze lub większe utrudnienia lub ograniczenia w ruchu ale, na miłość boską, nie BLOKOWANIE!


Zadanie: Spróbuj w dwóch zdaniach prostych opisać wszystkie dopuszczalne prędkości w Polsce :D
Ależ proszę bardzo:
Jedź 10km/h wolniej od poprzednika. Jeżeli nie ma poprzednika, poczekaj.
:D


A co to za bzdura!?!?
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 12 Cze 2014, 13:51:25
Podstawa działań to dobre zorientowanie się na czym polega problem. Problem IMO jest taki, że ludzie nie znają, nie rozumieją i nie sa w stanie zapamiętać PoRDu.
I nie muszą. Muszą znać istotę przepisów, a nie wyczytywać je z ustawy. Ustawa jest dla urzędników, prawników i innych szczególnie zainteresowanych.

Jasne, że liczy się istota. Ale w sytuacji, gdy nie dajesz rady zrozumieć czytanego tekstu to nie ma szans byś wyłuskał z niego istotę sprawy :P

Tak, tak, wiemy, że reszta prawa jest jeszcze gorsza, bardziej zamotana, mniej klarowna itp. Ale to marne pocieszenie. Przeciętny kierowca nie rozumie od tego PoRDu lepiej, bezpieczeństwo też się od tego nie poprawia, problem pozostaje :P
A sądzisz, że problemy z bezpieczeństwem wynikają z braku czytania lub zrozumienia PoRDu? Bo mam wrażenie, że akurat te czynniki, które w Polsce przeważają wśród źródeł wypadków, znane są każdemu.

Jasne, że część prawo rozumie i ignoruje. Ale jednocześnie całkiem sporo jest ludzi, którzy przepisów zwyczajnie nie znają. Obserwowałem to pracując w Agorze, gdzie jakiekolwiek teksty o prawie "klikały się" jak szalone, w komentarzach było 150 kolejnych pytań, zwykle o oczywistości. Tak samo na mail Masy wciąż przychodzą podobne pytania. Stąd mój wniosek, że jednak nie wszyscy olewają, spora część nie kuma, nie rozumie.

Niestety PoRD muszą być w stanie pojąć dzieci, stereotypowe gospodynie domowe, osoby mniej lotne intelektualne - generalnie wszyscy.
Na co im to? Chciałem powiedzieć, że "generalnie wszyscy" to powinni pojąć najwyżej niektóre fragmenty konstytucji. Ale mam wrażenie, że nawet taka wiedza jest dla większości bezużyteczna.

Zaryzykuje stwierdzenie, że z PoRD przeciętny Kowalski w wieku od 3 do 103 lat korzysta ZNACZNIE częściej niż z konstytucji :P

I nie - przeciętna gospodyni domowa chcąca iść przez ulicę na zakupy nie kupi sobie do tego podręcznika, ani nie pójdzie na żaden kurs.
I nie jest jej do niczego potrzebny. O tym, że przechodzi się pasami (na zielonym, gdy jest sygnalizacja) i gdzie indziej nie wolno wie już małe dziecko. Brak znajomości szeregu wyjątków od tej reguły niczemu nie zagraża. Ot, straci kilka minut stojąc, zamiast z miarką odmierzać 100m albo zastanawiać się, czy takie coś w kształcie "X" to jest już zgodnie z przepisami skrzyżowanie ;P.

Albo da se wlepić mandat za nic. Albo po potrąceniu kierowca przekona ją, że to Jej wina i będzie spłacać rozbity samochód. Albo wlezie pod koła komuś w sytuacji dla niej niejasnej.

Skąd założenie, że błędy można popełniać tylko w sposób dla siebie i innych bezpieczny?


Jak nie wierzysz, spróbuj wyłapać i zebrać zapisy o przechodzeniu pieszego przez jezdnię.
Te, które są potrzebne pieszemu do bezpiecznego poruszania się: Art. 13-15 (Rozdział 2, jasno zatytułowany "Ruch pieszych"). Cała reszta dotyczy zachowania innych uczestników ruchu wobec pieszego i pieszy nie musi tego wiedzieć.

W sytuacji idealnej, gdy inni na drodze nie popełniają błędów, oczywiście miałbyś rację. W rzeczywistości nieidealnej wiedza na temat innych uczestników ruchu, ich możliwych zachowań, tego co powinni zrobić i możliwych błędów może być dla pieszego bardzo użyteczna do przeżycia.


Zadanie: Spróbuj w dwóch zdaniach prostych opisać wszystkie dopuszczalne prędkości w Polsce :D
Ależ proszę bardzo:
Jedź 10km/h wolniej od poprzednika. Jeżeli nie ma poprzednika, poczekaj.
:D

Wyjezdżając w piątek wieczór z miejsca postojowego na Nowogrodzkiej pierwszym samochodem jaki zobaczysz będzie śmieciarka w sobotę rano :D Poczekaj, poczekaj - to w sumie świetny sposób na zmniejszenie liczby wypadków. Stojące i czekające na kogoś auta nikogo nie zabiją :)
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: miroslavka w 12 Cze 2014, 14:27:20
Trudno się nie zgodzić, że PoRD powinien być prosty do zrozumienia, nadajcy się do lektury przez szeregowego Kowalskiego. Jak pokazuje życie, czerpanie faktów z gazet, plakatów (oficjalnych),  książek szkoleniowych, typowych forów, czy nawet wiedzy policjantów zwyke skazane jest na porażkę.

