Tyle razy było ogłaszane, że najspokojniej jest na przodzie. Nic to nie daje.
Żeby tak się do Konfucjusza odwołać...
"Powiedz mi, a zapomnę.
Pokaż mi, a zapamiętam.
Pozwól mi zrobić, a zrozumiem."
Słowo "niańka" pewnie i nietrafne, bo nie o pasterza trzódki mi chodzi, tylko o osobę-znacznik: RODZICE Z DZIEĆMI / DZIECI / ... JADĄ TU. Może nie pamiętasz, jak to jest jechać jako uczestnik: toczysz się, gawędzisz, a nagle patrzysz - wylądowałeś tuż przed końcem peletonu? Rowerzysta z przyczepionymi latającymi balonikami mógłby być dodatkową informacją wizualną, punktem odniesienia.
A może (pytanie otwarte) dla rodziców z potomstwem miejsce za rikszą od początku nie jest OK? Może tam jest za głośno? Może gdyby obalonikowany rowerzysta jechał z przodu, ale nie tuż za rikszą, to więcej tych słabszych uczestników trzymałoby się sugerowanego im miejsca?