Pomysł ok, tylko ja się zastanawiam czy nie będzie tam zbyt głośno dla docelowej grupy masowiczów.
Dzieciakom to pewnie nie będzie przeszkadzać, ale ich opiekunom, czy osobom starszym już może.
Kolejna kwestia to znalezienie 2 osób do jeżdżenia z balonikami. I tak dość często zabezpieczenia brakuje.
Kto powiedział że słabsze są tylko małe dzieci.
Słabszy może być też starszy człowiek.
Słabszym mogę być ja, po ostatniej wyleczonej kolce nerkowej.
Słabszy może być dobrze zbudowany kolarz po kontuzji.
Słabszy może być człowiek w średnim wieku po zawale, albo inny człowiek po innej chorobie.
Dlatego ważne jest mówienie że powinni jechać bardziej z przodu niż z tyłu.
Szczerze, to kilka razy robiłem razem z Cosmitem, czy Maślakiem końcowy szpaler i twierdzę że jest to jednak problem. Bo trzeba dla bezpieczeństwa reszty uczestników podziękować niektórym osobom. Nie zawsze była to matka z małym dzieckiem. Niestety, nie zawsze daje się to zrobić tak bezpiecznie i kulturalnie jak byśmy sobie tego życzyli
Raz nawet, chyba w lutym popełniłem błąd krytczny, bo pozwoliłem żeby na Idzikowskiego zrobiła się ponad 100 metrowa dziura między kończącymi radiowozami, a resztą peletonu - na pewno nie z powodu dziecka, ani kogoś starego. Zabezpieczenie musiało przez kilka minut utrzymać samochody na pustych do bólu wylotach uliczek osiedlowych. Jak drugi raz się to powtórzyło na Sasanki, to była komenda przez radio "zatrzymać peleton" i na Żwirkach w bezpiecznym miejscu kulturalnie pożegnałem uczestnika.
Dlatego jeśli czujemy, że nie możemy nadążyć to trzymamy się z przodu - wtedy problemów nie będzie.