Przeciętny kierowca szkoli się na opracowaniu, a PoRD nawet do ręki nie weźmie (widziałam na kursie swego czasu). A niestety wszelkie interpretacje często mijają się ze stanem faktycznym, a nawet go wypaczają o 180 stopni. Znajomość praw (w tym ograniczeń prędkości) wśród kierowców, policjantów itp. to zwylke "wiem, że dzwoni, ale nie wiem w którym kościele"...  :(
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: biały w 12 Cze 2014, 15:04:32
A nic bardziej mylnego. Jak można poruszać się na drodze nie znając szczegółów tylko same ogóły???
Nie napisałem nigdzie o uczeniu ogółów. Napisałem o pogrupowaniu tematów. Ważne jest, żeby rozumieć zagadnienie, a nie koniecznie opierać się na materiałach źródłowych.

A ja wolałbym jasny przepis bez żadnych xxx wyjątków. Coś można to ok jeśli nie to nie a nie mamy zakaz a pod zakazem xxx wyjątków. ABSURD!
Żaden absurd. Po prostu konieczność. Dla niektórych sytuacji przepis nie ma sensu i tyle.

Jakie blokowanie? Kto chciałby to by wyprzedził taki pojazd!
A kto powiedział, że wyprzedzenie jest legalnie możliwe w danej sytuacji?


Jedź 10km/h wolniej od poprzednika. Jeżeli nie ma poprzednika, poczekaj.
A co to za bzdura!?!?
Wykryto brak poczucia humoru.


Jasne, że liczy się istota. Ale w sytuacji, gdy nie dajesz rady zrozumieć czytanego tekstu to nie ma szans byś wyłuskał z niego istotę sprawy :P
Ale po co Kowalski ma tę istotę sprawy sam wydłubywać? Podręczniki w ośrodkach szkolenia naprawdę nie są takie złe. Jasne, wiem - są tam często bzdury powypisywane. Ale tylko czasami i to jest kwestia poprawienia ich. Oczywiście - można zmienić ustawę tak, żeby była podręcznikiem. Szybko ten status straci przy kolejnej zmianie, ale niech przez jakiś czas będzie. Tylko po co? Żeby sam doszedł do błędnych interpretacji?

Albo da se wlepić mandat za nic. Albo po potrąceniu kierowca przekona ją, że to Jej wina i będzie spłacać rozbity samochód. Albo wlezie pod koła komuś w sytuacji dla niej niejasnej.
Da se. Tak samo jak da się zatrzymać za nic. Da se nielegalnie wykorzystać dane osobowe. Da se wmówić, że urzędnik jest pan i władca. Da się zastraszyć groźbami zgłoszeniem sprawy na policję. Itedeitepe. Mamy całe polskie prawo zmieniać w podręczniki? Sądzę, że jednak taniej i szybciej od grupy lobbującej za przepisaniem prawa wyjdzie grupa pisząca podręczniki.

W sytuacji idealnej, gdy inni na drodze nie popełniają błędów, oczywiście miałbyś rację. W rzeczywistości nieidealnej wiedza na temat innych uczestników ruchu, ich możliwych zachowań, tego co powinni zrobić i możliwych błędów może być dla pieszego bardzo użyteczna do przeżycia.
Ale błędy innych to już nie interes pieszego - z prawnego punktu widzenia. I jak widzisz połączenie powiązanych ze sobą artykułów? Nagle w rozdziale "Ruch pieszych" ma się znaleźć informacja o ograniczeniach prędkości, bo pieszy może mieć potrzebę przewidzenia, z jaką prędkością porusza się inny uczestnich ruchu?

Wyjezdżając w piątek wieczór z miejsca postojowego na Nowogrodzkiej pierwszym samochodem jaki zobaczysz będzie śmieciarka w sobotę rano :D
Pytałeś o ujęcie w dwóch zdaniach ograniczeń prędkości. Ktoś powiedział, że to ma być wydajne? :D
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 12 Cze 2014, 15:26:16

Jakie blokowanie? Kto chciałby to by wyprzedził taki pojazd!
A kto powiedział, że wyprzedzenie jest legalnie możliwe w danej sytuacji?

Jeśli wyprzedzenie nie jest możliwe to jedziesz tak długo aż wyprzedzenie będzie możliwe. Nie ma wówczas żadnego blokowania! Blokowanie to celowe i świadome ograniczenie lub zatamowanie ruchu. Jazda rowerem po jezdni nie jest formą blokowania chyba, że nie jedziesz tylko stoisz z rowerem w poprzek drogi. Moglibyśmy blokowanie odnieść do korków w godzinach szczytu. Patrząc przez pryzmat osoby dojeżdżającej do zatoru to wszyscy użytkownicy będący przed maską blokują drogę. Tymczasem przecież oni świadomie tego nie robią chociaż świadomie wsiedli do samochodu i świadomie zatrzymali swój pojazd.

