Dam ci na tydzień testów sakwy Ortlieba i chętnie po testach... wyprawa, pociąg, deszcz, zakupy, błoto etc poznam twoją opinię. Zgadzasz się...
Ja chętnie przetestuje, bo z Ortilebem miałem tylko krótkie doświadczenia, a z chęcią miałbym większe - zwłaszcza bez płacenia za zakup Zwłaszcza chętnie sprawdziłbym jak system mocowań sprawdza się na moich bardzo nietypowych bagażnikach. Crosso musiałem w tym celu modyfikować, a że są już zużyte (przejechały 300m zaczepione o podwozie Jelcza), to myślę powoli nad zmianą. Pytanie brzmi czy znowu na Crosso, czy na coś innego. Testy mogłyby rozstrzygnąć tą palącą kwestię, bo jak Ortileb pasowałby bez przeróbek, albo odwrotnie - nie pasował wcale - wybór byłby prostszy
Akurat mam trochę czasu, to popiszę o swoich dalszych przygodach z bagażem...
Ja się w końcu złamałem i kupiłem Ortlieby. =}
Dwukomorowe Abus-y, jak wspomniałem, miały dla mnie za małą pojemność i były całe usztywnione, więc nie mieścił się nietypowy bagaż. Poza tym wyjątkowo łatwo się je zakładało na bagażniki, które z przodu mają taki zaczep, ale wiele bagażników tego niestety nie ma.
Trzykomorowe M-Wave miały kiepskie suwaki i były z grubsza deszczoodporne, ale nie do końca, ale najgorsze, że wprawdzie mogłem sobie nosić większość rzeczy w plecaczku, który się przyczepiało jako górną komorę, ale ponieważ boczne komory nie były wypchane, to się ciągle zsuwały na któryś bok i wkręcały w koło... Ja to jakoś znosiłem, ale moja dziewczyna miała dość, że się często zatrzymywałem, żeby je poprawić. Na dłuższą wyprawę to nie bardzo przeszkadzało, zwłaszcza, jak się założyło na nie wodoodporny pokrowiec, ale do codziennej jazdy po mieście to porażka.
***
Jesienią więc z pewną taką nieśmiałością zaryzykowałem i wyskoczyłem z kasy. Kupiłem Ortlieby, bo chcę łatwo zmienić rower w razie potrzeby, a w większości bagażników, jakie spotkałem, nie było jak zaczepić Crosso u dołu. Sprzedawca przekonał mnie do modelu "Back-Roller Plus" (
http://www.ortlieb.de/_prod.php?lang=en&produkt=backrollerplus):
Powiedział, że sam takich używa od lat i jest zadowolony. Odradzał podobny model "Bike-Packer Plus", bo podobno klapa nie zawsze wystarcza, a zrolować można wyżej lub niżej, w zależności od ilości bagażu, a model "Back-Roller Classic" odradzał dlatego, że tamten materiał jest dość sztywny (i się błyszczy...), a odporne na wodę są tak samo. Sam wybrałem kolor jak powyżej, bo nie mam ochoty wyróżniać się czerwonym, a akurat brązowe były w sklepie. =}
Wrażenia:
1. Wydawało mi się patrząc na litraż, że ta para (są sprzedawane w zestawach po 2) będzie dobra tylko na początek, ale okazało się, że do moich potrzeb transportowych akurat wystarcza: większość swoich "przydasiów" (zapasowe ciuchy, narzędzia rowerowe, różne kabelki i płytki informatyczne, aparat fotograficzny) mieści się w jednej, a w drugiej wożę zwykle tylko u-locka i linkę, ale czasem przydaje się do zakupów i przewożenia dodatkowych rzeczy.
2. Materiał jest w dotyku mniej więcej taki, jak Cordura, czyli jak wiele plecaków. Nie brudzi się na szczęście. Nie zauważyłem też, żeby te sakwy przepuszczały jakąś wilgoć - co wcale nie dziwi, bo od środka widać, że materiał jest powlekany czymś śliskim i spajany bez szwów.
3. Zdejmuje się je zawsze wygodnie, a zakładanie wymaga pomocy drugą ręką tylko w przypadku ciężkiej sakwy (bo wtedy trudniej nacelować dolnym zaczepem za rurkę bagażnika), ale nawet wtedy jest w miarę wygodnie.
4. Jestem zadowolony z systemu QL2, który jest w tym modelu, bo chyba łatwiej go wyregulować niż QL1, a QL3 mocuje się częściowo do bagażnika na stałe, więc pewnie trudniej by mi było zmieniać rowery. W zestawie są 2 reduktory i do moich bagażników musiałem założyć maksymalny, żeby jak najciaśniej obejmowały górną ramę bagażnika, ale i tak jest trochę luzu - chyba to bardzo nie przeszkadza, ale i tak zamówiłem solidniejszy bagażnik do głównego roweru, bo pod ciężarem wypchanych sakw trochę mi się gibie na boki na wybojach.
