Dotychczas przestawałam kręcić pedałami, a on przestawał jechać. A teraz? Przestaję kręcić, a ona jedzie dalej i jedzie i jedzie... Co to ja, hamować mam przed zatrzymaniem, czy jak? Wot piasty i łożyska
Piasty z kontrą lub z przekładnią planetarną zazwyczaj mają koszmarne opory toczenia, bo mają więcej łożysk, zapadek i części trących o siebie. Zakręcisz kołem ręką i po chwili koło znowu stoi.
Dobra piasta na maszynówkach lub dobrze nasmarowanych i skręconych łożyskach kulkowych, może się i 3 minuty po takim zakręceniu kręcić. Oczywiście o ile hamulec nie trze
Nieprzypadkowo w kolarstwie nie używa się już torpedo, ani piast z przekładniami. Za duże straty.
Wg mnie standardem jest korba 170mm. W handlu skok jest o 2,5mm zdaje sie.
Ja bym powiedział, że w sklepach większość korb to 175. Widuje się jeszcze 170, z rzadka 165. Rozmiarów co 2,5 mm to jak żyje nie widziałem, choć może w grupach szosowych, na których znam się mniej, faktycznie są.
Na pewno jest problem z krótkimi korbami. Kolega chcąc mieć 150mm korbę szosową musiał zbudować sobie maszynę do CNC która Mu wytnie i nagwintuje korbę w odpowiednim miejscu. Kupić podobno nie szło.
Samego faktu ze obecny rozmiar jest ok nie podwazam. Dawno temu zwracalem na to juz uwage, ze to moze byc powod mlynkow korbami u Savil.
Nom, krótkie korby skłaniają do szybszej kadencji. Z tego powodu u siebie w poziomie widziałbym korby znacznie krótsze. Na poziomie ma się tendencję do kręcenia zbyt siłowo.
A teraz cos z zupelnie innej beczki:
Mysle ze sporo osob czytajac ten watek podlapalo bakcyla na skrecenie roweru samemu. I dobrze. Ciekaw jestem tylko czy ktos bedzie mial tu odwage podsumowac cale przedsiewziecie, a szczegolnie zamawianie recznie robionej ramy. Bo mialo byc szybko, pieknie, z zapachem swiezej oliwki, a wyszedl maly koszmarek z odwiedzaniem kazdego sklepu w okolicy.
Wracajac do ramy (wyliczajac z pamieci):
-dlugi czas oczekiwania
-kolor na monitorze nie odpowiada temu z katalogu farb (to akurat nie wina fabryki)
-przelotki przyspawane 'od czapki'
-gwint suportu z problemami
-klopot z dobraniem dlugosci osi suportu
-otwory na sztyce, stery, haki zalane farba ->wymagana wlasnoreczna poprawka, oczyszczanie, pilowanie
Jak dla mnie to kiepska reklama dla firmy (z Mielca?).
Co cóż. Po części faktycznie wina Mielca. Przelotki są zamontowane nie do końca optymalnie. Ja bym to zrobił inaczej.
Co do koloru - nauczka na przyszłość. Właśnie zamawiam sobie ramę do pozioma i tu już dopilnuję, by kolor był dobrany dokładniej :-)
I faktycznie kilka elementów ramy miało takie zacieki farby, że trzeba było piłować, drapać pilnikiem lub wiercić. Zalany był jeden z tylnych haków, wnętrze rury w którą wchodzi sztyca i przelotka przy główce ramy. Było z tym łącznie z 20 minut roboty. Kwestia posiadanych narzędzi. Nic co by uniemożliwiło mechanikowi pracę.
Co do gwintu, to problem nie był z ramą, a z suportem. Inne suporty wcześniej i później wkręcały się lekko i bezproblemowo. Wymiana suportu na inny też przebiegła bez problemu.
Po części wina jest też moja. Nie za często składam rowery, dobieranie suportu nigdy nie było moją najmocniejszą stroną. Zwłaszcza gdy robiłem to na oko, nie mając w ręku korby ani ramy, a w dodatku korba ma jakże typowe 46T, a rama jest na zamówienie.