Swego czasu jechałem litewską autostradą przez remontowany most, na który tylko był czynny jeden pas ruchu. Występował przy tym brak pobocza. W tym miejscu należy zaznaczyć, że litewskie autostrady były, może i są nadal albo i nie, dopuszczone dla ruchu rowerowego, coś na kształt gierkówki. Jadąc tym pasem w pewnej chwili dojechał do mnie TIR i jechał za mną przez około 2 km w tempie 15-18 km/h. Ja przy tym naciskałem jak mogłem na pedały a że miałem sakwy i było lekko pod górę to postęp był mizerny.  TIR sobie jechał wolno i nie wykonał najmniejszego znaku , który by świadczył, że mu przeszkadzam. Czy zatem ja blokowałem ów ruch?



Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 12 Cze 2014, 16:59:46
Litości ! prawnicy się znaleźli , od zawracania kijem Wisły . Wreszcie KRÓTKO ktoś odpowie ? czy muszę wozić na swoim "Wyskrobku" licznik ,.czy nie .?  Czy obowiązuje mnie na Al. Jerozolimskich jakaś prędkość ?-czy nie? I nie chcę słyszeć odpowiedzi typu zależy z której strony wiatr będzie wiał. Weźcie pod uwagę to że ludziom nawet instrukcji obsługi niektórych urządzeń nie chce się czytać , a Wy chcecie żeby ktoś "tyrady prawnicze" czytał? :-[
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: blat23 w 12 Cze 2014, 18:06:33
Przestrzeganie prędkości jest niezależne od urządzeń, które mogą w tym pomóc. Vide: ostatni wyrok rowerzysty złapanego na fotoradar.

Co do PoRD - moim zdaniem nie jest trudny - dla większości osób wystarczy przeczytanie pierwszych 4 oddziałów. Może nawet trzech pierwszych, 4 fakultatywnie.

Przepisy są jasne, są w jednym miejscu i nie widzę problemów. Większość ludzi nie musi znać CzeKa ani ustawy o drogach publicznych, które się przydają w ruchu. Nie muszą znać Kodeksu postępowania Policji, Kw, Kc ani Kk w większości przypadków, ale się również przydają w ruchu.

Ułatwienie PoRD powinno iść z drugiej strony - jeśli uczestnik ruchu przepisów nie zna, to powinno się je dla tej osoby zminimalizować. Na przykład - piesi nie mają obowiązku znajomości przepisów ruchu drogowego, dlatego powinni mieć bezwzględne pierwszeństwo zawsze na drogach. Jedyne wymaganie to po prostu zatrzymanie się przed ulicą w miejscu nieoznaczonym i rozejrzenie się. Czyli uproszczenie jest.

Generalnie - im większe szkody dany uczestnik może wyrządzić, tym większą powinien mieć odpowiedzialność i tym więcej przepisów powinien znać.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 12 Cze 2014, 21:06:57
Ale po co Kowalski ma tę istotę sprawy sam wydłubywać? Podręczniki w ośrodkach szkolenia naprawdę nie są takie złe. Jasne, wiem - są tam często bzdury powypisywane.

Mam nieodparte wrażenie, że sam sobie przeczysz :P

Ale tylko czasami i to jest kwestia poprawienia ich.

Mówisz jakby to było takie hop-siup, to pewnie kilka takich podręczników już w życiu poprawiłeś? ;)


Oczywiście - można zmienić ustawę tak, żeby była podręcznikiem.

Osobiście wolałbym poprawić ją tak, by podręcznik nie był potrzebny - ani w ustawie, ani obok niej. IMO to całkowicie wykonalne.


W sytuacji idealnej, gdy inni na drodze nie popełniają błędów, oczywiście miałbyś rację. W rzeczywistości nieidealnej wiedza na temat innych uczestników ruchu, ich możliwych zachowań, tego co powinni zrobić i możliwych błędów może być dla pieszego bardzo użyteczna do przeżycia.
Ale błędy innych to już nie interes pieszego - z prawnego punktu widzenia.

Na każdym cmentarzu jest alejka tych co mieli pierwszeństwo i tych co mieli rację, a do tego nie interesowały ich błędy i problemy innych ;)


Wyjezdżając w piątek wieczór z miejsca postojowego na Nowogrodzkiej pierwszym samochodem jaki zobaczysz będzie śmieciarka w sobotę rano :D
Pytałeś o ujęcie w dwóch zdaniach ograniczeń prędkości. Ktoś powiedział, że to ma być wydajne? :D

Fakt, nikt. Myślałem, że to na tyle oczywiste, że nie trzeba nawet o tym pisać :P
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 13 Cze 2014, 10:25:25

 Na przykład - piesi nie mają obowiązku znajomości przepisów ruchu drogowego, dlatego powinni mieć bezwzględne pierwszeństwo zawsze na drogach. Jedyne wymaganie to po prostu zatrzymanie się przed ulicą w miejscu nieoznaczonym i rozejrzenie się.

