I to jest w tym wszystkim najważniejsze. Uświadomić mało tęgim umysłom ex-milicjantów, że te ich obowiązki to jest zwykłe myślenie życzeniowe, oderwane od rzeczywistości. Równie dobrze mogą uchwalić w sejmie ustawę, że od tej pory nie ma wypadków i panuje ogólna szczęśliwość. Skutek będzie z grubsza taki sam.
A największy problem - wbrew pozorom - wcale jest nie w miastach, tylko na wsi i w małych miasteczkach. Przekonaj Babcię lub Chłopa (emerytura, renta lub zapomoga), co >20 lat jeździ rowerem, by nagle kupił i ubierał kask (150zł), kamizelkę (50zł), poszedł na kurs i egzamin karty rowerowej (płatny, nie wiem ile, plus koszt dojazdu do miasta bo na wsi nie ma WORD) i wykupił OC (około 100-150zł rocznie), bo bez tego nie można. Przecież oni zwykle wiele dekad jeździli bez i wcale im ten brak nie przeszkadzał. Już nie mówiąc, że zwykle nie mają alternatywy, bo lokalnej komunikacji zbiorowej na wsiach nie ma, a na auto wielu osób tam nie stać - rower to ich jedyne okno na świat.
W dodatku zwykle w takiej gminie są tylko dwa, no góra trzy radiowozy w komisariacie 20km dalej, z czego jeden niesprawny, drugi na części, a trzeci bez paliwa, więc i tak policja nie łapie cyklistów, tylko zajmuje się poważniejszymi sprawami.
Zresztą jak to wejdzie w życie, to osobiście mam nadzieje, że policja zacznie łapać właśnie na wsiach, zwłaszcza na ścianie wschodniej, bo wtedy udupią PiS tymi łapankami. Ludzie na wsi są praktyczni i o wiele mniej głupi niż się wielu wydaje - mają w dupie całą tą politykę i nowelizacje przepisów, rzekome przywileje itp. Jak dostaną mandat za coś, co do tej pory było legalne, to zwyczajnie nie zagłosują więcej na tego, kto im taki los zgotował
O ile "miejska" partia jak PO mogłaby się tym mocno nie przejąć, o tyle akurat PiS to zaboli, gdy na wsi ludzie zmienią preferencje głosowania.