Autor Wątek: Jazda w kasku czy bez?  (Przeczytany 66965 razy)

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Offline kaczor1

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 734
    • www.kaczor2.blogspot.com
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #30 dnia: 15 Maj 2010, 15:07:04 »
no nie do końca zgadzam się z powyższym ;-) w moim mniemaniu kask jest tak samo przydatny podczas jazdy miejskiej jaki i każdej innej. w mieście dużym zagrożeniem (poza oberwaniem po twarzy samochodem) stanowią wysokie krawężniki - przyładowanie w coś takiego głową nawet przy 20 km/h może nieść za sobą mocno niefajne konsekwencje.

Odpowiedz szczerze - ile razy zdarzyło Ci się przywalić w taki krawężnik głową? Albo o ilu takich wypadkach słyszałeś?

Pytam, bo ja jeżdżę codziennie od 10 lat i nawet nie miałem okazji zobaczyć krawężnika na wysokości swojej głowy, ani swojej głowy na wysokości krawężnika. A co dopiero by się te dwie rzeczy spotkały ;-)


ja się swego czasu przed kaskiem ostro wzbraniałem. przed dwoma czy trzema laty zakupiłem bella i przyznam teraz, ze bez kasku czuję się na rowerze mocno nieswojo :/

Ja też mam kask, choć akurat Abusa. Mam go dłużej niż 3 lata, sporo dłużej. A wcześniej miałem inny kask. Tylko co z tego wynika poza faktem, że obaj jesteśmy przyzwyczajeni do kasku?
Jak to co?
Kask powoduje, czyni, sprawie właśnie to, że głowa nie znajdzie się na wysokości krawężnika.
Ja wydrążyłem dynie. Odkąd w niej jeżdżę, moja głowa również nigdy o nic nie uderzyła.
Wniosek. Dynia świetnie chroni moją głowę.
Dobra, a tak na poważnie.
Kilka tygodni temu zwaliłem się ze stołka i przywaliłem porządnie głową o szafkę ? skończyło się u lekarza, bo niezbyt dobrze się po tym czułem.
Obeszło się bez szycia ale prawdopodobnie gdybym upadł inaczej, to tych słów bym pewnie teraz nie pisał.
Bezsprzeczne jest to, że jeśli na stołek wlazł bym w kasku, to moja makówka by nie ucierpiała.
Ale kto włazi na stołek w kasku.
Jakie jest prawdopodobieństwo, że się ze stołka zleci ? ano przypuszczam, że większe niż to że głowa przemieszczająca się w ruchu ulicznym na rowerze znajdzie się na poziomie krawężnika.

Co do artykułu.
Co za bełkot.
Wrzucenie i wymieszanie, wszystkich użytkowników, dzieci z podwórka, sportowców i tych od sportów ekstremalnych świadczy jedynie o tym, że autor nie miał pojęcia o czym piszę. Ale to akurat norma.
Co do firmy Michelin Polska S.A.
Brawo.
Z marketingowego/promocyjnego punktu widzenia, włączenie, wspieranie i uczestnictwo w takiej akcji, to świetny ruch.
IX Zlot Rowerów Poziomych Bełchatów 2016


"30 ucisków 2 wdechy. Bo poza życiem w internecie istnieje to prawdziwe, które czasem na chwilę się zatrzymuje"
Autor nieznany

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #31 dnia: 15 Maj 2010, 19:04:01 »
Jak to co?
Kask powoduje, czyni, sprawie właśnie to, że głowa nie znajdzie się na wysokości krawężnika.


Nie. Kask co najwyżej może zmniejszyć obrażenia głowy gdy już znajdzie się na wysokości krawężnika.

Próba udowodnienia, że się mylę, a kask może zapobiec jakiemukolwiek wypadkowi wymagać będzie od Ciebie niezłej ekwilibrystyki lingwistycznej :-P

Kilka tygodni temu zwaliłem się ze stołka i przywaliłem porządnie głową o szafkę ? skończyło się u lekarza, bo niezbyt dobrze się po tym czułem.
Obeszło się bez szycia ale prawdopodobnie gdybym upadł inaczej, to tych słów bym pewnie teraz nie pisał.

Super, udowodniłeś, że kask przydaje się w kuchni nie tylko do gotowania w nim zupy. Ale co to ma do roweru?

Bezsprzeczne jest to, że jeśli na stołek wlazł bym w kasku, to moja makówka by nie ucierpiała.
Ale kto włazi na stołek w kasku.

