Dzieci, zwłaszcza małych i niemyślących, nikt nie puszcza samych na ulicę.
Nie powinno się puszczać tak dzieci, jasna sprawa i pełna zgoda. Ale ludzie te dzieci puszczali, puszczają i będą puszczać. Na setkach ulic dzieciaki kopią piłkę. W tysiącach wsi jeżdżą sobie rowerkami wzdłuż i wszerz po szosie.
Możesz tylko zaakceptować ten fakt i uważać na tych ludzi, oddając im swoje pierwszeństwo. Albo nie zaakceptować i kiedyś rozjechać jakiegoś w imię jazdy zgodnie z prawem. Wina jak najbardziej będzie dziecka. Każdy sąd w Polsce przyzna Ci rację. Będziesz umiała z tym żyć?
A już trochę starsze uczy się, że najpierw lewo-prawo-lewo, a potem iść.
Uczy się. Nie zawsze, zazwyczaj, no może lepsze słowo to "czasami". A przynajmniej powinno się uczyć
W idealnej sytuacji, dzieci po takiej nauce wszystkie zawsze się do tego stosują. Nie biegają przez jezdnię na czerwonym. Rozglądają się w obie strony po 2x. Nie skracają sobie drogi przechodząc w niedozwolonym miejscu przez ulicę. Ogólnie jak się czyta PoRD, to to można dojść do wniosku, że gdyby wszyscy się stosowali do przepisów, żaden wypadek nie ma prawa zaistnieć.
A jednak, rocznie ginie na polskich drogach 4500 ludzi. Statystycznie pewnie ponad połowa z nich sama jest winna swojej śmierci. Olewamy ich, czy staramy się uchronić ich przed własną głupotą?
Upośledzeni umysłowo w stopniu cięższym są jak dzieci i tak też powinni być traktowani - jeśli stanowią dla siebie/innych zagrożenie - nie wypuszczać bez opieki.
Pełna zgoda. Powinni.
Ale nie są. Upośledzeni umysłowo chodzą po ulicach, a ostatnio nawet strzelają do polityków. Inni z kolei mają chorobę nierozpoznaną jeszcze i może nawet sami nie wiedzą, że coś z Nimi nie tak. Inni nie zgadzają się na leczenie. Dla jeszcze innych nie ma miejsca w ośrodkach, albo nie są "na tyle chorzy" by się kwalifikować do leczenia zamkniętego.
Możesz ignorować ten fakt, ale nie zmienia to nic - Oni istnieją, są między nami, chodzą po ulicach i co jakiś czas robią coś głupiego.
Pieszy nawalony w trupa sam jest sobie winien. Nie zrozum mnie źle, nie zasługuje na śmierć z tego powodu
No właśnie: Albo jest sam sobie winien i rozjeżdżamy go bez cienia żalu, albo nie zasługuje na śmierć i na niego uważamy, nawet oddając Mu czasem nasze ukochane prawo pierwszeństwa. To wybór moralny, nie prawny.
Jest takie powiedzenie - nieznajomość przepisów nie zwalnia od odpowiedzialności. Jeśli ktoś przyjedzie do nas z Republiki Zjednoczonego Zadupia, gdzie nie znają czerwonego światła, to dostanie mandat za przejście na takowym, i słusznie. Idziesz w gości, znaj zasady gospodarzy.
Powtórzę jeszcze raz. Mnie nie chodzi o odpowiedzialność prawną, czy finansową. Ta jest oczywista.
To prosty wybór:
1) Uważam na pieszych, bo akceptuje fakt, że mogą się pojawić pod kołami i działać "bez sensu". Tym samym akceptuje, że nie są i nigdy nie będą przewidywalni. Akceptuję, że aby ich nie zabić, czasem muszę im oddać mój przywilej pierwszeństwa. Przyznaję głośno, że jestem na to gotowy.
2) Nie uważam na pieszych, ja jestem na prawie i nie zawaham się nie nacisnąć hamulca, gdy mi ktoś wejdzie pod koła. Wiem, że sąd przyzna mi rację. Będę umiał beztrosko żyć z konsekwencjami faktu, że kogoś rozjechałem. Będę umiał też zabić się, gdy będę na prawie, a z naprzeciwka będzie jechał 40-tonowy TIR. Wyryją mi na nagrobku "zginął za wiarę, a wierzył w przepisy".
3) Udaję, że piesi nie mają prawa wejść mi pod koła i nic mnie nie obchodzą. Ale jakby co nacisnę na hamulec i zahamuję, bo szkoda zabić człowieka. Jestem tchórzem, bo nie mam siły żyć zgodnie z poglądami które głoszę. I hipokrytą, bo moje działania są o 180 stopni inne niż słowa.
4) Głośno mówię, że pieszy może być nieprzewidywalny i wejść mi pod koła, a ja zahamuję. Ale w razie co nie zamierzam hamować, docisnę gaz. Jestem chorym psychicznie maniakalnym mordercą na wolności. Niedługo zapewne zrobię coś głupiego, zastrzelę polityka, albo wejdę Ci pod koła.
Co wybierzesz?
Co do Francji - ależ mi właśnie o to chodzi. Jeśli przepisy są takie, świetnie. Ale dopóki nie są - nie ma tak dobrze, trzeba uważać. Tak, jestem pozytywistką prawną
Właśnie widzę. W sensie prawnym to my się w 100% zgadzamy. Pieszy wchodzący Ci pod koła jest winny.
Ja poruszyłem temat nie prawny, a moralny: Czy jak Ci pieszy wejdzie bez sensu pod koła, to naciśniesz na hamulec i de facto przyznasz Mu pierwszeństwo (nawet gdy go nie ma), czy Go rozjedziesz dla zasady i później w sądzie spokojnie wybronisz się, bo to przecież On złamał prawo?
Pamiętaj. Świadczą o nas nasze czyny, nie słowa