Warto zwrócić uwagę, że radni niezależnie od przynależności partyjnej (w sprawie Tamki mieliśmy niemal koalicje rządzących i najbardziej zajadłej opozycji), burmistrzowie dzielnic, osoby kierujące instytucjami i biurami miejskimi, wiceprezydentowie i sama HGW są przyzwyczajeni do życia w samochodzie i pod tym kątem tworzą miejską infrastrukturę.
Jak można było z pieniędzy unijnych na tramwaj budować ulicę to zbudowano tramwaj na Tarchomin, bo przy okazji można zbudować ulicę o parametrach niemal autostrady.
Teraz z pieniędzy na tramwaj nie da się budować ulic, to powstaje plan budowy trasy dla szybkich, ekologicznych (?) autobusów niczym w miastach Ameryki Południowej (BRT). Będzie to podkład dla planowanej w latach 60. i 70. XX wieku Trasy Tysiąclecia od Waszyngtona na Gocław.
Nad metrem rozbudowano ulicę Sokolą i planuje się połączenie jej z Kijowską przebitą na Targówek Przemysłowy, bo naciska na to ktoś z inwestorów zainteresowanym tym obszarem. Jeśli ten plan powstanie, to dopiero wówczas Tamka zapcha się samochodami...
Znaczna część ludzi zaangażowana w różnym stopniu w rządzenie tym miastem nie ma pojęcia o tym jak wygląda organizacja ruchu drogowego, o prawach jakie tym kierują. Oni na dyżur radnego, na obrady rady miasta, dzielnicy, po zakupy i wszędzie indziej jeżdżą samochodami i nie potrafią nawet sobie wyobrazić, że można żyć inaczej. Ktoś z tego grona nawet stwierdził, że miasto jest do tego, aby po nim jeździć samochodem. Można sobie też przypomnieć radnych z Woli i ich pomysły na ulicę Obozową.
Tak więc urzędnicy i politycy miejscy nie bawią się naszym kosztem urządzając nam zabieranie lub nie infrastruktury rowerowej. Oni po prostu żyją cały czas w oparach motoryzacyjnych marzeń z lat 50. czy 60. XX wieku. To jest ich ideał.
To jest niestety poważny problem.