Nie oszukujmy się. Składając rower w 90% przypadków masz typową ramę i korbę 42T. Zwykle można w ciemno zakładać suport 113 i najczęściej jest ok. A jak nie jest, jedziesz do serwisu, gdzie kupiłeś suport i zmieniasz na 116 za darmo. Tutaj suport był kupiony przez net, stąd problemy z wymianą. W dodatku jest zima i niektórych rzeczy po prostu nie idzie dostać, m.in. niektórych rozmiarów suportu.
Inny problem z mojej winy to zła przerzutka przednia. Kupiłem dobry rozmiar, ale top swing. A tu z racji na ramę damka trzeba było kupić bottom. Kolejny problem, który nie wystąpi w ramach nie na zamówienie, gdzie kupując przerzutkę, będzie się już miało ramę w ręku.
Bo właśnie, generalny wniosek jest taki - zamawiając suport, stery, przerzutkę, to warto mieć ramę w ręku, by wiedzieć i WIDZIEĆ czego się potrzebuje.
Czy czas oczekiwania był długi? To zależy jaki był pierwotnie przewidywany w umowie, a w jakim praktycznie został zrealizowany. Kwestia podejścia do Klienta i mocy przerobowych zakładu. Jeżeli Klient był informowany o postępach, opóźnieniach i innych nieprzewidzianych sytuacjach to trzeba na całość spojrzeć obiektywnie.
Dokładnie. Poza tym należy pamiętać, że budowa ramy to nie jest takie hop-siup. Najpierw CAD i trzeba zrobić projekt (rama nie była typowa, nie mieli tego rozmiaru w ofercie na stronie), co samo w sobie perfekcjoniście może trwać tydzień (u mnie w poziomie trwało pół roku). Później zakup i docinanie rur - większość cięć ma formę owalną i to jeszcze pod kątem, więc są wrzodem na dupie by to dopasować. Często prócz docinania jest jeszcze gięcie, wcale niemniej kłopotliwe. Później spawanie, odtłuszczanie, malowanie x3, suszenie i dopiero wysyłka.
Moim zdaniem 3 tygodnie to akceptowalny termin. Tu było nieco dłużej. Ale czy komuś się śpieszyło?
Przyspawanie przelotek to po części konsekwencja ramy - przypominam damka (dla poprawnych politycznie: z obniżoną górną rurą ). Podejrzewam, że jakbyśmy sobie zażyczyli w konkretnym miejscu, to by tam właśnie przyspawali.
Dokładnie. Zapewne można było tego lepiej dopilnować z naszej strony. Poza tym ostatecznie dramatu nie ma. Wszystko się zamontować dało, hamulce i przerzutki działają. Czyli nie jest tak źle.
Po prostu w kwestii przelotek to my z Sebą mamy swój perfekcjonizm. Chcielibyśmy by linki szły spodem górnej rury (kłopotliwe w damce), by przelotki były nieco nachylone w stronę z której dochodzi do nich pancerzyk oraz by były w dokładnie idealnych miejscach. Z seryjnych ram też mało która nam pod tym względem odpowiada ;-)
Ostatni punkt to oczywistość dla każdej nowej ramy. Ale faktycznie jak na ręcznie robiony produkt jakość winna być wyższa. Podejrzewam, że poprawienie gwintów czy użycie pilnika po lakierowaniu nie byłoby zbyt wielkim problemem, a czemu nie zostało to zrobione to już tajemnica firmy.
Podejrzewam, że zwyczajnie nie zauważyli. Kto zagląda do środka przelotek po lakierowaniu, by sprawdzić, czy się przekrój nie zmienił o 0,5 mm i czy końcówka pancerzyka na pewno wejdzie? Obstawiam, że niewielu.
Podsumowując jest dobrze, ale mogłoby być lepiej. Z kilku firm, które w Polsce produkują ramy przy niezbyt wygórowanych wymaganiach da radę coś wybrać.
Dokładnie. Nie należy zapominać o cenie. 400zł to kosztują ramy seryjne, a potrafią i znacznie więcej. Jak za produkt wykonywany ręcznie, na zamówienie, w nietypowym rozmiarze, cena 400zł to IMO absolutna okazja.