No to u mnie licznik bardzo długo się trzymał. Przez ponad 70000km miałem cały czas jeden i ten sam. Echo 7 się zwał. Rowery mi kradli, albo zmieniałem, a licznik jakoś zawsze zostawał. Pod koniec wyglądał już tragicznie - uszkodzone oprzewodowanie (z resztą chyba piąte czy szóste to było), podstawka nadłamana, pogryziona obudowa, przez co licznik stracił wodoszczelność (ale na deszczu nigdy nie zawiódł), magnes już prawie nie przyciągał metalu... ale cały czas jakoś działał. Wciąż go mam, choć teraz używam innego (CatEye Velo
, z resztą funkcjonalnie bardzo zbliżonego.
Ale u mnie w żadnym moim liczniku nie można było wprowadzić ODO po wymianie baterii, więc co kilka lat pomiar startuje od nowa. Z reguły nie dochodzi dalej niż do 15kkm, bo baterie się szybko kończą. Pomiar całkowity mam tylko w kompie. Musi mi wystarczyć ;-)