Objawia się to tym, że nie można wyświetlić strony, otworzyć programu pocztowego, albo kilku-nastu mejli. Otworzyć dokumentu w wordzie (chociaż OO/LO działa perfect). Dzieje się to na kilku komputerach i to w zupeeełnie losowych chwilach. A rozwiązaniem problemu jest działanie kompletnie niezwiązane z pocztą czy z Wordem. Brzmi śmiesznie. Ale tak jest.
Daj znać na priv, opisz mi temat dokładniej symptomy jak i to, czego już próbowałeś. Może uda mi się pomóc - temat jest ciekawy
Pacjenci i Użytkownicy ZAWSZE KŁAMIĄ.
Zwykle wyolbrzymiają. Coś jest bardziej zepsute niż w rzeczywistości (słynne: "nic nie działa"), dotyczy "wszystkich" a nie np jednej osoby lub kilku, plus oczywiście użytkownik aktualnie "baaaardzo potrzebuje szybkiej naprawy, bo (najczęstsze powody: praca dyplomowa, pilny aneks do umowy za pierdziliard $ itp).
I teraz drobna uwaga do Uzytkowników - nigdy nie kłamcie swoim "panom od komputerów" (c)uasic. Zwiększa to tylko ilość czasu jaki ktoś musi poświęcić na sprawdzanie, a rezultat i tak bę?zie taki sam - kłamstwo wyjdzie na jaw
No właśnie to jest najlepsze. Przykładzik:
Dzwoni User: "Nic nikomu nie działa". On opowiada o problemie, a ja w międzyczasie zaczynam diagnozować, szukać usterki. Ponieważ "nic nikomu" wskazuje na poważną awarie w sieci LAN (padł switch, lub serwer), sprawdzam je. Pinguję - widzę, że i kompy, które rzekomo nie działają (włącznie z jego własnym) i serwer. Pierwsze kłamstwo, że nie działa "nikomu", o którym Gościa od razu informuję. A u mnie ulga - nie muszę latać po osiedlu ze switchami na wymianę
Zaglądam na serwer, czy działa routing i inne usługi niezbędne to tego by userzy mieli net - z 3 kompów, które rzekomo nie działają (w tym z jego własnego) idzie aktualnie transmisja do Internetu. Drugie kłamstwo, nie "wszystko" jednak nie działa, bo gdyby nie działało transmisja by nie szła. Informuję znowu Gościa, że kłamie.
Na diagnozowanie kłamstw straciłem jakieś 7-8 minut (mogłem je poświęcić na szukanie prawdziwej usterki, gdyby mi tylko facet prawidłowo wskazał gdzie szukać). Facet wisi na telefonie i płaci za każdą minutę. Niewiele bo niewiele, ale płaci. I wkurza się też, bo to trwa, a w dodatku kłamstwa wychodzą na jaw.
Ostatecznie okazuje się, że pacjentowi owszem działa GG, ale nie chodzi jakaś strona www. Pytam jaka, pada odpowiedź. Sprawdzam. U mnie też nie działa, i z komórki (inny dostawca netu) też nie działa. Proszę Gościa, by sprawdził działanie innej strony. Działa Mu. Wniosek jest taki, że coś z serwerem na którym stoi ta strona. Nic nie mogę poradzić - po 15 minutach rozmowy, za którą płacił, facet odchodzi z niczym. A mogłoby to trwać 2-3 minuty, gdybym zaczął od razu od niedziałającej strony www.
Już nie mówiąc o tym, że gdyby Gość sam sprawdził inna stronę www, w ogóle by nie musiał do mnie dzwonić, bo sam by wiedział co się stało.