Mylisz się. Każdy obywatel RP musi znać PORD podobnie jak każdy cudzoziemiec chcący poruszać się w ruchu drogowym musi znać polski PORD. Jest tylko taka różnica między kierowcami a pieszymi, że u kierowców występuje weryfikacja ich znajomości, przynajmniej raz na egzaminie a pieszy może chodzić bez tej weryfikacji.

Podobnie jest z prawem podatkowym. Każdy musi płacić podatki, i płaci, chociaż kompletnie nie zna paragrafu, który ten zapis reguluje.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: oelka w 13 Cze 2014, 23:42:26
To nie tak.
Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania. A więc to czy obywatel przeczyta ustawę czy nie jest jego prywatną sprawą. W razie popełnienia wykroczenia lub przestępstwa i tak ponosi odpowiedzialność za swoje postępowanie.

Jeżeli zamierza się wprowadzić zmiany dotyczące zmiany pierwszeństwa w ruchu na przejściu dla pieszych, to dlatego że od pieszego nie można oczekiwać umiejętności takich jak ocena odległości, prędkości i drogi hamowania pojazdu. Taka wiedza jest natomiast jedną z podstawowych umiejętności jaką powinien posiadać kierowca kończąc kurs nauki jazdy i zdając egzamin.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: biały w 14 Cze 2014, 04:16:00
Jazda rowerem po jezdni nie jest formą blokowania chyba, że nie jedziesz tylko stoisz z rowerem w poprzek drogi.
Ależ my mówiliśmy o jechaniu 50km/h na drodze z faktycznym ograniczeniem do np. 80-90km/h, i to jechaniu samochodem, a nie rowerem. Co ma rower do tego? Jeżeli ktoś jadąc przy limicie 80-90km/h będzie jechał samochodem 50km/h i nie będzie możliwości wyprzedzenia, to jest to blokowanie. I zwisa mi, czy jest to blokowanie zgodne z definicją policji - mówię o blokowaniu "na chłopski rozum".

Swego czasu jechałem litewską autostradą przez remontowany most
Też mógłbym powiedzieć, gdzie swego czasu jechałem, po jakim moście (nie remontowanym!) na jakiej drodze i że też nikt na mnie nie trąbił - pomimo, że to była Polska. I ile razy przyblokowałem ruch na warszawskich i podwarszawskich drogach, a nikt nawet na mnie nie zatrąbił ani nie poryczał silnikiem, tylko grzecznie wszyscy czekali na miejsce nadające się do wyprzedzenia. Co nie oznacza, że taka sytuacja jest w porządku. Nie tak powinno być, że pojawienie się rowerzysty powoduje powstanie sznura samochodów. Może być to legalne, mogą mi nie być w stane za to nic zrobić, ale samochód na istotnej drodze powinien móc się poruszać z sensowną prędkością, nie będąc istotnie spowalnianym ani przez rowerzystę, ani przez inny samochód. Dokładnie tak samo, jak rowerzysta powinien móc jechać z wybraną przez siebie prędkością, a nie być zmuszonym do ciągnięcia się krzywym kostkotworem za pieszym, bo urzędnik nie odróżnia roweru od pieszego. Tyle w kwestii blokowania.

Wreszcie KRÓTKO ktoś odpowie ? czy muszę wozić na swoim "Wyskrobku" licznik ,.czy nie .?
Nie, nie musisz.

Czy obowiązuje mnie na Al. Jerozolimskich jakaś prędkość ?-czy nie?
Tak, obowiązuje.

Na przykład - piesi nie mają obowiązku znajomości przepisów ruchu drogowego,
Nikt nie ma obowiązku znać przepisów. Obowiązek dotyczy jedynie ich przestrzegania. I piesi jak najbardziej też mają obowiązek ich przestrzegania.

dlatego powinni mieć bezwzględne pierwszeństwo zawsze na drogach.
Na czerwonym też? Na autostradzie też? Przed przecinakiem też? Łatwo jest tworzyć piękne uogólnienia, ale niestety nie bardzo wpisują się one w rzeczywistość.

Poniekąd jednak pieszy ma "pierwszeństwo" (celowo w cudzysłowiu, bo pomijam definicję w ustawie) zawsze. Wszyscy mają obowiązek go nie rozjechać, gdy znajdzie się na drodze, nawet jeśli znajduje się tam nielegalnie. Jedynie nie ma on prawa legalnie tego wykorzystywać do chodzenia "gdzie popadnie".

Mam nieodparte wrażenie, że sam sobie przeczysz :P
Nie przeczę. Wystąpienie kilku bzdur albo sprzeczności z praktyką nie oznacza wcale, że podręcznik jest jako całość bez sensu.

Mówisz jakby to było takie hop-siup, to pewnie kilka takich podręczników już w życiu poprawiłeś? ;)
Nie. Ale naprawianie istniejącego produktu zawsze tańsze niż robienie czegoś kompletnie od zera. Czasami może to oznaczać zmianę produktu na inny, bo stary faktycznie nie nadaje się do niczego, ale to nadal będzie poprawianie tego innego produktu, a nie wynajdywanie od nowa koła.