5. Próbowałem dokładnie ustawić i dokręcić "wąs", który ma zapobiegać telepaniu bagażu na dole, ale szpara i tak wyszła większa iż w instrukcji, więc już po pierwszej jeździe (od razu w terenie) plastik trochę się zmechacił od tarcia o bagażnik, co mnie naturalnie zaniepokoiło, ale od tej pory nie widzę, żeby się bardziej łuszczył. Jakby co wypróbuję co warta jest ta 5-letnia gwarancja producenta. =}
6. Do pełniejszej sakwy doczepiłem pasek do noszenia, a zapinam ją tym cieńszym paskiem do zaczepu od strony koła. Jak muszę zdjąć sakwy, to mogę przewiesić przez ramię i jest to kompromis między wygodą noszenia (wolę na plecach, ale na więcej niż kilka metrów wolę tak niż trzymać w dłoni za rączkę) a szybkością (jest gotowe od razu). Wyszło na to, że zaczepy na zewnątrz, którymi ten pasek się unieruchamia, i tak w praktyce są mi zbędne, bo pasek nie jest na tyle długi, żeby mógł zawisnąć pod sakwą i wkręcić się w koła, więc spokojnie wala się po bagażniku lub delikatnie zwisa na zewnątrz sakwy, jak mu się zechce. =}
7. Tę drugą sakwę po prostu spinam grubymi paskami na górze. Zrobiłem jednak eksperyment i dokupiłem plecki (
http://www.ortlieb.de/_prod.php?lang=en&produkt=pannier_carryingsystem&parent=backrollerplus):
Okazało się, że byłem wyjątkiem i trzeba było je specjalnie sprowadzić od producenta... Ale jestem zadowolony, bo nie są ciężkie i zwykle lekko zgięte mieszczą się w wewnętrznej kieszeni sakwy (co nie jest problemem, bo w instrukcji widać, że można je nawet przechowywać zwinięte w rulonik), a jak chcę wyskoczyć z pracy na zakupy na pieszo, to sakwa się zmienia w zgrabny plecaczek. =} Mechanizm jest taki, że zaczep w dolnej części szelek wciska się mocno w plastikowe rogi na dole sakwy, a przez wystające falbanki tasiemki na górze plecków przewleka się górne zaczepy sakwy, które normalnie zaczepia się o górną ramę bagażnika. Trzeba tylko pamiętać, żeby w razie czego chwytać od góry za tasiemkę rączki doszytej do plecków, a nie za tę przy sakwie, bo sakwa się po prostu wyczepi z góry plecków. =} Podczas noszenia góra trochę odstaje od pleców, ale całość trzyma się pewnie (tylko palce mnie trochę bolą od wpinania na dole - no ale coś za coś, a nie potrzebuję tego za często).
8. Ze strachu, że mi zabraknie miejsca, dokupiłem też od razu jedną dużą kieszeń (tylko jedną żeby sprawdzić, bo droga - jak wszystko tej firmy):
No ale po pierwsze miejsca mi na razie wystarcza, a po drugie do sakwy mocuje się ją w ten sposób, że trzeba załączonym szpikulcem przebić materiał przez dziurki w załączonym kartonikowym wzorniku... Nie mam serca do czynności manualnych, więc drży mi ręka na samą myśl, choć tak samo są umocowane wszystkie plastikowe elementy sakwy. Sama kieszeń to po prostu taka samodzielnie rolowana sakiewka, którą w dodatku można w razie potrzeby odczepiać, bo przy sakwie jest mocowany tylko taki plastikowy "stelaż", w który kieszonkę się wpina ściskając plastikowy element mocujący. Może się w końcu przełamię, bo nie lubię wszystkiego wrzucać do jednego wora, żeby się walało, a wewnętrzne kieszonki słabo dzielą przestrzeń (od strony koła jest duża płaska na coś typu A4, a na niej naszyta równie płaska mała z siateczką na suwak powiedzmy na linki, dokumenty albo reduktory do zaczepów sakwy).
***
Wydaje mi się, że do miejskiej jazdy kupiłem sobie wreszcie odpowiednie sakwy - solidne, estetyczne, niezbyt ciężkie, uniwersalne, choć niestety drogie. Denerwują mnie tylko wtedy, gdy się uprę włożyć sześciopak Muszynianki, bo wewnętrzny laminat niby jest śliski, ale plastik opakowania się na tym zatrzymuje jak na gumie, a sakwa się zwęża na dole, więc trzeba trochę wciskać. Na plastikowych elementach od strony koła zbiera się nieco piasku/błotka, ale trudno się spodziewać, że tam będzie czysto. Byłbym szczęśliwszy, gdyby było od razu więcej praktycznych kieszonek, żeby mi się rzeczy w środku nie mieszały, ale zamiast standardowego modelu terenowego powinienem pewnie kupić model miejski, choć wtedy pewnie zamiast rolowania byłaby klapa.
Na dłuższy wyjazd, który mam nadzieję dojdzie do skutku wiosną albo latem, dokupię pewnie duży worek, żeby go doczepić na wierzchu bagażnika za pomocą linek, może też dokupię drugą dużą kieszeń i zamocuję je do sakw. O przednich sakwach będę myślał dopiero jak to się okaże za mało - na razie jestem głównie rowerzystą miejskim i nie mam jeszcze doświadczenia z wyprawami w teren z noclegiem pod namiotem. Ale przecież "ta zima kiedyś musi minąć"... ;-P