Autor Wątek: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie  (Przeczytany 18049 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline uasic

  • Uczestnik
  • **
  • Wiadomości: 169
  • Płeć: Kobieta
Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« dnia: 22 Sty 2013, 00:19:00 »
Cytuj
Tylko 11 procent osób przystępujących dziś, po raz pierwszy według nowych zasad, do egzaminu teoretycznego na prawo jazdy, zaliczyło go z wynikiem pozytywnym.

http://www.radiokrakow.pl/www/index.nsf/ID/JPAK-946JGQ

To też jest jakiś sposób na ograniczenie ruchu na drogach ;]

Rozwinęła się dyskusja na Wykopie (http://www.wykop.pl/link/1385277/prawo-jazdy-po-nowemu-pogrom-na-egzaminie-w-krakowie/) i zaciekawił mnie ten komentarz:
Cytuj
WarsDman 6 godz. temu +6      
@Hiera: A widziałeś np egzamin we Francji? Tam z naszym kursem i umiejętnościami możemy się schować i wcale nie podchodzić do egzaminu, kurs kosztuje średnio 1600 euro przy założeniu że zdasz za 1 razem, jeśli nie to kurs kosztuje już ( z wykupem dodatkowych godzin itd) 2500 euro więc u nas te śmieszne 50zł za godzinę doszkalającą to taniocha :] nie mówiąc już o Skandynawii gdzie kursy są podzielone na dwa etapy z czego pierwszy trwa prawie rok! Najpierw będziesz mógł jeździć przez pół roku kiedy to nie ma zimy i tu uwaga tylko w dzień! Jak nie spowodujesz wypadku przez rok to możesz podejść do drugiej części gdzie masz jazdę nocną, jazdę z oponami nabitymi kolcami po lodzie itd i tam kurs jak dobrze pójdzie to ponad 3000 tys euro. A akcja że ktoś jeździ obok kogoś kto ma prawko to najgłupsza rzecz pod słońcem, co Ci to da że on umie?! W Polsce wypadku idę o zakład przybyło by z 50% ...

Nie wiem ile w tym jest prawdy (mówię o Skandynawii), ale już sobie wyobrażam krzyki i rozdzieranie szat, gdyby u nas wprowadzili wieloetapowe egzaminy. Jak wiadomo prawo jazdy jest niezbywalnym prawem obywatela, razem z miejscem parkingowym pod domem.

Offline kultowy

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 310
  • Płeć: Mężczyzna
  • ...tylko jak krzyk cichnie przyjaźń
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #1 dnia: 22 Sty 2013, 10:58:30 »
[...] Jak wiadomo prawo jazdy jest niezbywalnym prawem obywatela, razem z miejscem parkingowym pod domem.

prawo jazdy nie tylko jest niezbywalnym prawem obywatela; w naszym pięknym kraju prawo jazdy jest oznaką męskości, brak tegoż prawa utożsamiany jest co najmniej z brakiem cojones (a cóż to za facet bez prawka, phi).

nie, nie mam prawa jazdy ;-)
pozdrawiam,
grzech aka straszny bibliotekarz

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #2 dnia: 22 Sty 2013, 11:21:02 »
Mnie to jakoś nie dziwi, że jak nie dasz ludziom wykuć odpowiedzi na blachę, a czas ograniczysz do porównywalnego z tym jaki jest do zastanowienia się podczas jazdy, to większość polegnie.

Podejrzewam, że gdyby zrobić taki test, to w grupie kierowców z prawem jazdy też by większość poległa. To pokazuje jak ułomny był nasz stary system szkoleń na prawko, że po uszczelnieniu nie zdaje 89% :P
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline `L`

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 483
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie jeżdżę szybko. Jeżdżę dokładnie.
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #3 dnia: 22 Sty 2013, 12:18:51 »
Mnie to jakoś nie dziwi, że jak nie dasz ludziom wykuć odpowiedzi na blachę, a czas ograniczysz do porównywalnego z tym jaki jest do zastanowienia się podczas jazdy, to większość polegnie.