Na każdym cmentarzu jest alejka tych co mieli pierwszeństwo i tych co mieli rację, a do tego nie interesowały ich błędy i problemy innych
Przeczytanie teoretycznego tekstu nie bardzo pomaga w zrozumieniu problemów i zachowań innych. Do tego trzeba postawić się w sytuacji tych innych. Usiąść za kierownicę samochodu, roweru... wtedy dopiero można przewidywać, co zrobi kierujący samochodem lub rowerem i jak postrzega pieszego.

Fakt, nikt. Myślałem, że to na tyle oczywiste, że nie trzeba nawet o tym pisać :P
Ok, skończmy ten wątek. Pytanie było retoryczne i w pełni zrozumiałem jego sens. Odpowiedziałem [chyba oczywistym] żartem dotyczącym przestrzegania ograniczeń prędkości przez kierowców ;).

Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 14 Cze 2014, 06:14:01
Jazda rowerem po jezdni nie jest formą blokowania chyba, że nie jedziesz tylko stoisz z rowerem w poprzek drogi.
Ależ my mówiliśmy o jechaniu 50km/h na drodze z faktycznym ograniczeniem do np. 80-90km/h, i to jechaniu samochodem, a nie rowerem. Co ma rower do tego? Jeżeli ktoś jadąc przy limicie 80-90km/h będzie jechał samochodem 50km/h i nie będzie możliwości wyprzedzenia, to jest to blokowanie. I zwisa mi, czy jest to blokowanie zgodne z definicją policji - mówię o blokowaniu "na chłopski rozum".

Jakiś czas temu jechałem samochodem 20km/h na dozwolonym 50. Z tyłu klaksonada pacjenta, co przecież "na chłopski rozum" uważał, że można. Bo dzień, bo pogoda dobra, droga też równa,a poza tym pewnie się śpieszył. Dobrze, się nie dałem sprowokować i nie przyśpieszyłem - na przejście wyszedł pieszy spomiędzy aut w korku na pasie obok. Zza ciężarówki. On zobaczył mnie gdy był pod kołami, ja jego też. Gdybym jechał 50 km/h z faceta nic by nie zostało, a ja skończyłbym w kryminale, bo facet był na przejściu. A tak nawet niewiele hamowania było i strachu. Po ruszeniu, facet z tyłu jakoś dziwnie przestał trąbić.

Pamietam też gościa co mnie na trasie na Lublin myknął. Bo przecież na pewno złośliwie jadę wolniej, albo dlatego, że jestem pierdołą. Nie, nie byłem pierdołą, wiedziałem czemu jadę wolniej niż dozwolona. A On miał ogromne szczęście, że rodziny nie zabił. Bo to że auto skasował dokumentnie to pomijam.

Osobiście mam zasadę. Jak ktoś jedzie wolno, wręcz podejrzanie wolno, to zanim go wyprzedzę, poświęcam moment na zastanowienie się DLACZEGO. Nie znam kierowców, co by jechali 20 na 50 lub 50 na 90 dla przyjemności. Każdy jeden kierowca się śpieszy, tak chyba dla zasady. Więc jak ktoś jedzie wolniej, to na pewno ma jakiś powód - zwykle okazywało się, że gość turlający się wie, widzi lub podejrzewa coś, o czym to ja nie mam pojęcia.


Swego czasu jechałem litewską autostradą przez remontowany most
Też mógłbym powiedzieć, gdzie swego czasu jechałem, po jakim moście (nie remontowanym!) na jakiej drodze i że też nikt na mnie nie trąbił - pomimo, że to była Polska. I ile razy przyblokowałem ruch na warszawskich i podwarszawskich drogach, a nikt nawet na mnie nie zatrąbił ani nie poryczał silnikiem, tylko grzecznie wszyscy czekali na miejsce nadające się do wyprzedzenia. Co nie oznacza, że taka sytuacja jest w porządku. Nie tak powinno być

Czy to jest deklaracja, że rezygnujesz z roweru by nie utrudniać życia kierowcom? Czy próbujesz zasugerować coś innego? ;)


Mam nieodparte wrażenie, że sam sobie przeczysz :P
Nie przeczę. Wystąpienie kilku bzdur albo sprzeczności z praktyką nie oznacza wcale, że podręcznik jest jako całość bez sensu.

Dla mnie oznacza. Sorry, ale jaki podręcznik z błędami merytorycznymi może być dobry? Helloł! Wprowadzanie ludzi w błąd nie jest dobre! Nie powinno być tolerowane w podręcznikach, zwłaszcza takich, których uzytkownik potem wsiada do ważącej 1,5 tony puszki i MOŻE ZABIĆ.

Temat poglądów i polityczności pomijam - poglądy każdy może mieć własne. Tylko niech autor podręcznika zaznaczy, że to pogląd autora, wydajemisię, komentarz, dygresja czy co tam chce dodać. By ludzie to wiedzieli i nie brali za prawdę objawioną lub literę prawa. Bo jeżeli podaje poglądy czy wydajemisie autora za prawdę objawioną to sorry, ale to też taki podręcznik powinien iść na przemiał.


Mówisz jakby to było takie hop-siup, to pewnie kilka takich podręczników już w życiu poprawiłeś? ;)
Nie.