Zapewne każdy z nas ma stołek w domu. Zapewne każdy na niego wchodzi. I zapewne każdy z niego czasem spada. Sam nie wiem jakim cudem nasza cywilizacja przetrwała tak długo ;-)

Badania statystyczne oparte na próbie wielkości 1 obarczone są dość sporym błędem statystycznym :-P

Jakie jest prawdopodobieństwo, że się ze stołka zleci ? ano przypuszczam, że większe niż to że głowa przemieszczająca się w ruchu ulicznym na rowerze znajdzie się na poziomie krawężnika.

Też przypuszczam, że jest większe prawdopodobieństwo że spadniesz ze stołka niż że będziesz miał na rowerze głowę na wysokości krawężnika. Nawet bym powiedział, że sporo większe.

To co piszemy ustawę o obowiązku noszenia kasku w kuchni? Ocalimy miliony :-D

Co do artykułu.
Co za bełkot.

Wyjątkowo się zgadzam :-)

Z marketingowego/promocyjnego punktu widzenia, włączenie, wspieranie i uczestnictwo w takiej akcji, to świetny ruch.

Czy ja wiem. Mnie to już nie rusza. Zero oryginalności, teraz wszyscy tak robią. Równie dobrze mogliby się reklamować, że oddychają.

Odpowiedz szczerze - ile razy zdarzyło Ci się przywalić w taki krawężnik głową? Albo o ilu takich wypadkach słyszałeś?

Ale tak przy okazji: Czy zechciałbyś mi jednak odpowiedzieć na dość proste (powyższe) pytanie?
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline kaczor1

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 734
    • www.kaczor2.blogspot.com
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #32 dnia: 15 Maj 2010, 20:38:14 »
Jak to co?
Kask powoduje, czyni, sprawie właśnie to, że głowa nie znajdzie się na wysokości krawężnika.


Nie. Kask co najwyżej może zmniejszyć obrażenia głowy gdy już znajdzie się na wysokości krawężnika.
Jak to? :o
Znaczy nie działa jako amulet?  ???
Cholera. Znaczy, że dynia też może nie działać.
Cytuj
Próba udowodnienia, że się mylę, a kask może zapobiec jakiemukolwiek wypadkowi wymagać będzie od Ciebie niezłej ekwilibrystyki lingwistycznej :-P
Przeprasza.
Mój błąd.
Przy tej próbie powinienem dopisać [sarkazm] no nie wyszło mi.
Kiepski byłby zemnie rzecznik. Nie potrafię udowodnić czegoś w co sam nie wierze.

Cytuj
Kilka tygodni temu zwaliłem się ze stołka i przywaliłem porządnie głową o szafkę ? skończyło się u lekarza, bo niezbyt dobrze się po tym czułem.
Obeszło się bez szycia ale prawdopodobnie gdybym upadł inaczej, to tych słów bym pewnie teraz nie pisał.


Super, udowodniłeś, że kask przydaje się w kuchni nie tylko do gotowania w nim zupy. Ale co to ma do roweru?

Do roweru nijak.
Ok.
Kuchnia i stołek, to może nie najlepsze odniesienie do ruchu ulicznego, ale chyba do wypadków i prawdopodobieństwa już tak.
No napisał bym, że piesi są bardziej narażeni na obrażenia niż rowerzyści, ale jakoś ten stołek lepiej wrył się w moją pamięci.

A do gotowania kask się NIENADAJE.
Strasznie śmierdzi jak go na gazie postawić i sąsiedzi się wtedy skarżą.
Do tego wszystko rzadkie się wylewa, bo w moim dziurki są ? może na cedzak się nada.

Cytuj
Bezsprzeczne jest to, że jeśli na stołek wlazł bym w kasku, to moja makówka by nie ucierpiała.
Ale kto włazi na stołek w kasku.

Zapewne każdy z nas ma stołek w domu. Zapewne każdy na niego wchodzi. I zapewne każdy z niego czasem spada. Sam nie wiem jakim cudem nasza cywilizacja przetrwała tak długo ;-)
No przecież napisałeś.
Cudem ;-)

Cytuj
Badania statystyczne oparte na próbie wielkości 1 obarczone są dość sporym błędem statystycznym :-P

Nie będę prowadził dalszych badań w tym kierunku ? zbyt bolesne to jest.
A jak by się znaleźli ochotnicy to? też nie będę, bo boje się obrońców praw wszelakich :-)

Cytuj
Jakie jest prawdopodobieństwo, że się ze stołka zleci ? ano przypuszczam, że większe niż to że głowa przemieszczająca się w ruchu ulicznym na rowerze znajdzie się na poziomie krawężnika.