Podejrzewam, że gdyby zrobić taki test, to w grupie kierowców z prawem jazdy też by większość poległa. To pokazuje jak ułomny był nasz stary system szkoleń na prawko, że po uszczelnieniu nie zdaje 89% :P

Bo i ten nasz test jest idiotyczny. Siadasz przed monitorem widzisz 10-sekundowy filmik i masz odpowiedzieć na pytanie dotyczące jednej pierdoły z całego filmiku... Żenua.

Porównajcie to z "Hazard Perception Test" stosowanym w UK - tam film trwa kilka minut, prezentuje prawdziwą jazdę w terenie i pozwala faktycznie skupić się na tej wirtualnej jeździe a nie na zachodzeniu w głowę - jak odpowiedzieć na pytanie? Na drodze nikt nie stawia pytań, na drodze liczy się reakcja na sytuację. Można znaleźć i za darmo sprawdzić testy z UK - są w sieci, polecam.
"governments will use whatever technology is available to them to combat their primary enemy - which is their own population" - Noam Chomsky

GFM

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #4 dnia: 22 Sty 2013, 13:05:43 »
Zaraz, zaraz.
A to nie jest przypadkiem tak, że najpierw sprawdza się przygotowanie teoretyczne;
znaczy czy pacjent kwalifikuje się do egzaminu właściwego?
Przecież dopiero na egzaminie właściwym, czyli w czasie jazdy w normalnym ruchu
oprócz wiedzy potrzebny jest jeszcze refleks.
Oczywiście w części teoretycznej też powinno się mieć czas ograniczony,
choćby po to żeby nie mieć czasu na ściąganie.

Jak na mój gust, to cały dotychczasowy system szkolenia nakierowany był nie na
nauczenie, ale na zdanie egzaminu. A to niestety spora różnica.
Efekty najlepiej widać w statystykach wypadkowych.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #5 dnia: 22 Sty 2013, 16:21:16 »
Bo i ten nasz test jest idiotyczny.

Nie widziałem, trudno mi ocenić. Możliwe, że masz rację. Poprzednie testy były idiotyczne to i dlaczego ten miałby nie być ;)

Porównajcie to z "Hazard Perception Test" stosowanym w UK (...). Można znaleźć i za darmo sprawdzić testy z UK - są w sieci, polecam.

Podrzucisz link?


Przecież dopiero na egzaminie właściwym, czyli w czasie jazdy w normalnym ruchu
oprócz wiedzy potrzebny jest jeszcze refleks.

Refleks kierowcy... dobrzy kierowcy przewidują i kreują sytuację wokoło siebie, a nie czekają biernie i tylko reagują na to co się już stało.


Oczywiście w części teoretycznej też powinno się mieć czas ograniczony,
choćby po to żeby nie mieć czasu na ściąganie.

Też uważam, że powinien być ograniczony. Choćby dlatego, że to odsiewa osoby ze słabym wzrokiem i analfabetów - zwyczajnie nie będą w stanie przeczytać pytań.

Poza tym na drodze czas jest ograniczony - jedziesz i widzisz znak, albo (lepiej) dojeżdżasz do skrzyżowania i widzisz 7 znaków, 3 auta i tramwaj... nie masz teraz 5 minut czasu, by się zastanowić co to w zasadzie oznacza. Czas jest tu cholernie ważny, tak samo jak brak możliwości powrotu do pytania. Na drodze zwykle nie możesz sobie wrócić do sytuacji sprzed 20 minut i poprawić swoich błędów :P


Jak na mój gust, to cały dotychczasowy system szkolenia nakierowany był nie na
nauczenie, ale na zdanie egzaminu. A to niestety spora różnica.
Efekty najlepiej widać w statystykach wypadkowych.

Mam identyczne wrażenia. I mimo reformy nadal uważam, że system jest nieżyciowy. Tylko, że teraz jest on po prostu odrobinę mniej nieżyciowy niż był kilka tygodni temu.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline uasic

  • Uczestnik
  • **
  • Wiadomości: 169
  • Płeć: Kobieta
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #6 dnia: 22 Sty 2013, 18:34:34 »
Mnie to jakoś nie dziwi, że jak nie dasz ludziom wykuć odpowiedzi na blachę, a czas ograniczysz do porównywalnego z tym jaki jest do zastanowienia się podczas jazdy, to większość polegnie.

