Zastanawiam się czemu Policja nie wykorzysta tej okazji i nie dopieprzy kilkuset mandatów na Masie.
Brak podstaw prawnych: "Wykorzystanie drogi w sposób szczególny".
Zgodzę się też z głosami, że wolałbym by ludzie mieli "prąd" w bateriach po Masie, gdy wracają do domów, niż by świecili tłumem lampek po to by potem nie mieć jak wrócić do domu w pojedynkę.
Choć sam lampki na Masie włączam, gdy się ściemnia. Wypada dawać dobry przykład.
Mam koleżankę, która nie uważa za stosowne posiadać jakiegokolwiek oświetlenia, tzn. ma tylną lampkę, ale ona po kilku minutach sama i bez ostrzeżenia się wyłącza.
Niech podłoży jednogroszówki pod styki (przy bateriach AA) lub coś mniejszego (przy AAA). W tanich lampkach niestety to dość częste, że styki nie kontaktują, a jak bateria straci kontakt, to lampka się wyłącza i pozostaje wyłączona nawet gdy kontakt wróci.
M.in. dlatego nie mamy już w sklepiku tych chińskich lampek, co kiedyś. Zauważyliśmy w nich ten sam problem.
Jak kiedyś wracałyśmy wieczorem z Nowodworów na Targówek, to stwierdziła, że skoro tak panikuję, to żebym jej dała kamizelkę odblaskową, to będzie bezpieczniej (choć to straszny wstyd jest). Wzięła, złożyła w kosteczkę i przyczepiła sobie do bagażnika. Mi wtedy opadły nie tylko ręce, ale pewnie i poziom cukru we krwi i inne rzeczy.
Skwituję to tak: organy dla ludzi chorych też są potrzebne.
A kask przynajmniej ma? Policja twierdzi, że jak ma kask, to już jedzie bezpiecznie