Aha, czyli rozmawiamy o figurze czysto teoretycznej i abstrakcyjnej. Spróbuj, zmierz swoje wyobrażenie z rzeczywistością :P Łatwiej Ci będzie zrozumieć lub nawet zaakceptować mój punkt widzenia.


Na każdym cmentarzu jest alejka tych co mieli pierwszeństwo i tych co mieli rację, a do tego nie interesowały ich błędy i problemy innych
Przeczytanie teoretycznego tekstu nie bardzo pomaga w zrozumieniu problemów i zachowań innych. Do tego trzeba postawić się w sytuacji tych innych. Usiąść za kierownicę samochodu, roweru... wtedy dopiero można przewidywać, co zrobi kierujący samochodem lub rowerem i jak postrzega pieszego.

Jasne, że praktyka najważniejsza. Ale nie zgodzę się, że czytanie nie ma przyszłości. Nie każdy błąd trzeba zobaczyć czy przeżyć na drodze, by go pojąć i zrozumieć. Gdyby było inaczej, szkoły, kursy i podręczniki nie miałyby sensu i racji bytu. Tymczasem opiera się na nich cała nowoczesna cywilizacja, włącznie z ruchem drogowym :P

Tylko - UWAGA - kluczowa jest jakość tychże. (patrz wyżej nasza rozmowa o tym czy podręcznik z błędami jest zły)
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: biały w 14 Cze 2014, 07:53:29
Jakiś czas temu jechałem samochodem 20km/h na dozwolonym 50. (...)
Co innego jest, gdy zwalniasz, bo masz ku temu powody. Co innego, gdy nie masz powodu innego niż bydzie pewnym, że jesteś na ograniczeniu, a nie jesteś. Wtedy nie masz żadnego faktycznego powodu i jest to zwykłe utrudnianie ruchu innym. Przypominam, że wyszliśmy od poruszenia kwestii użycia 50km/h jako domyślnego limit wszędzie i mój argument o blokowaniu dotyczył sytuacji, gdy ktoś jedzie 50-tką na drodze o wyższym ograniczeniu, bo nie wie, jakie jest ograniczenie.

Czy to jest deklaracja, że rezygnujesz z roweru by nie utrudniać życia kierowcom?
Gdybym miał zrezygnować, już dawno bym to zrobił. Mam prawo tam jechać i jadę (czasami jadę nawet, gdy tego prawa nie mam), co nie oznacza, że nie dostrzegam wad takiej sytuacji. Prawo prawem, ale mam jeszcze mózg.

Dla mnie oznacza. Sorry, ale jaki podręcznik z błędami merytorycznymi może być dobry? Helloł!
To w takim razie żaden podręcznik nie jest dobry, bo wszystko zawiera jakieś błędy ;). Naprawdę... to, że np. w podręczniku palnięto głupotę, że przy pasie do włączania się trzeba dojechać do końca i tam się zatrzymać, nie dyskwalifikuje tego podręcznika. Tak samo jak nie zdyskwalifikuje go to, że napisano w nim, że pieszego trzeba przepuścić zawsze (pomińmy na potrzeby przykładu kwestie Konwencji wiedeńskiej). Obydwie rzeczy to bzdury niezgodne z PoRD, ale chyba nie powiesz, że z tego powodu trzeba rzucić podręcznik do kosza i pisać nowy. Albo, co gorsza, zmieniać całą ustawę...

Wprowadzanie ludzi w błąd nie jest dobre! Nie powinno być tolerowane w podręcznikach, zwłaszcza takich, których uzytkownik potem wsiada do ważącej 1,5 tony puszki i MOŻE ZABIĆ.
Oczywiście, że nie powinno być tolerowane. Powinno być poprawiane.

Aha, czyli rozmawiamy o figurze czysto teoretycznej i abstrakcyjnej. Spróbuj, zmierz swoje wyobrażenie z rzeczywistością :P Łatwiej Ci będzie zrozumieć lub nawet zaakceptować mój punkt widzenia.
Naprawdę wątpię, aby prościej było przepisać od nowa ustawę niż poprawić błędy w podręcznikach.

Jasne, że praktyka najważniejsza. Ale nie zgodzę się, że czytanie nie ma przyszłości. Nie każdy błąd trzeba zobaczyć czy przeżyć na drodze, by go pojąć i zrozumieć. Gdyby było inaczej, szkoły, kursy i podręczniki nie miałyby sensu i racji bytu. Tymczasem opiera się na nich cała nowoczesna cywilizacja, włącznie z ruchem drogowym :P
I po to w szkołach nauki jazdy są instruktorzy: żeby wyjaśnić, pokazać przykłady, wskazać typowe błędy. Przynajmniej ci dobrzy instruktorzy, bo oczywiście są też tacy z bardzo tanich szkół albo inni cwaniacy.

Podręcznik tego nijak nie wyjaśni. Nie róbmy utopii, że pieszy widząc sytuację na drodze sięgnie do PoRDu (nawet bardzo przystępnie napisanego) i zacznie analizować sytuacje, z którymi spotkał się na drodze. Nie zacznie.