Też przypuszczam, że jest większe prawdopodobieństwo że spadniesz ze stołka niż że będziesz miał na rowerze głowę na wysokości krawężnika. Nawet bym powiedział, że sporo większe.

To co piszemy ustawę o obowiązku noszenia kasku w kuchni? Ocalimy miliony :-D

A jak kombinowali z obowiązkowym kaskiem dla rowerzystów to robili jakąś statystykę? Jakieś badanie?
Bo jeśli trzeba, to jak wyżej. Nie piszę się.
Ale pewnie nie trzeba bo i poco. Zrobimy społeczną kampanie i wmówimy wszystkim, że tak trzeba. Że to dobre.
Zaraz. Zaraz.
Nie. Nawet wtedy się na to się nie piszę. To z przekonaniami moimi sprzeczne jest.
Nie lubię jak mi państwo z paragrafem w gary wchodzi i traktuje mnie jak dziecko specjalnej troski.
Chce sam decydować czy mam ochotę rozbić sobie czaszkę czy nie.
Jestem osobą najbardziej zainteresowaną w kwestii zadbania o siebie, więc też sam chcę decydować w jakiej formie będę to robił.


Cytuj
Odpowiedz szczerze - ile razy zdarzyło Ci się przywalić w taki krawężnik głową? Albo o ilu takich wypadkach słyszałeś?

Ale tak przy okazji: Czy zechciałbyś mi jednak odpowiedzieć na dość proste (powyższe) pytanie?
A pewnie, że bym zechciał.
I odpowiadam.
Ani razu mi się nie zdarzyło. Ani w krawężnik ani w beton.
Wśród moich najbliższych nie było takiego przypadku.
Wśród moich przyjaciół nie było takiego przypadku.
Wśród moich koleżanek i kolegów nie była takiego przypadku.
Wśród moich znajomych nie było takiego przypadku.
W mediach pewnie kiedyś słyszałem, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie kiedy, gdzie i w jakich okolicznościach.

Ale to pytanie to chyba do kolegi o niku Kultowy ;-)
IX Zlot Rowerów Poziomych Bełchatów 2016


"30 ucisków 2 wdechy. Bo poza życiem w internecie istnieje to prawdziwe, które czasem na chwilę się zatrzymuje"
Autor nieznany

Drex

  • Gość
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #33 dnia: 16 Maj 2010, 01:42:32 »
Jestem osobą najbardziej zainteresowaną w kwestii zadbania o siebie, więc też sam chcę decydować w jakiej formie będę to robił.
Czyli uważasz, że obowiązek zapinania pasów (często nie przestrzegany) przez kierowców te powinno się znieść? ;)

Offline kaczor1

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 734
    • www.kaczor2.blogspot.com
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #34 dnia: 16 Maj 2010, 04:00:44 »
Jestem osobą najbardziej zainteresowaną w kwestii zadbania o siebie, więc też sam chcę decydować w jakiej formie będę to robił.
Czyli uważasz, że obowiązek zapinania pasów (często nie przestrzegany) przez kierowców te powinno się znieść? ;)
TAK.
Co nie oznacza jednak, że jestem przeciwnikiem zapinania pasów.
Zapinam i zapinałem, nawet wtedy, gdy takiego obowiązku nie było.
Tak samo jak nie jestem przeciwnikiem kasków.
Jestem przeciwnikiem ustawowego zmuszania do zakładania kasków.
IX Zlot Rowerów Poziomych Bełchatów 2016


"30 ucisków 2 wdechy. Bo poza życiem w internecie istnieje to prawdziwe, które czasem na chwilę się zatrzymuje"
Autor nieznany

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #35 dnia: 16 Maj 2010, 05:32:26 »
Czyli uważasz, że obowiązek zapinania pasów (często nie przestrzegany) przez kierowców te powinno się znieść? ;)

A co ten obowiązek daje, skoro nie jest przestrzegany (kiedyś nie był przez 1/3 osób z przodu i 2/3 z tyłu - stat sprzed kilku lat, nowszych nie znam)? Bo moim zdaniem nic. Podobne wyniki jeżeli chodzi o zapinanie pasów mieliśmy przed wprowadzeniem obowiązku.

