Miałem nic nie pisać, ALE.....
1. Kilka lat temu przekonałem się co to znaczy "nie działa internet! zrób coś!". Ano to proste - GG nie działa, a GG to jak dzisiaj fejsguano - najważniejsza rzecz w pracy! A jak nie działa GG = nie działa Internet. proste i logiczne
2. "Doskonała obsługa komputera". Znacie to z CV? No ba! każdy to wpisuje! No prawie - bo ja nie.
Potem idę do takiej miernoty i widzę do czego mnie woła: nie umie skasować....... kilku wierszy w Excelu. A zmiana języka w samym Windowsie to dla niej dramat na miarę własnego pogrzebu
I cały czas: "no zrób coś!". Ja mam robić, kiedy to użyszkodnik popsuł? Ech, gdyby to jeszcze wymagało tajemnej wiedzy osiągalnej poprzez wejście w Panel Sterowania. Ale nie! Wystarczy kliknąć w odpowiednie miejsce na... Pasku Zadań. Strrrraszne!
3. Woła mnie koleżanka bo ma problem z zalogowaniem się na stronę z pocztą. Podpowiadam jej, że ma do tego hasło do poczty. (nie?! Niemożliwe?!)
Po kilkunastu minutach wracam i... Widzę jak się morduje i wklepuje jedyne hasło jakie ma wg niej do poczty. Nie działa. A dlaczego nie działa...? Bo szanowna koleżanka myli hasło do tożsamości w programie Outlook Express z hasłem do serwera poczty. Na moją prośbę, aby poszukała w skrzynce odbiorczej mojego mejla jaki dostała na początku swojej pracy, gdzie ma swoje wszystkie hasła odpowiada niemalże wprost - że jej się nie chce.
4. Poważne zadanie bojowe. Ja, koleżanka i jeszcze ktoś mamy coś zrobić. W związku z tym, na kilka dni przed terminem, poszedłem do tego ktosia, (ona nie miała czasu na takie rzeczy, ale wiedział o spotkaniu) zainteresowałem go Poważnym Zadaniem Bojowym. Ona - się nie zainteresowała.
Termin minął. Dzisiaj telefon i... AWARIA!!! Mamy PWŻ do zrobienia! Zrób coś!!! No to tłumaczę, ze sprawa jest uzgodniona z kimś i wiemy co robić i kiedy i mamy czas. I jeszcze 10 pytań "a czy na pewno???".
5. Wydruk. Zgłosiła się koleżanka, żebym jej coś druknął w kolorze. Przysłała mejlem. No dobra, druknąłem, ale nie wyszło (mój błąd, a nie miałem czasu aby to naprawić). Jeszcze wieczorem (bo pamiętałem o problemie) dzwonię do niej specjalnie z domu (bo góra czeka i widzi rezultaty - ich brak), aby to wydrukowała. Powiedziałem do kogo ma wysłać aby jej to ten ktoś wydrukował.
Rano zachodzę do pracy - wydruku nie ma. Pytam koleżankę czemu nie ma? "A bo nie wysłałam... ale musimy to zrobić bo już dostałam ochrzan". [K, JP...]
Nie chce mi się w to grzebać - kazałem wysłać do koleżanki drugiej. K2 dostała, otworzyła i... zamiast 2 kopii wydrukowała 1 oczywiście zamiast w kolorze to mono. Dlaczego?! Biegnę do K2 i... Szanowna koleżanka dopiero przy mnie uczy się jak wejść i gdzie we właściwości drukarki i gdzie kliknąć... [JP, KM!]
6. Pracownik zapracowany strrrrrasznie. Ale musi posegregować coś w Excelu i wybrać co nieco. No to idę i ustawiam filtr automatyczny. Pracownikowi opadła szczęka w dół: "Jak to zrobiłeś?
?!!!!!!"
"Biegła znajomość komputera", taaa.
7. Teraz będzie o IT. Przychodzę do pracy i jedna z pierwszych rzeczy - oglądam serwerownię. Co widzę? 3 switche. Każdy ma X portów po 100 Mbit/s. A oprócz tego 2 z nich mają dedykowane 2 porty Gigabit. Do 3 switcha porty leżą sobie na szafce z boku, niezamontowane - bo i po co? Oczywiście oba porty Gigabitowe na każdym switchu, dedykowane do połączeń między switchami są..... WOLNE. Bo przecież można ustawić priorytetowanie na switchach na każdym porcie z...... pominięciem portów na których podpięte są switche do siebie. LOL? (pomijając już fakt, że samo priorytetowanie guano da, skoro sam serwer jest duszony przez prąd o niskiej wydajności...)
8. IT. Skoro mowa o lameriadzie... Ustawienia serwera plików. Uprawnienia są poustawiane, ale żby cś zrobić z buforami zapisu i odczytu? Po co? Na co? Żeby serwer plików chodził kilkanaście-dziesiąt procent szybciej? A na co?!