Jak już Raffi napisał- nie wierzę Mu- może napiszę mejla do rednacza z pytaniem "kto kazał tak zatytułować artykuł?", bo nie wierzę, że Raffi zrobił to ot tak. Jaki jest, taki jest, ale sam się na wojenki bez potrzeby nie pcha.
Raffi sam pisał tytuł. Ale owszem, Raffi się sam na wojenki bez potrzeby nie pcha. Tu akurat uważam, że
była potrzeba ostrej krytyki i to cholernie duża potrzeba. To
nie pierwszy tekst rzepy, w którym - delikatnie mówiąc - nie grzeszy rzetelnością w temacie przepisów dla rowerzystów.
Ale żeby było merytorycznie:
Grupa Parlamentarna, na która się powołuje Pani dziennikarz nic o rzekomo procedowanej zmianie PoRD nie wie (przynajmniej Pani Poseł Ewa Wolak nie wie), a to trochę dziwne, bo Pani Wolak jest sekretarzem tej grupy. Pani Bublewicz (przewodnicząca grupy) jest na urlopie za granicą do bodajże 6 października, więc też raczej nie zajmuje się zmienianiem PoRD. Na stronach Sejmu ani Ministerstwa Transportu nie znalazłem ani słowa o projekcie zmian, choć WSZYSTKIE projekty zmian ustaw i rozporządzeń są publikowane, podobnie jak protokoły z komisji i inne materiały (takie rzeczy sprawdzają dziennikarze przed publikacją tekstów!).
Zatem to nie jest żaden "projekt", a co najwyżej "pomysł" zmian! Tak samo ja mogę mieć pomysł zmian w PoRD - i co, Pani to wydrukuje w Rzepie jako niemal już obowiązujące prawo? Bo taki był wydźwięk, pełnego merytorycznych błędów artykułu
Nie wspomnę już o tym, ze pomysł jest sprzeczny z Konwencją Wiedeńską (co też łatwo sprawdzić, przed nowelizacją PoRD z 2011 roku była robiona nawet specjalna analiza prawna przez
Biuro Analiz Sejmowych), a więc niemożliwy do wprowadzenia.
Byłby to przepis cholernie szykanujący rowerzystów, bo
zatrzymywanie się co 100-500m mając zielone światło to jest ogromna szykana. I to niezależnie od tego co mówi "ekspert". Dziennikarz świadomy tego faktu by pewnie też zapytał cyklistów co o tym pomyśle sądzą. Powiedzieliby to samo, niezależnie od tego którą organizację rowerową Pani by obdzwoniła i kogo tam zapytała. Każdy jeden cyklista jeżdżący codziennie rowerem uzna pomysł za skrajnie debilny!
Przejdźmy do KRBRD i Pana Adama Jasińskiego, "eksperta" z tej instytucji. Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego została ostatnimi czasy rozgoniona w ministerstwie na 4 strony świata, nie bez powodu. Instytucja Pana Jasińskiego (a być może i On sam)
skompromitowała się przy planszach reklamujących ubiegłoroczne zmiany w prawie. Z 4 czy 5 plansz tylko jedna przedstawiała faktycznie obowiązujące prawo, reszta miała błędy merytoryczne i po cichu zniknęła ze stron, gdy to wyszło na jaw! Inne działania KRBRD też
nie grzeszą wysoką jakością. Sam Pan Jasiński
nie popisał się też znajomością prawa, gdy rozmawiał w TOK FM o rowerach. Taki właśnie z niego specjalista. I tak, takie dane też sprawdzają dziennikarze, zanim komuś uwierzą na ślepo, że to o czym mówi to już niemal obowiązujące prawo.