Cześć.
W zasadzie nie dziwię się tym, którzy słysząc "zmiany" trochę panikują. Panikują, bo nie wiedzą o co chodzi. A nie wiedzą dlatego, bo nie uczestniczyli zapewne aktywnie przez conajmniej ostatni rok w życiu NMK. Racja. Być może jest w tym nasza wina, że nie rozstrzygaliśmy wszystkich kwestii spornych, spraw organizacyjnych, praktycznych i wszystkich pierdół na publicznym forum masy. Ba! Nawet tego specjalnie unikaliśmy. Unikaliśmy po to, aby zrobić wspólnie dobrą imprezę dla ludzi i oszczędzić im lektury bezsensownych dyskusji, kłótni, często prowadzonych przez osoby mające blade pojęcie zarówno o praktycznym aspekcie takich przejazdów jak i dobrym stylu wypowiadania się. To jest po prostu zniechęcające.
Założyliśmy swoją grupę dyskusyjną i tam, wszyscy chcący aktywnie zaangażować się w funkcjonowanie i prowadzenie NMK mogli się wypowiedzieć. Chcący aktywnie, czyli Ci, którzy przyszli i powiedzieli, że chcą coś robić, mieli pomysły, wizję, a przede wszystkim tyle odwagi żeby podejść i rzeczowo porozmawiać zamiast stać cicho a w domu wylewać gorzkie żale bijąc w forumową klawiaturę tak szybko, że często miszjąc lytrki.
Po każdym przejeździe analizowaliśmy to, co nam się udało i to, w czym daliśmy ciała. Poprawialiśmy to co nam nie wychodziło. Nauczyliśmy się dochodzić do kompromisów dla dobra całej imprezy, odkładając na bok swoje prywatne ambicje i jedyne słuszne pomysły. Zastanawialiśmy się, co było kiedyś w NMK, czego nie ma teraz. Że ludzie przestają jeździć, że jest dramat. Myśleliśmy też na temat działań "naszych poprzedników". Wyciągaliśmy wnioski. Nie jesteśmy idealni i zapewne, jak każdy człowiek, nigdy tacy nie będziemy. Ale po zakończeniu roku 2014 mogę powiedzieć, że na pewno jesteśmy
zorganizowani, a to jest chyba kluczowy element, jeżeli chcemy ten "event" rozwijać. Zorganizowani i nie zamknięci. Każdy może coś zaproponować, przedstawić swój pomysł. Z tym, że teraz nie dzieje się to w formie wycieczek osobistych, publicznych pseudo-dyskusji, które kończyły się zawsze fiaskiem. Wysłanie prywatnej wiadomości, mejla, SMSa nie jest trudne. I niech nikt nie mówi, że jest problem z odnalezieniem kontaktu.
Drobne zmiany, zwłaszcza sposobu prowadzenia przejazdu, ustaliliśmy stopniowo na przestrzeni minionego roku. Efekty? Nie wymyśliłem ich wczoraj wracając do domu. To twarde liczby. Liczba uczestników znacząco wzrosła, często zbliżając się lub nawet przebijając liczbę 100 osób. To dowód na to, że ludziom to sie po prostu podoba i chcą w tym uczestniczyć.
Ale stop. Czy można jakość przejazdu, radość z niego płynącą i cały rozwój takiego wydarzenia zamknąć w liczbach? W liczbie uczestników? Kilometrów? Średniej? Naszym zdaniem nie. Poza ogólnymi hasłami (słusznymi) jak "popularyzacja jazdy nocą" czy "nie bój się jeździć jezdnią" postawiliśmy na ludzi. Żeby ze sobą rozmawiali, żeby się poznawali, żartowali. Żeby to była dobra alternatywa dla wyjścia na kilka browarów do pubu przy rondzie z palmą. I to się po prostu udaje. Widać w tym potencjał, więc będziemy robić tak dalej, z tym, że coraz lepiej.
To, że forum masy nie stało się głównym jądrem całego systemu? Jest z nami coraz więcej młodych ludzi, poznajemy się, wymieniamy kontakty. Facebook jest dużo lepszym środkiem komunikacji z nimi, czyli z większością uczestników. Dodam, że aby czytać i być na bieżąco ze stroną NMK na Facebook'u wcale NIE TRZEBA mieć konta na tym portalu. Wystarczy kliknąć na podany gdzieś wyżej link i potraktować go jak każdą inną stronę, jeżeli z jakichś powodów ideologicznych nie można podejść do tego normalnie. Inna sprawa, że na forum w kwestii NMK wypowiadają się i tak tylko stali bywalcy.
"Weźmy się i zróbcie"
To hasło raz na jakiś czas spotykam na tym forum w formie odpowiedzi na roszczeniowe posty. My się wzięliśmy i robimy. Robimy coraz lepiej. Przynosi to coraz lepsze efekty. I nie robimy tego od wczoraj. Nasze działania to na prawdę przemyślane decyzje, biorące pod uwagę realny całokształt takich przejazdów.
Dziwi mnie to, że burzę wywołuje post o zmianie godziny, która też nie jest jakimś chwilowym kaprysem a przemyślaną decyzją kształtującą się na przestrzeni wielu miesięcy. Zmiany na dobre przeprowadzone w zeszłym roku w dużej mierze były znacznie poważniejsze niż zmiana godziny spotkania. A jednak burzy nie było. Za to przyjeżdżało coraz więcej osób, a najważniejsze - coraz więcej osób zostało, zapraszało znajomych i są z nami do dziś.
Rozumiem, że Ci, którzy nie uczestniczą w życiu NMK patrząc na to z boku mogą mieć pewne obawy. Będziecie mieli je tak długo, dopóki nie przyjedziecie i nie zobaczycie. A jeżeli nadal będziecie je mieli to przynajmniej wasza ocena będzie bazowała na jakichś faktach i będziecie traktowani jako poważni partnerzy do dyskusji na dany temat.
Wzięliśmy się, zorganizowaliśmy i zamierzamy tak prowadzić swoją działalność, bo to po prostu działa. Nie zmienimy tego obojętnie czy z nazwą "krytyczna" w nazwie czy nie. Z tego co wiem, JERAL dostał wolną rękę do spraw "organizacyjnych" NMK, więc nie rozumiem w czym problem?
Nigdy nie będzie tak, że będzie pasowało wszystkim. Tak już wygląda nasz świat. Ale jeżeli mamy wybierać pomiędzy zadowoleniem kilku średnio aktywnych gości wylewających żale na forum masy, a rozwijającą się grupą młodych ludzi, którzy przy okazji poznają uroki jazdy rowerem i wszystko z tym związane to co mamy wybrać? Dla mnie wybór jest oczywisty.
Tym postem chciałem nakreślić moje, chociaż domyślam się, że nie tylko, stanowisko w tej sprawie. Jeżeli ktoś chciałby ze mną podyskutować na temat i wizje masy zapraszam na prywatną wiadomość na forum lub
mateuszbaran@yahoo.com