@Raffi:
Ciut wypaczyłeś to co miałem na myśli w poprzednim swoim poście.
1) Wycinka lasów jest szkodliwa - zgoda, ale Twojemu psorowi chodziło
o górskie doliny a nie o koryta rzek.
Nawet dorzucę kolejny argument do teorii Twojego psora: w miejscach
zacienionych (znaczy w lesie) śnieg topnieje zdecydowanie wolniej.
A większość powodzi jest skutkiem zbyt intensywnej odwilży/wiosny.
2) Możliwość rozlewania się wody po okolicy - zgoda, ale pod warunkiem,
że tą okolicą będzie Białołęka a nie Grochów.
Przesłaniem miało być zapewne nie zagospodarowywanie terenów
zalewowych a tym bardziej polderów.
Raffi, pewnych faktów dokonanych już nie zmienisz. Lasy w górskich
dolinach zostały powycinane, a tereny zalewowe zagospodarowane,
a nawet wręcz zamieszkałe. Ziemi brakuje - więc gdzie chciałbyś tych
wszystkich ludzi wyeksmitować? Na księżyc? A może uważasz,
że powinni się wszyscy potopić przy najbliższej powodzi?
Cała ta dyskusja przypomina mi tę, którą niegdyś prowadziłem z
DJ Masterkiem na temat zatrucia środowiska. Wątków było wiele,
ale doszliśmy do wspólnego wniosku, że środowisku naturalnemu
najbardziej szkodzą ludzie. Ludzi zrobiło się na świecie za wiele
i z techniką oraz uprzemysłowieniem zaszli za daleko.
Wobec powyższego można lansować tezę, że należało by tak
z 1/3 ludzkości powystrzelać. Przyroda odetchnie.
I z tą teorią też się jestem w stanie zgodzić, ale jak zwykle pod
jednym warunkiem: jako pierwsi na odstrzał pójdą ekolodzy.
Słyszałem kiedyś taki pogląd, że ludzie to pchły ziemi.
I jak matka ziemia się kiedyś zdenerwuje to strzepnie z siebie
to całe tatałajstwo niczym ......... tu dokładnie nie pamiętam.