A jak ktoś chce sobie zrobić odlew twarzy w szybie przedniej podczas wypadku (Jojek Ci opowie jak to wygląda, miał okazję widzieć jak udzielałem takiemu gościowi pierwszej pomocy), powybijać łokciami połowę szyb w aucie podczas dachowania, albo skasować sobie w aucie połowę wnętrza własnym ciałem łamiąc przy tym trochę kości, to dla mnie ok. Jego sprawa. Oby jeszcze za leczenie płacił sprawca w OC, a nie Państwo - ale to już inna sprawa.

W moim samochodzie pasażer nie musi zapinać pasów - może jechać komunikacją miejską. I to wystarcza, by wszyscy zapinali ;-)
« Ostatnia zmiana: 16 Maj 2010, 05:34:07 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

juri

  • Gość
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #36 dnia: 16 Maj 2010, 09:58:40 »
jest mały szczegół różniący sytuację między kaskiem na rowerze a pasami w samochodzie. za niezapięte pasy przez pasażera odpowiada kierowca. o ile więc jestem przeciwnikiem nakazu jazdy w kasku, tak aprobuję ten dotyczący pasów.

jeszcze uwaga dotycząca pasów - przepisy nie nakazują instalacji pasów z tyłu w samochodach fabrycznie nie wyposażonych w takowe (więc siłą rzeczy jeszcze kilka lat temu wielu pasażerów z tyłu jeździło bez zapiętych pasów, bo ich tam nie było).

Offline SeBeQ

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 593
  • Płeć: Mężczyzna
  • =============== Make Gravity Your Slave ==========
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #37 dnia: 17 Maj 2010, 00:51:17 »
Dobrze, że nie ma obowiązku zapinania pasów w rowerze...
Pozdrawiam
SeBeQ

---> Make Gravity Your Slave <---

Offline kultowy

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 310
  • Płeć: Mężczyzna
  • ...tylko jak krzyk cichnie przyjaźń
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #38 dnia: 19 Maj 2010, 15:25:21 »
Odpowiedz szczerze - ile razy zdarzyło Ci się przywalić w taki krawężnik głową? Albo o ilu takich wypadkach słyszałeś?

Ale tak przy okazji: Czy zechciałbyś mi jednak odpowiedzieć na dość proste (powyższe) pytanie?

sam dzięki Bogu nie przywaliłem czaszką w krawężnik choć byłem blisko. o wypadkach takich słyszałem kilku (dwa lub trzy); w każdym razie w jednym przypadku kiedy lekarz pogotowia zobaczył kask w kilku częściach powiedział człowiekowi, że prawdopodobnie ten kawałek styropianu i plastiku uratował mu życie (zasłyszane kiedyś).

w każdym razie przy codziennej jeździe ulicą (u mnie jest to miedzy innymi grochowska) szansa przywalenia w krawężnik makówką jest realna na tyle, że włożenie na nią kasku specjalnie nie zaszkodzi (fryzura się ewentualnie nieco zmierzwi).
pozdrawiam,
grzech aka straszny bibliotekarz

Offline pimpf

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 434
  • Płeć: Mężczyzna
  • .:każdy dźwiga swoje brzemię:.
    • ~to~se~ je~pimpf~
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #39 dnia: 19 Maj 2010, 21:18:12 »
ja również przywaliłem kaskiem w kant krawężnika...
kask się roztrzaskał, wyrwało z niego kawał styropianu o wymiarach 5x8cm.
i właśnie dlatego teraz bez kasku jeżdżę :)

Woydzio

  • Gość
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #40 dnia: 11 Cze 2010, 23:07:09 »
Kiedyś jeździłem bez kasku aż pewnej pięknej nocy postanowiłem przeskoczyć krawężnik. Tylko że okazało się, że krawężniki są dwa i na tym drugim mnie wybiło. Przeleciałem 7 (słownie: siedem) metrów (następnego dnia zmierzyłem odległość od krawężnika do śladów krwi) i rozwaliłem sobie głowę. Dzień później nabyłem kask i od tego czasu (a kilka ładnych lat już minęło) trzy razy wyszedłem na rower bez "garnka" (z czego dwa to przejazdy do serwisu ok. 200 m. od mojego domu).
Woydzio

mplonski

  • Gość
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #41 dnia: 11 Cze 2010, 23:37:26 »
a ponieważ zrobiło się ciepło, kask ubieram tylko w mieście. jeśli jadę gdzieś na dłuższą trasę to wisi gdzieś przy bagażniku ;-)

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #42 dnia: 12 Cze 2010, 18:14:38 »
a ponieważ zrobiło się ciepło, kask ubieram tylko w mieście. jeśli jadę gdzieś na dłuższą trasę to wisi gdzieś przy bagażniku ;-)

To ja teraz z kolei odłożyłem do sakwy kamizelkę odblaskową i zakładam ją tylko gdy jadę po zmroku.

