@Miroslawka - jechałaś tamtędy chociaż raz? Próbowałaś dokonać zmiany pasa na lewy i potem na lewy do skrętu w lewi i skręcić w lewo? I jak rozumiem, twoim zdaniem sposób wyprzedzania mnie przez kierowcę jest absolutnie jak najbardziej zgodny z PoRD?
No i znów - wracam z roboty. Al.Jerozolimskie, zielone dla pieszych i rowerzystów, ale na lewym pasie zatrzymuje się czerwone cinquecento - akurat na DDR. Podjeżdżam powoli do samochodu - w środku kobieta i właśnie przeciera zaparowaną przednią szybę. Starannie, dokłądnie... Zobaczyła mnie stojącego przed samochodem z jego prawej strony, popatrzyliśmy na siebie, pokiwałem głową, pomachałem, że pwoinna się cofnąć do linii zatrzymania za sobą - cofnęła się i przejechałem. Skąd miała prawo jazdy? Nie wiem. Może za ładne oczy?
100 metrów dalej jest mały slalom gigant. Nie jechałem szybko, więc pieszego widziałem z oddali, dojechałem blisko i... zahamowałem z piskiem opon i okrzykiem przerażenia, a oto wymiana zdań:
- OOo JEJKu!!!
Facet uskakuje na trawnik, patrzy na mnie obok siebie... ja na niego się oglądam...
- Tu jest ścieżka rowerowa!!!
- No to możesz jechać tam!
- Ale chodnik jest tam!
Pokazałem mu i pojechałem dalej. Ciekawe, czy facet nauczy się którędy ma chodzić po kilku takich zdarzeniach?
200 metrów dalej. Dojeżdżam po owej DDRce do skrzyżowania małej wyjazdowej uliczki. Stoją 2 samochody obok siebie, 1 skręca obok mnie w prawo, a 2 w lewo. Dojechałem do burty samochodu, stoję... Niestety mimo wymachiwania rękami, kierowca mnie zlał ciepłym i żółtym. Drugiego kierowcy nie widziałem - zasłonięty przez ten pierwszy samochód. Na szczęście wyjechali obaj razem, ja cisnąłem i... HALT! Bo z prawej, z Popularnej skręca w lewo coś wielkiego, co właśnie dopiero po skręcie mnie zauwazyło, zatrzymalo się gwałtownie... No i co ja mam zrobić?
1. Jak puszczę to facet za którymś razem nie zahamuje przyzwyczajony do tego, że rowerzyści się wloką i zawsze hamuje i kogoś najedzie.
2. Jak przejadę przed nim, to zrobi się korek z tych co jadą w przeciwnym kierunku Popularną, bo tył samochodu wystaje na jezdnię.
Wybrałem wariant 1 i poczekałem. Oby nikogo nie zabił...
Globusowa. Już za wiadomym skrzyżowaniem za tunelami, ruszyłem sobie i w ciemności po prawej zauważyłem ruch... Chodnik? Kątem oka rozpoznaję kształty - rowerzysta jedzie po chodniku bez oświetlenia! Jadę dalej i... [ułamek sekundy później]
- KU*****AAA!!!
Rzucam okiem i... no tak. Rowerzysta przejeżdża milimetry obok pieszego, który się wk...ił. Piszę o tym dlatego, żeby chodnikowcy (którzy pewnie zaglądają do tego tematu) wiedzieli jak powinien i często reaguje pieszy, jak mu coś wyskoczy obok niego czy nadjedzie z przeciwka w taki sposób jak ten rowerzysta właśnie - zapominając, że jest gościem na chodniku. A może nawet to był storm2? ;P
Zastanawiam się... skąd tyle piekielnych na tym świecie?