Na razie wygląda to dziwnie. Akurat jak dziś patrzyłem na przelot mostem Gdańskim, to asfalt z mostu do Słomińskiego jest czysty, cały asfalt dalej (czyli na wschód koło Zoo) jest oblodzony, a następnie jest już droga kostkowa - i ona znów jest czysta. =}
Po tym nagłym oblodzeniu jeszcze bardziej niż zwykle odczuwam problemy z ciągłością - słynne "teleporty", którymi mamy się przemieszczać zgodnie z prawem, teraz zastępowane są przez teleporty, którymi da radę ominąć oblodzenie. Bo co mi nawet z kilometra czystej drogi rowerowej, jeśli przez 20, czy nawet 5 metrów mam lód, a zwłaszcza, jeśli ktoś świeżo po opadach zostawił ślady opon lub butów, bo lód zrobił się tam nierówny i z różnymi koleinami, czyli nawet nie zawsze mogę po nim przejechać na wprost - a zakręt albo gruba nierówność to już wiadomo co może oznaczać. Prawie rok temu się wywaliłem z długimi konsekwencjami na drobnej gołoledzi (typu płaska kałużka akurat na zakręcie) na ulicy, więc absolutnie nie przesadzam.
Brak mi w przepisach możliwości w trudnych warunkach atmosferycznych nie tylko zjechania na chodnik (teraz to się często sprawdza), ale także na jezdnię, nawet jeśli obok jest DDR w odpowiednim kierunku, ale w fatalnym (albo nawet - niepewnym, bo skąd mam wiedzieć co będzie dalej?) stanie, bo chodniki są zwykle w dobrym stanie, ale bywają też i krzywe oraz nieoświetlone wieczorem, a ulice najczęściej mają wszystko dobrze - zwłaszcza te większe, bo ulubione latem osiedlówki i dojazdówki mają się znacznie gorzej. Zresztą podczas deszczu/ulewy też wolę ulice niż niektóre DDR-y i chodniki.