Przy rozległości terenu miasta nie ma takiej możliwości - no chyba że sprzęt będzie całą zimę stał rozstawiony po mieście co tylko zwiększy koszty.
MK1111 ma rację. Co innego osiedle, gdzie od bazy sprzetu (kanciapki ciecia) do terenu sprzatanego jest góra 200m, a co innego z miastem, gdzie może to być np 30km, do czego dochodzi jeszcze temat korków. W dodatku na osiedlu masz 5 chodniczków i 1 uczlę na krzyż. Na mieście jest tego o kilka rzędów wielkości więcej, nie wszystko jest odśnieżane w tym samym standardzie (np. inny standard utrzymania ma Tamka, a inny Zajęcza na dole, a jeszcze inny most Świętokrzyski - bo Tamka to podjazd, który muszą móc pokonać autobusy, Świętokrzyski to most na którym łatwiej o oblodzenie (wiatr chłodzi jezdnię też od dołu) a Zajęcza to zwykłą ulica). Jest pewne kolejność, priorytety, które trzeba utrzymać.
Natomiast kluczowe jest to, co napisał MK1111 gdzie indziej - nikt Ci nie broni zarządzić odśnieżania nawet jeszcze zanim zaczną się opady. W praktyce ZOM często tak właśnie robi, że podjazdy i mosty sypie jeszcze przed rozpoczęciem opadów. W razie gdy prognoza mówi o możliwych opadach, sprzęt też rusza na miasto przed godziną szczytu, by nie utknąć w korkach.
Jak to się ma do rowerów? Tak, że Puchalski nie ma wieloletniego doświadczenia ZOM i dopiero musi się tego wszystkiego nauczyć, kiedy wysyłać, a kiedy nie. Nie ma też takiej kasy do wydania, by pługi mogły kursować po ddrkach w czasie opadów, które trwają. Kasy starczy oimw na kilkanaściw wyjazdów sprzętu na miasto. Można to zużyć na kilkanaście opadów przez całą zimę i przez załóżmy 90 dni zimy mieć odśnieżone skutecznie 85 dni. I może nawet jeszcze trochę kasy zostanie (zima w tym roku łaskawa). Można też zawziąć się na ideał odśnieżania i za tą kasę zrobić jeden-dwa długie opady (lub 5 krótkich) jeżdżąc i odśnieżając w kółko, gdy śnieg wciąż pada. Tylko, że jak potem spadnie śnieg kolejny raz, nie będzie za co odśnieżyć i będzie idealnie odśnieżone przez np. pierwsze 30 dni zimy, a potem wcale. Moim zdaniem lepsza jest metoda 1 - bo jest bardziej efektywna finansowo i daje efekty na dłużej. A przez te kilka godzin, czy dni, gdy pada, to się jakoś przemęczymy, skoro w poprzednich zimach dawaliśmy se radę cały czas.
Natomiast docelowo, faktycznie powinniśmy dążyć do tego, by ddrki były odśnieżane tak samo szybko i wytrwale jak jezdnie. Ale to na spokojnie, na razie cieszmy się z tego co jest, bo po pierwsze to i tak dużo, a po drugie Puchalski też musi z tym odśnieżaniem zdobyć doświadczenie - musi wiedzieć gdzie, jak, kiedy i czym jest najlepiej odśnieżać. Bo dziś nawet lista ddrów do odśnieżania była robiona na "wydaje mi się" (każdy mógł zgłosić gdzie mu się wydaje, że warto odśnieżyć i zrobiono z tego listę). Po prostu NIKT nie wie ilu nas jeździ zimą i gdzie. Nikt nie wie jaka metoda i jaki sprzet zadziała u nas najlepiej. Nikt po prostu w Warszawie nie robił tego wcześniej. Można uczyć się od Gdańska, ale to inny klimat (Oni są nad morzem), a poza tym ich doświadczenie to też ledwie kilka zim.