Wygląda to tak, jakby kierowca skręcał na zielonym i potrącił rowerzystkę, która także miała zielone...
Może po prostu trzeba wreszcie zlikwidować zieloną strzałkę S-2 na skrzyżowaniach z przejazdami dla rowerów? Albo zapewnić rowerzystom oddzielną fazę?
Jak zlikwidujesz WRESZCIE strzałkę do skrętu na czerwonym, to ilość chętnych do skręcania na zielonym
oczywiście się zwiększy. Zatem ilość sytuacji kolizyjnych też się zwiększy. Myśl logicznie. Ja bym zakazał
skrętu w prawo na zielonym, aby piesi i rowerzyści mogli spokojnie przejść i przejechać.
Ze stanowiska kierowcy ciężarówki znacznie lepiej się widzi ciąg poprzeczny niż równoległy.
Poza tym zielona strzałka to nie to samo co zielone światło - poczytaj trochę może wyczaisz ten niuans.
Proponuję też wsiąść do ciężarówki (im wyższa tym lepiej), popatrzyć po lusterkach i wyobrazić sobie,
że skręcasz w prawo mając obok siebie po prawej równoległą ścieżkę rowerową.
A co do "wreszcie" - to był taki czas w historii dziejów, że zielone strzałki zostały nagle i sukcesywnie
polikwidowane. Za to w Niemczech zaczęły się pojawiać niczym grzyby po deszczu. Okazało się, że
podpatrzyli je właśnie u nas i uznali za doskonałe rozwiązanie. Przez jakiś czas tak NIESTETY było,
a potem weszliśmy do Unii i strzałki zaczęły wracać. Z początku opornie, aż w końcu WRESZCIE są
wszędzie tam, gdzie mają swoje uzasadnienie.
ps. najdoskonalsze przepisy (za często się zmieniają) nie zwalniają od rozsądku i myślenia.
Na każdym cmentarzu jest grządka dla tych co mieli pierwszeństwo.
Więc spiesz się pomału, a zawsze zdążysz się spóźnić. A jedyną imprezą w życiu człowieka, na którą
nie może się spóźnić jest pogrzeb - jego własny. Dopóki nie przybędziesz to się nie odbędzie.