Pozostaje pytanie czy dyplom wydadzą jak legitymacji nie odebrałeś
Zobaczymy. Dyplom też nie jest pilny. Mam jeden do odebrania na starej uczelni i jeden na PW już. Trzeci nie zrobi wielkiej różnicy ;-)
Ale każdy ma swój punkt honoru:) ja sobie powiedziałem, że miesięcznego nie wyrobię dopóki trzeba będzie pesel podawać...
No ja na razie też nie wyrabiam tej całej karty spersonalizowanej. Raz, że nie mam po co, dwa, że do niedawna tam się cuda działy w tych punktach, a trzy, że wcale nie czuję potrzeby posiadania zdjęcia na karcie i podawania o sobie tylu danych.
No i cztery - nie ma ładnych wzorów na te karty. A póki co chyba jeszcze własnego nie dają zaprojektować?
Ojej, biedne dzieci biletu nie potrafią wyrobić.
Potrafią. Nie takie rzeczy już wyrabiali (dosłownie i w przenośni). Ino nie potrzebują, albo nie chcą.
Trudne do załatwienia to one były, ale za pięć dwunasta. Teraz dwunasta dawno minęła, nową kartę wyrobić łatwo. ZTM jest ją w stanie dostarczyć. Bilet można kupić w byle kiosku.
Dla mnie już samo to, że muszę gdzieś IŚĆ zrobić zdjęcie, to już wrzód na tyłku. Chodzić NIE LUBIĘ. Z tym łatwym dostarczeniem, to moja dziewczyna przerabiała. Jakoś niedawno jeszcze 2 tygodnie czekała, choć w mediach już trąbili, że nie ma kolejek i wydają od ręki praktycznie.
Legitymacja studencka przydaje się do różnych zniżek, nie tylko w autobusach. Pociągi, kino, niektóre sklepy, pizze na telefon... No chyba, że ktoś lubi płacić pełną stawkę
No, powyżej 26 lat większość tych zniżek nie obowiązuje. Poza kinami chyba, gdzie bywam rzadko i zazwyczaj i tak korzystam z opcji 2 biletów za pół ceny, którą mi daje mój operator sieci komórkowej. Bo z tymi punktami z sieci, co dostaje, tez nie mam co robić ;-)
Autobusy tak mają, że w godzinach korków się spóźniają. Ale poza nimi jeżdżą przyzwoicie, a nocne zasuwają naprawdę nieźle, wolę po kilku godzinach tańczenia nimi wracać, niż pedałować po nocy przez pół Warszawy. I jak pomyślę, że mam jechać busem, to nic mnie nie przechodzi. Ale ja nie jestem delikatna i wrażliwa
Nawet i w korkach źle nie jest z punktualnością autobusów. Oczywiście póki korki są takie jak zawsze. Bo jak się gdzieś kierowcy rozbiją i z 3 pasów zablokują 2, to niczym się nie przejedzie bez kłopotu, nawet rowerem trzeba zwolnić ;-)
Ale mimo to po kilu godzinach tańczenia wybrałbym pewnie... taksówkę. Tańczę rzadko, a te dwa razy w roku mogę się wysilić finansowo na te 30-40zł.
Nocne do mojej wsi są co 30 minut i zazwyczaj trzeba w nich stać przez całe 30 minut jazdy, bo są wypchane pod sufit. Gdy jestem zmęczony (a jestem zawsze, gdy widzę autobus nocny, bo ja jestem z tych co kładą się zwykle o 22 i wstają z kogutami), to jest dla mnie zbyt dużo, by jechać w takich warunkach. Poza tym raz usnąłem w autobusie. Wiesz jaka to trauma obudzić się na Choszczówce, czy w innym tam Legionowie? ;-)