Dla nas dobra wiadomość. Rozsądek zaczyna zwyciężać nad metodą Króla Juliana uwielbianą przez ekipę Hanny Gronkiewicz-Waltz ("zróbmy coś, szybko, zanim zorientujemy się, że to bez sensu"). Można powiedzieć, że zaczynamy pasy na Tamce wygrywać. Choć "wojna" dalej trwa i wciąż możemy ją przegrać jeżeli rowerzyści nie będą się trzymali razem, jeżeli masa przestanie być wystarczająco silna.
Poza tym takie badania zwykle trwają miesiącami i przez ten czas nikt nam tych pasów nie powinien zabrać. Oczywiście o ile miasto będzie się słuchało swojej komisji, bo z tym różnie bywało w przeszłości
Wnioski z badań mogę z dużym prawdopodobieństwem podać już teraz. Wyjdzie, że likwidacja pasów rowerowych nic nie da, bo wąskim gardłem nie jest sama ulica, a to co na obu jej końcach - sygnalizacja świetlna na dole i jednopasowe rondo na górze. Znowu - pytanie czy miasto tych wyników nie zignoruje lub nie schowa głęboko do jakiejś szuflady
Dla mnie największy plus sytuacji jest jednak inny - Pełnomocnik i ludzie trochę przejrzeli na oczy w jak antyrowerowym mieście żyją i jakich mamy polityków
Do tej pory jak mówiłem, że pasy rowerowe mają dużą wadę - można je w jedną noc usunąć bez pytania nikogo o zdanie - nikt nie brał tego na poważnie. Pełnomocnik miesiąc temu wręcz pisał, że miasto nie ma takich planów. Okazało się, po raz kolejny z resztą, że Masa słusznie biła na alarm i nagłaśniała temat w mediach. Wbrew temu co mówił ratusz, pasy na Tamce i Saskiej były i wciąż są zagrożone. Są plany ich likwidacji, nawet w formie gotowych projektów. Tak samo wciąż niepewna jest przyszłość trasy rowerowej na samym Łazienkowskim.