Z dzisiejszej Nocnej Masy Nieoficjalnej na pewno będę miał wiele pozytywnych wrażeń. Było nas dziewięciu, w tym jedna kobieta. Jazda podmiejskimi lokalnymi drogami zawsze sprawia mi wiele przyjemności. Więcej, niż jeżdżenie głównymi, wielopasmowymi ciągami.
Nagły, i chwilowy deszcz bardzo umilił nam postój. Niezawodny i pozytywnie zakręcony Adbej tym razem wniósł do wycieczki wiele pozytywnego humoru
Krótki błotnisty teren (którego nie lubię) okazał się właśnie krótkim. Na szczęście mi udało się nie wywrócić:)
Żałuję tylko, że nie mogłem dojechać z Masą do końca. Gdzieś na wysokości miejscowości Sowia Wola, gdzie jak widać, byliśmy w czarnej d*pie za Warszawą (a nadmienię w tym miejscu, że czarna d*pa to tylko metafora, bo w rzeczywistości już było dawno po bladym świcie), Masa miała jechać dalej, oddalając się od Warszawy w stronę Kampinosu, następnie zawracając do Leszna, skąd mieliśmy wrócić autobusem. Ale o tym jak tam było, niech opowie ktoś inny.
Razem z dwoma kolegami wybraliśmy bowiem powrót rowerami do Warszawy. Ślad endomondo kończy się w Łomiankach, gdzie nie starczyło już mi baterii.
Mój dystans od kolumny do domu wyniósł 80km.