Przypuszczam, że trochę też ludzie byli przestraszeni przez to, co w mediach podawano i poszli rozpoznać wroga walką, a nie zdać. Wbrew pozorom czasem słyszę takie relacje: "wiedziałam/em, że nie zdam, przecież to dopiero drugie podejście".

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #7 dnia: 23 Sty 2013, 07:55:21 »
Wbrew pozorom czasem słyszę takie relacje: "wiedziałam/em, że nie zdam, przecież to dopiero drugie podejście".

Takie podejście świadczy o tym, że ktoś się nie nadaje na kierowcę. Nie chce mu/jej się nauczyć jeździć, zrozumieć zasad, a jedynie wymyślić jakiś sposób by jakoś "obejść" egzamin. To patologia już na wstępie - bo później takie osoby próbują obchodzić też inne rzeczy - przepisy, znaki, czerwone światła, ograniczenia, a nawet prawa fizyki. Efektów łatwo się domyślić, bo akurat fizyki obejść się nie da :P

Świadczy też o tym, że system jest do dupy i obejście prawdopodobnie jest możliwe, że da się zdać nie posiadając umiejętności. Inaczej tyle osób by tego nie próbowało.


Nie rozumiem takiego podejścia. Ja poszedłem na egzamin dopiero, gdy byłem pewny, że go zdam za pierwszym razem. Poczytałem sobie przepisów sam, pouczyłem się sam dużo ponad to, co było na zajęciach (wtedy było 20h - mało), dopytywałem mojego instruktora o rzeczy, których nie byłem pewny, o niuanse. Po czym, gdy byłem pewny, że umiem teorię, poszedłem i zdałem - za pierwszym razem i (podobno) bezbłędnie.
To samo z praktycznym - jeździłem blisko 40 godzin zamiast wymaganych wtedy 20, ale poszedłem na egzamin wtedy, gdy wiedziałem, że umiem. Nie stresowałem się "czy się uda, czy mnie obleją", nie trzęsły mi się nogi "ojej co będzie jak pojedziemy na rondo", nie bałem się o "mierzenie linijką na placu" (wtedy jeszcze coś takiego było), ani o to "jakie manewry wylosuję" bo umiałem robić wszystkie i to nawet z zasłoniętymi tylnymi szybami. Nie bałem się o to do jakiego auta mnie wsadzą (wtedy zdawało się na Punto II i Lanosie - nikt nie był pewny czym będzie jechał). Poszedłem i po prostu zdałem, bez emocji, niemal bez stresu.
Potem kilku znajomym polecałem tą metodę - wszyscy zdawali max za drugim podejściem, a znakomita większość za pierwszym.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

GFM

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #8 dnia: 23 Sty 2013, 11:49:41 »
Przecież dopiero na egzaminie właściwym, czyli w czasie jazdy w normalnym ruchu
oprócz wiedzy potrzebny jest jeszcze refleks.

Refleks kierowcy... dobrzy kierowcy przewidują i kreują sytuację wokoło siebie, a nie czekają biernie i tylko reagują na to co się już stało.

A nie wymagasz zbyt wiele od kursanta.
Tak od razu zacząłeś sytuację wokół siebie kreować?

No nie dość, że alfa i omega to jeszcze w czepku urodzony.

Ja swój egzamin zdałem równie szybko i bezstresowo,
a może jeszcze szybciej. Zdawałem jako ekstern.
Był taki ośrodek dla eksternistów przy Elbląskiej (1979).

Ale za dobrego kierowcę to się uznałem wiele lat później.
A i dzisiaj twierdzę, że geniuszem nie jestem.