Żeby Jerzy nie musiał szukać odpowiedzi w "prawniczych dyskusjach", podrzucam linka do niej (http://forum.masa.waw.pl/index.php?topic=3186.msg51068#msg51068) - bo znowu zaczyna być przykrywana dyskusją ;)
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 14 Cze 2014, 08:17:15
Panowie ,panowie prześpijcie się , bo już pomroczność jasna Was dopada , i mimo szczerych chęci zaczynacie sami siebie plątać w stanowiskach i już nie wiadomo o co poszło?  Mimo linku dalej krótko nie wiem nic -licznika nie muszę wozić , a prędkość muszę zachować ? - więc jak ?- wozić szamana w sakwie?  Tak to jest jak w nocy się tłumaczy, a może to z moją głową coś nie tak i powinienem jakieś EPO czy coś podobnego brać ?
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: biały w 14 Cze 2014, 11:10:11
Licznika nie musisz wozić - nie ma takiego wymogu. Ograniczenie prędkości musisz przestrzegać. W jaki sposób ją zachowasz to jest twój samodzielny, własny, indywidualny i dobrowolny wybór. Najbardziej oczywistym wydaje się być licznik lub GPS. Jeśli jednak znajdziesz dostatecznie lekkiego i mieszczącego się w sakwie szamana, który na dodatek będzie skuteczny, to jestem pewien, że policja nie będzie miała żadnych zastrzeżeń. Chyba że do sposobu przewożenia szamana.

Nie wiem, skąd się wzięło dziwne przekonanie, że pomiędzy wymogiem przestrzegania ograniczenia prędkości a brakiem wymogu posiadania określonego sprzętu jest jakaś sprzeczność. Sprzeczność byłaby, gdyby na przykład istniał zakaz posiadania narzędzia mierzącego szybkość. Tak, wtedy byłaby sprzeczność, bo prawo zakazywałoby przestrzegania prawa. Niczego takiego jednak nie ma. Jest tylko wymóg przestrzegania ograniczenia prędkości i jako wolny obywatel możesz sobie wybrać dowolną metodę jego przestrzegania. I oby przypadkiem ustawodawcy nie przyszło do głowy tej wolności ograniczać.

Dokładnie na tej samej zasadzie masz obowiązek wypełniać zeznania podatkowe, ale nie masz obowiązku posiadania długopisu. Widzisz sprzeczność? Ja nie. Masz zakaz chodzenia na golasa po ulicy, ale nie masz obowiązku posiadania ubrania. Masz obowiązek wpuszczenia kominiarzy, gazowników i kilku innych ludzi do mieszkania w celu dorocznej kontroli tego i owego, ale nie masz obowiązku posiadania kluczy do mieszkania. Masz obowiązek udzielenia pierwszej pomocy, ale nie masz obowiązku posiadania ku temu wiedzy i doświadczenia (ani rąk). Masz obowiązek dostarczenia wyrzucanego sprzętu elektronicznego do odpowiedniego punktu, ale nie masz obowiązku posiadania środka transportu do jego dostarczenia. Ile jeszcze podobnych przykładów mam wymienić?
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 14 Cze 2014, 12:06:02
Jakiś czas temu jechałem samochodem 20km/h na dozwolonym 50. (...)
Co innego jest, gdy zwalniasz, bo masz ku temu powody. Co innego, gdy nie masz powodu innego niż bydzie pewnym, że jesteś na ograniczeniu, a nie jesteś. Wtedy nie masz żadnego faktycznego powodu i jest to zwykłe utrudnianie ruchu innym. Przypominam, że wyszliśmy od poruszenia kwestii użycia 50km/h jako domyślnego limit wszędzie

Wyszliśmy od upraszczania przepisów. Info o północnym sposobie na uproszczenie tematu prędkości było raczej dygresją. I nie, jeszcze nie spotkałem się w życiu z sytuacją, by kierowca nie zobaczył znaku pozwalającego mu jechać szybciej. Obniżające owszem bywają niedostrzegane, ale podwyższające limit czy pozwalające na coś - to prawdziwy fenomen - dostrzega każdy i zawsze.


Dla mnie oznacza. Sorry, ale jaki podręcznik z błędami merytorycznymi może być dobry? Helloł!
To w takim razie żaden podręcznik nie jest dobry, bo wszystko zawiera jakieś błędy ;).

Owszem, ale są błędy i BŁĘDY. Na jedne faktycznie można przymknąć oko. Inne są niebezpieczne dla życia.


chyba nie powiesz, że z tego powodu trzeba rzucić podręcznik do kosza i pisać nowy.

To powód by go poprawić, natychmiast.
A dla klienta to powód by kupić inny podręcznik.

Albo, co gorsza, zmieniać całą ustawę...

Mieszasz dwie kwestie, które są rozłącznie. Kwestię odpowiedniej edukacji, pisania dobrych (prostych, jasnych, merytorycznie dobrych i poprawnych) podręczników, których IMO brakuje, z kwestią uproszczenia PoRD by ani ustawa ani podręczniki nie miały po 200 stron i by dawały proste odpowiedzi na pytania, by odpowiedzi te nie brzmiały na każdym kroku "Zależy" jak obecnie.