W kasku natomiast jeżdżę - styropian nieźle izoluje głowę przed gorącem. Współczuję tylko tym, co mają czarny kask - oni mają przerąbane.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline Savil

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 1 386
  • Płeć: Kobieta
  • Cylon i lasombra
    • http://savil.bikestats.pl/
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #43 dnia: 12 Cze 2010, 19:56:45 »
W tym upale i ja odłożyłam kamizelkę do szafy. Jeżdżę w... pasku? Szelkach? Taki odblaskowy pas na talię i przez ramię - nie grzeje, a widoczność poprawia.

Offline gromanik

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 817
  • Płeć: Mężczyzna
    • Białołęka dla rowerów
Odp: Jazda w kasku czy bez?
« Odpowiedź #44 dnia: 20 Cze 2010, 14:46:05 »
Nigdy podczas OTB, nie przywaliłem głową a trochę tych lotów było.
Zawszę były to akrobacje zakończone przeturlaniem się przez prawy obojczyk.

No właśnie. Podczas OTB główą to raczej mało kto przywala o glebę. Typowo albo się uda wylądować na nogi (u mnie się tylko raz nie udało), albo się najczęściej ląduje i łamie obojczyk. Ja też miałem złamany. Nie polecam - podobno drugie najbardziej bolace złamanie (po żebrze). Kask nie pomógł na obojczyk ;-)

Ja przy swoim jedynym OTB wylądowałem na plecach nogami do przodu, , jakieś 3m przed rowerem, po tym, jak pękło mi mocowanie przedniego błotnika i jego drut zablokował przednie koło. Kask nie miał kontaktu z nawierzchnią. Zero urazów, a nawet obtarć, po prostu wstałem z taką myślą, że to był najszybciej wykonany przewrót w życiu.

Po tym jak przesiadłem się na pozioma, to kask przestał spełniać swoją podstawową funkcję, jaką było na góralu rozgarnianie gałęzi nad drogami rowerowymi.




Z doświadczenia powiem, że typowa gleba w zakresie prędkości 15-40km/h kończy się siniakiem na udzie (u mnie zawsze na prawym) i tym, że szerokość fotelika w górnej jego części zmniejsza się o 2-3mm.

Raz po poślizgu podsterownym na mokrym asfalcie rower wyjechał spode mnie i wylądowałem centralnie dupą na beton i zbiłem kość ogonową - niefajne, bolesne, nie polecam. Lepiej jednak upadać na bok. Straty w rowerze też wtedy mniejsze ;-)

Raz, na samym początku mojej przygody z poziomem, glebiłem bo mnie wyprzedziła przyczepka. Jeszcze wtedy jeździłem na platformach. Przy sporo ponad 40km/h wbiłem sobie piny pedała w piszczel - też nie polecam, też bolesne, choć dla życia niegroźne. Jednak ja po tym zdarzeniu szybciuteńko przesiadłem się na SPD i problem znikł ;-)

Jak na poziomie wylądować tak, by w cokolwiek uderzyć głową? Nie mam pojęcia. Zaryzykuje stwierdzenie, że to raczej niemożliwe. Ale kask mam zawsze na sobie - ze względu na psychikę. Zarówno osiągane na poziomie prędkości jak i poczucie prędkości jakie daje siedzenie tuż nad asfaltem, nogami do przodu (czuje się jakby się jechało okrakiem na pocisku) raczej sugerują, że kask warto mieć.


Trzeba się tak wywrócić, żeby sunąc na boku uderzyć głową w słupek lub inny pionowy element, np. barierę energochłonną, drzewo, zaparkowany samochód, itp. - opcje są 2: uderzenie kaskiem lub uderzenie twarzą (w drugim przypadku kask raczej niewiele pomoże).

U mnie przy glebie rower się obraca w taki sposób, że zanim w coś przywalę głową, to uderzy w to przednie koło, także naprawdę nie mam pomysłu, jak to na poziomie dałoby się zrobić...
« Ostatnia zmiana: 20 Cze 2010, 14:51:41 wysłana przez gromanik »