Przy skrzyżowaniach równorzednych nie powinno się w ogóle robić ddr. Skrzyżowania takie są do uliczek o małym natężeniu ruchu, gdzie powinno być uspokojenie ruchu lub pasy rowerowe, a nie jakieś wydzielone ddry. Ale to wiesz sam.
Próbuję sobie też skojarzyć jakieś miejsce, gdzie w WAW mamy taki problem, czyli skrzyżowanie równorzedne z ddr i przejazdami - no nie kojarzę, więc na szczęście tutaj problem jest teoretyczny. Jedyne miejsce, gdzie występują takie buble w Polsce to chyba Łódź - ale oni w ogóle są dziwni i mają sporo infry rowerowej zbudowanej po prostu źle, pomimo najlepszych intencji.
Ronda - pełna zgoda. A w zasadzie nie ronda, a skrzyżowania rondopodobne. Wiele mamy w mieście skrzyżowań rondopodobnych, gdzie pierwszeństwo jest dyskusyjne. Zwłaszcza dotyczy to pseudoturbin typu Babka, czy klasycznych skrzyżowań z wyspą centralną jak np. Dmowskiego. Jak tam padnie sygnalizacja, za nic w świecie nie namówiłbyś mnie by jechać tam po ddr
Inna sprawa, że w ogóle byś mnie nie namówił na ddr na Babce, bo tam jest tak spieprzony program sygnalizacji, że ddr jedzie się 3-4x dłużej niż jezdnią obok
Ale generalnie - tak - problem nieoznakowania tu istnieje.
Niestety z rondami problem jest też inny. Są badania, które mówią, że jak masz zjazd z ronda i ten zjazd ma więcej niż 1 pas ruchu, to przejazd czy przejście za tym zjazdem będzie BARDZO niebezpieczne. Nie ważne jak je oznakujesz, po prostu kierowcy z zasady nie rozglądają się, gdy opuszczają rondo. I tu niestety żadne znaki nie pomogą, to temat do wygrania TYLKO odpowiednią geometrią. Zjazdy z rond powinny mieć po 1 pas ruchu i geometrię wymuszającą niską prędkość aut. Albo nie powinno być na ich zjazdach przejść. Holendrzy mają w tym temacie bardzo duzo badań, doświadczeń oraz sporo ciekawych rozwiązań jak obejść problem. Z tego należy korzystać.
Problem jest też tam, gdzie skrzyżowań w zasadzie nie ma. Np. most Północny i Świderska. Niby jest trasa główna (most), ale ona idzie bezkolizyjnie górą i wcale nie daje to pierwszeństwa rowerzyście zbliżającemu się do przejazdu rowerowego poziom niżej. W takich miejscach też potrzebne są znaki!
Ale - powtórzę - nie widzę absolutnie żadnego powodu, by w ten sposób znakować np. każdy przejazd wzdłuż Marszałkowskiej. Tu sprawa jest jasna i jednoznaczna, a więcej znaków wcale by nie pomogło.