Aha, czyli rozmawiamy o figurze czysto teoretycznej i abstrakcyjnej. Spróbuj, zmierz swoje wyobrażenie z rzeczywistością :P Łatwiej Ci będzie zrozumieć lub nawet zaakceptować mój punkt widzenia.
Naprawdę wątpię, aby prościej było przepisać od nowa ustawę niż poprawić błędy w podręcznikach.

Znowu mieszasz niepotrzebnie dwie rzeczy. PoRD nalezy zmienić nie z powodu tego, że jakiś podręcznik jest zły, a dlatego, że pewne problemy z edukacją, podręcznikami można poprawić tylko upraszczając i skracając samą ustawę.

Nowy podręcznik można tu obrazowo porównać do dachu. Wymienisz dach na nowy lub naprawisz go, to nie będzie przeciekał. Ale kamienica (PoRD) dalej się wali ;)


Jasne, że praktyka najważniejsza. Ale nie zgodzę się, że czytanie nie ma przyszłości. Nie każdy błąd trzeba zobaczyć czy przeżyć na drodze, by go pojąć i zrozumieć. Gdyby było inaczej, szkoły, kursy i podręczniki nie miałyby sensu i racji bytu. Tymczasem opiera się na nich cała nowoczesna cywilizacja, włącznie z ruchem drogowym :P
I po to w szkołach nauki jazdy są instruktorzy: żeby wyjaśnić, pokazać przykłady, wskazać typowe błędy. Przynajmniej ci dobrzy instruktorzy, bo oczywiście są też tacy z bardzo tanich szkół albo inni cwaniacy.

Podręcznik tego nijak nie wyjaśni. Nie róbmy utopii, że pieszy widząc sytuację na drodze sięgnie do PoRDu (nawet bardzo przystępnie napisanego) i zacznie analizować sytuacje, z którymi spotkał się na drodze. Nie zacznie.

Przypadkioem poruszyłeś jeszcze trzeci problem: edukację przez akcje społeczne, spoty w mediach, rzetelne informacje w sieci (np. na stronach WORD czy KRBRD).

Bo masz rację, że przeciętna gospodyni domowa po PoRD nie sięga. Ba, nawet jakby sięgnęła, to 170 stron A4 raczej jej nie zachęci do zgłębiania lektury. A nawet jak weźmie coś na wymioty i się przemęczy to i tak nie znajdzie, albo źlezrozumie te wyjątki do wyjątków.

Natomiast nie wierzysz chyba, że pójdzie po podręcznik, albo zapisze się z tego samego powodu na kurs do instruktora? Max na co można liczyć to wpisanie czegoś w google lub włączenie tv. I dlatego tam powinny być rzetelne informacje, których nie ma.

A nie ma ich, bo obecnie PoRDu nie kumają nawet "specjaliści" z milicji, nie kumają go autorzy części podręczników. I tu widzę problem - skoro tego nie kuma "fachowiec" to jest problem z ustawą, albo z "fachowcami". "Fachowców" w rok nie zmienimy, muszą wymrzeć, a to trwa. Dlatego sugeruję uproszczenie PoRD.
Tytuł: Odp: Sprawdzam w internecie przepisy dotyczące prędkości
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 14 Cze 2014, 12:19:25
Mimo linku dalej krótko nie wiem nic -licznika nie muszę wozić , a prędkość muszę zachować ? - więc jak ?- wozić szamana w sakwie? 

Licznika nie musisz wozić, ograniczeń musisz przestrzegać. A czy zrobisz to kupując sobie licznik, licząc mijane słupki i latarnie, pytając szamana w sakwie, albo w dowolny inny skuteczny sposób to już twój problem. Możesz też - dla świętego spokoju - nie będąc pewnym czy nie przekraczasz prędkości, zwolnić.


Nie wiem też co Cię Jerzy dziwi, gdzie tu widzisz sprzeczność i sensację? Zależy Ci na ustawowym obowiązku montowania liczników w rowerach, ich certyfikacji i generalnie wszystkich tych radosnych kłopotach i ograniczeniach, które mają kierowcy? Eksponowanie tego zagadnienia i udowadnianie, że to problem może się skończyć tylko na dwa sposoby:
1) Ktoś zarządzi w Ministerstwie, że rowery nie muszą przestrzegać ograniczeń, bo nie mają licznikół. Jest to równie prawdopodobne jak spadnięcie złotego meteorytu z tańczącymi na nim Yeti wprost na Twój rower.
2) Ktoś w Ministerstwie uwierzy Ci, że faktycznie problem istnieje, jest jakaś niespójność.... i dowali rowerzystom nowy obowiązek - posiadanie licznika, jego certyfikację, ograniczenia przy zmianach opon jak w autach itp wesołości. Wyświadczysz w ten sposób wszystkim rowerzystom w kraju niedźwiedzią przysługę, za to reklamowany przez Ciebie absurd zniknie i przestaniesz mieć wątpliwości.

Ja bym jednak wolał byś dalej miał wątpliwości, niż bym musiał certyfikować licznik w rowerze.