nie mam wątpliwości kto tutaj rozłożył jej artykuł na czynniki pierwsze czepiając się kompletnie nieistotnych szczegółów i totalnie go skrytykował
Jeżeli dla kogoś pisanie o czymś wbrew podstawie prawnej i myląc podstawowe pojęcia z ustawy to "nieistotne szczegóły", to trudno mi nawet znaleźć sarkazm odpowiedniego kalibru, by to skomentować. Wiem, że papier jest cierpliwy i łyknie wszystko, nawet największą bzdurę. Pragnę jednak zauważyć, że gdzieś tam, poza budynkiem redakcji, ludzie czytają te teksty, a potem pod ich wpływem uczestniczą w ruchu drogowym. I to jest właśnie to miejsce, gdzie kończy się zabawa, a zaczyna brutalna rzeczywistość zderzaka i flaków na asfalcie.
To że Pani Redaktor nie widzi w tym problemu i uważa to za "detale" przeraża mnie na poważnie. I tylko potwierdza moje zdanie, że jak niektórzy dziennikarze biorą się za temat rowerów, to jest to ze szkodą i dla rowerów i dla dziennikarstwa.
I w tym momencie zupełnie nieistotne jest z której redakcji jest owa Pani. Niekompetencja nie ma barw korporacyjnych! Jak o nowych przepisach kłamała Gazeta Prawna pisząc o "środkowym pasie ronda" zamiast "środku pasa przed skrzyżowaniem" to też wytykałem im publicznie niekompetencje zagrażającą życiu cyklistów. Jak to powtórzyły bezkrytycznie stacje radiowe, to poszedłem do nich i na żywo wytknąłem im niekompetencje na antenie. Analogicznie chodzę do Naczelnej gazety Stołecznej za każdym razem, gdy napiszą jakąś bzdurę o rowerach. Nawet Policji wytykałem błędy, gdy robili coś głupiego i niebezpiecznego.
Robię tak od dekady i o dziwo coraz trudniej mi się opędzić od dziennikarzy, którzy zapraszają mnie do programów, proszą o wywiady lub o opinie. Z Policją, o dziwo, też mam dobre stosunki. Wszyscy wiedzą, że ja się nie bawię w politykę i korporację - mnie interesuje to by o rowerach nie pisać bzdur!
Myślcie sobie co chcecie - ja już wiem że artykuły Raffiego należy traktować z przymrużeniem oka.
Po pierwsze to nie artykuł, a wpis na blogu. To zasadnicza różnica, blogosfera rządzi się zupełnie innymi prawami, inaczej się pisze wpisy do bloga, używa innego (bardziej dosadnego) języka. Jako człowiek korzystający z for, zapewne to wiesz!
Po drugie, sam zaznaczyłem w ostatnim akapicie tekstu, że jestem pracownikiem konkurencji i że najlepiej mi też nie wierzyć, tylko sprawdzać u źródeł - w dzienniku ustaw! Twoje odkrycie tej oczywistości jest całkiem zabawne jeżeli popatrzyć na nie w kontekście tego, że było to napisane całkiem otwartym tekstem, a potem jeszcze powtórzone na forum
Po trzecie, podchodzenie z rezerwą do wszystkiego co czytasz w prasie, jakiejkolwiek prasie, na pewno Ci nie zaszkodzi. Analogicznie z radiem i TV. Możesz zacząć od moich artykułów. Możesz nawet wytykać mi błędy merytoryczne w nich. Różnica jest taka, że ja Ci za to jeszcze podziękuję, przeproszę czytelników, po czym te swoje błędy grzecznie poprawię, by nie wprowadzać ludzi w błąd.