A kursant zdający egzamin to raczej będzie czekał
biernie na rozwój wypadków.
No chyba, że zdaje powtórnie np. po wyroku za wódeczkę.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #9 dnia: 23 Sty 2013, 12:19:04 »
Przecież dopiero na egzaminie właściwym, czyli w czasie jazdy w normalnym ruchu
oprócz wiedzy potrzebny jest jeszcze refleks.
Refleks kierowcy... dobrzy kierowcy przewidują i kreują sytuację wokoło siebie, a nie czekają biernie i tylko reagują na to co się już stało.
A nie wymagasz zbyt wiele od kursanta.

Może masz rację. Ale tym bardziej nie wymagałbym od kursanta refleksu - zanim obczai co się dzieje, zanim się namyśli co ma zrobić... kursantów trzeba uczyć, by starali się jeździć tak, by z refleksu nie musieć korzystać.

Bo w przypadku małego obycia z autem i ruchem drogowym próba jazdy licząc na refleks nie jest pomysłem dobrym - naciśnie się pacjentowi nie ten pedał co trzeba, albo źle zinterpretuje zamiary innego użytkownika drogi i po zabawie. W aucie nie ma żartów, tu gra się o życie. Samochodem można zabić i można się w nim zabić. Lepiej z początku być flegmatykiem i zawalidrogą, niż rajdowcem i mistrzem prostej.


Tak od razu zacząłeś sytuację wokół siebie kreować?

Niemal od razu, ale bynajmniej nie dlatego, że jestem jakimś kierowcą o nadprzyrodzonych zdolnościach (co sugerujesz między wierszami). Po prostu wcześniej miałem już olbrzymie doświadczenie z jazdy rowerem po ulicach, w tym także po najbardziej ruchliwych ulicach w mieście (w tym tych, po których Ty nawet dziś nie jeździsz ze strachu) i trasach krajowych z ruchem ciężkim poza miastem. Nikt nie zaprzeczy też, że dobra znajomość topografii miasta przydaje się do jazdy autem - to wszystko dał mi rower :P

Sporo też mogłem podpatrywać i podpytywać innych, o wiele lepszych od siebie  - połowa rodziny od strony Mamy to zawodowi kierowcy, do których i dziś się nie umywam techniką jazdy. Możesz to śmiało nazwać, że "w czepku urodzony", nie każdy ma taki luksus, że kurs na prawko zaczyna w wieku 5-6 lat.

Do tego uważam siebie za dobrego obserwatora. To też przyśpiesza naukę.

Wszystko to razem bardzo dużo daje w porównaniu do kogoś, kto pierwszy raz wyjeżdża na ulice podczas kursu na prawko i wie tylko tyle, co się nauczył podczas kursu na prawko, który w dodatku wykonał wariantem "minimum" i "może się uda".


I między innymi dlatego polecam rower dla każdego, kto jest jeszcze za młody na prawko, ale wie, że kiedyś chciałby je zrobić. Rower może przyszłego kierowcę bardzo wiele nauczyć! Jak się nauczysz jeździć rowerem po Warszawie, poruszać się nim po naszych przewymiarowanych ulicach i skrzyżowaniach, współżyć z naszymi kierowcami - potem w samochodzie będzie Ci o wiele łatwiej.
« Ostatnia zmiana: 23 Sty 2013, 12:21:17 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline ditu

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 24
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #10 dnia: 23 Sty 2013, 14:13:18 »
 :)Witam wtrącę swoje 3 gr.
Zastanawia mnie jak to jest, że w  potocznie mówiąc, (Łomży) jest tylko jedno durze skrzyżowanie o ruchu okrężnym i kilkanaście malutkich i kilka skrzyżowań z sygnalizacją świetlną.
Kiedy np. w Warszawie mamy, jw. + ??ronda skrzyżowania z sygnalizacją /z torowiskiem. wersje kolizyjne i bezkolizyjne i ogólnie tempo dużych aglomeracji miejskich.
Jak taka osoba, która zdała w Ł ?. ma się odnaleźć a takich miastach?
Dramat.
Jak dla mnie to jest to niestety, ale nieuczciwe podejście do egzaminu. I nierówna ocena umiejętności do prowadzenia pojazdów.
A co do egzaminu to chodzi o pieniądze.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #11 dnia: 23 Sty 2013, 14:37:18 »
Zastanawia mnie jak to jest, że w  potocznie mówiąc, (Łomży) jest tylko jedno duże skrzyżowanie o ruchu okrężnym i kilkanaście malutkich i kilka skrzyżowań z sygnalizacją świetlną. Kiedy np. w Warszawie mamy, jw. + ??ronda skrzyżowania z sygnalizacją /z torowiskiem. wersje kolizyjne i bezkolizyjne i ogólnie tempo dużych aglomeracji miejskich. Jak taka osoba, która zdała w Ł ?. ma się odnaleźć a takich miastach?

