. Jestem pewien, że większość tutaj obecnych całego kodeksu drogowego nigdy nie przeczytała.
Przeczytała, przeczytała ale czasami ciężko nadążyć nad nowelizacjami...
To o czym mówicie to jest gigantyczny problem. PoRD i wszystko dookoła to bubel niestety. Jest przeładowany regulacjami, napisany zbyt skomplikowanym językiem, a do tego od 1997 roku był zmieniany 76 razy, co sprawia że trochę ciężko za tym nadążyć nawet jak się człowiek mocno stara (a większość kierowców po zdaniu prawka ma to już w dupie).
PORD trzeba by uprościć, napisać od nowa. Skrócić go. Wywalić z niego do oddzielnych ustaw lub rozporządzeń wiele wyjątków, detali, rzeczy nieistotnych dla kierowcy itp. Zamiast zapisywać każdy detal w prawie starać się napisać to tak, by ludzie zrozumieli ducha tego prawa, ogólne założenia i myśl przewodnią. Jak to zrozumieją, to później sami sobie będą umieli zastosować ogólne zapisy do wyjątkowych i szczególnych sytuacji. Bo dziś kują to na pamięć nie rozumiejąc o co w tym chodzi - i jak tylko zdarzy się nietypowa sytuacja, to jest problem.
Po drugie, PORD powinien być jak skała. Zmieniany rzadko, a nie 10x w roku. A jak już jest zmieniany, to zmiany powinny iść pakietem, a za tymi zmianami powinna być GIGANTYCZNA kampania edukacyjna informująca ludzi o co w tym chodzi.
Po trzecie edukacja komunikacyjna obecna, będąca parodią robioną przez niedoświadczonych ludzi którzy zrobili kursik by dostać nowe godzinki, powinna być zastąpiona czymś POWAŻNYM, obecnym od przedszkola do minimum gimnazjum. Edukacja kierowców też nie powinna się kończyć na zdaniu na prawko - słynne testy DMV w stanach to dobre rozwiązanie, bo kierowca raz na parę lat, by zdać test MUSI sobie te przepisy przeczytać i przypomnieć. U nas kierowcy takiej motywacji nie mają. Same testy też powinny być inne, skupiać się przede wszystkim na wpojeniu szacunku do niechronionych uczestników ruchu i unikania zachowań niebezpiecznych, a nie rycia ile metrów od przejścia nie wolno zaparkować, nawet gdy ZDMy wyznaczają tam miejsca parkingowe
Bo dziś testy i kursy w ogóle nie poruszają tematu poszanowania innych uczestników ruchu, zwłaszcza niechronionych. Rezultat to 30 do 50% udział pieszych wśród ofiar, 10% udział cyklistów i galopująco rosnący udział motocykli i skuterów, którymi jazda jest już bardziej niebezpieczna statystycznie niż jazda rowerem.