No to wczoraj miałem styczność z hipermegabatmanem.
Jadę sobie koło 20:00 puszką drogą żółtą w okolicach Łukowa. Z odległości kilometra widzę gościa-choinkę. 2 lampki, kamizelka, coś tam jeszcze odblaskowego na bagażniku. Myślę sobie, fajnie go widać, rzadkość w tych okolicach. W związku z popularną lokalną rozrywką "drink&bike" zwolnilem do 70 i wziąłem zapas ile się dało przy wyprzedzaniu. I dobrze zrobiłem, bo obok gościa, OD STRONY DROGI, jechał ciemno szary nietoperzysta. K...a może o 20 cm go minąłem. Zobaczyłem go na tyle późno, że nawet nie dotknąłem hamulca.
W miarę normalny puls złapałem dopiero w hotelu przy piwie.
W moim prywatnym rankingu rowerokretynów awansował na 2 miejsce, tuż za batmanem ze środka lewego pasa na Gierkówce w środku nocy parę lat temu.