No właśnie słabo z tym bywa. Wiele osób z małych miejscowości wręcz boi się jeździć po Warszawie. Jak ktoś nigdy w życiu nie widział 8-pasmowych arterii, tramwajów i innych nieszczęść - może się w tym z początku gubić. Na to wszystko jeszcze nakłada się styl jazdy po Warszawie - zamiejscowy jedzie wolniej, czyta znaki, myśli, a tu go miszczowie poganiają klaksonami, migają światłami i jeszcze dodatkowo stresują. W takiej sytuacji bardzo łatwo o błąd! A czasem wystarczy rzut oka na tablice i nieco zrozumienia.

Choć znowu bym nie generalizował - ja zdawałem na prawko w Suwałkach, bo tam mieszka moja rodzina. Tam spędzałem całe wakacje, podczas których robiłem sobie kurs na prawko i egzamin, bo uznałem, że to fajnie robić kurs w międzyczasie pluskając się w jeziorze i czytając przepisy na punkcie widokowym w Suwalskim Parku Krajobrazowym ;) Przy okazji wytrzaskałem rowerem jakieś 2,5 tys. km po DK8 (trasa na Budzisko) na same dojazdy na zajęcia, bo działka była 21-25km od Suwałk. Jazdy po Warszawie się nie boję.

Wiem też, że w drugą stronę nie ma problemów. Choć rondo w Łomży jest specyficzne i ma swój niewielki haczyk, nie mam z nim problemów jako kierowca z Warszawy ;)
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline ditu

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 24
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #12 dnia: 23 Sty 2013, 15:16:39 »
To super że jazdy  po stolcu się nie obawiasz   ;)  ale  takie miasta mają własne tępo i to dla tego reszta nie dostosują do jednostki.a inna rejestracja (na tak zwanego zagubionego) znam to codziennie widzę tych samych jegomości co udaje opss zabłądziłem.I tak co dzień przez 5 dni w tygodniu. :(

 A czasem wystarczy rzut oka na tablice i nieco zrozumienia.


A to się tyczy wszystkich   8)  i nie tylko tych z  W  na początku.
 
Zmieniając nieco wątek przez te korki w łaski wrócił rower  to z bielan  na karczunkową w 45 min i z powrotem podobnie a samochodem to zależy 35 min do 1.5h a średnia ta sama absurd co ?   :P

GFM

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #13 dnia: 23 Sty 2013, 21:58:02 »

Niemal od razu, ale bynajmniej nie dlatego, że jestem jakimś kierowcą o nadprzyrodzonych zdolnościach (co sugerujesz między wierszami). Po prostu wcześniej miałem już olbrzymie doświadczenie z jazdy rowerem po ulicach, w tym także po najbardziej ruchliwych ulicach w mieście (w tym tych, po których Ty nawet dziś nie jeździsz ze strachu) i trasach krajowych z ruchem ciężkim poza miastem. Nikt nie zaprzeczy też, że dobra znajomość topografii miasta przydaje się do jazdy autem - to wszystko dał mi rower :P

Sporo też mogłem podpatrywać i podpytywać innych, o wiele lepszych od siebie  - połowa rodziny od strony Mamy to zawodowi kierowcy, do których i dziś się nie umywam techniką jazdy. Możesz to śmiało nazwać, że "w czepku urodzony", nie każdy ma taki luksus, że kurs na prawko zaczyna w wieku 5-6 lat.

Zmień podkreślone "nawet dziś" na "dziś już" to będziesz zdecydowanie bliższy prawdy.

Natomiast wcześniej gdy byłem jeszcze młody i niestety głupi to jeździłem wszędzie.
Może jeszcze tego nie wiesz, ale i na Ciebie też przyjdzie pora.
Jak tylko spostrzeżesz, że robisz się pierdołowaty, a może odpowiedzialny za przyszłość
swoich dzieci to zaraz zostrożniejesz.
A ulice przelotowe typu "Waszyngtona" to (możesz mi wierzyć) nie jest dobre miejsce dla rowerzystów.

Jeśli zaś chodzi o pozostałe sprawy to miałem podobnie. Kurs zacząłem w wieku 9-10 lat.
Mając 5-6 to jeszcze taki genialny nie byłem. A mając 20 - kiedy przystępowałem do egzaminu
to miałem zaliczone chyba wszystko z wyjątkiem gąsiennicowych. Np. SM42 też jeśli wiesz o co chodzi.

GFM

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #14 dnia: 23 Sty 2013, 22:38:08 »
:)Witam wtrącę swoje 3 gr.
Zastanawia mnie jak to jest, że w  potocznie mówiąc, (Łomży) jest tylko jedno duże skrzyżowanie o ruchu okrężnym i kilkanaście malutkich i kilka skrzyżowań z sygnalizacją świetlną.
Kiedy np. w Warszawie mamy, jw. + ??ronda skrzyżowania z sygnalizacją /z torowiskiem. wersje kolizyjne i bezkolizyjne i ogólnie tempo dużych aglomeracji miejskich.
Jak taka osoba, która zdała w Ł ?. ma się odnaleźć a takich miastach?
Dramat.
Jak dla mnie to jest to niestety, ale nieuczciwe podejście do egzaminu. I nierówna ocena umiejętności do prowadzenia pojazdów.
A co do egzaminu to chodzi o pieniądze.


Co do pieniędzy to niewątpliwie masz rację.
Natomiast co do umiejętności zdającego np. w Łomży - najczęściej to on właśnie po Łomży będzie jeździł,
a przynajmniej z początku. Więc może nieuczciwości tu nie szukaj. Potem jak już się zdecydowanie z ruchem oswoi to da sobie radę wszędzie.
Oswojenie z ruchem wynikające tylko z kursu na prawko (ile to godzin teraz?) to jakby to powiedzieć
taka "wiejska podstawówka". Cała reszta to samokształcenie we właściwą albo niewłaściwą stronę.
Inna sprawa to zdający na kursach wyjazdowych czy wczasowych. Miałem kolegę z technikum, który
mając problemy (czy tylko obawy - już nie pamiętam) w Warszawie postanowił w Suwałkach. (Raffi to nie do Ciebie piję - nie cytuj mi tego kawałka). Pojechał na wczasy za kółkiem i zdał. Powiem więcej nawet żonę
z tamtąd przywiózł i mieszkają na Tarchominie. Z początku panicznie bał się po Warszawie jeździć,
a mnie traktował jako pirata (w Trabancie). Ale po kilku latach to się Ticem do Hiszpanii wybrał
i nawet jakoś wrócił. Wszystko kwestia wprawy, którą poszczególni kierowcy w różnym tempie osiągają.
Najgorzej to jak taki świeżo upieczony uzna się za mistrza, kupi rakietę i zaczyna szaleć (np. Motylia).
W wielu państwach istnieją okresy próbne, prawa ograniczone (np. tylko pod opieką rodzica) itp. systemy.
I ja to popieram. Bo zawsze przyjdzie ten dzień, kiedy wreszcie w samochodzie będzie sam i nikt mu
na prędkościomierz patrzył nie będzie. Istnieje spora część populacji, która w takim momencie zaczyna
szaleć. I tu meritum: zawsze jest lepiej gdy taki szalejący ma za sobą kilkaset godzin jazdy z mamusią
niż 20 godzin na kursie. Bo to jest już "gimnazjum a może nawet liceum", a nie "wiejska podstawówka".