Aniu, nie ma tak, ze tylko jedna strona jest winna i amen! Odkąd jeżdżę na NMK, zawsze były niesnaski, zawsze się coś komuś nie podobało i próbowano wprowadzać swoje rządy, ustalając odgórne zasady. Odbywało się wszystko, łącznie z porzucaniem wolniej jadących ludzi, egoizm kreował się pełną gębą. Sam nierzadko prowokowałem podobne sytuacje, nie mogąc już dłużej utrzymać ciśnienia na wodzy.
Ale mimo to nigdy nie było na tyle źle, by NMK nie mogła się odbyć, a przynajmniej ja na obecną chwilę nie przypominam sobie takich kwestii. Zawsze znalazł się ktoś, kto zdecydował się poprowadzić nocną masę w kierunku ogólnie aprobowalnym przez resztę kręcącego towarzystwa. Tak się stało ostatnimi czasy, że LR częściowo przejął masową schedę i za to jestem im wdzięczny, że ktoś podtrzymuje tradycję, nawet niebezpośrednio. Nigdy do końca nie rozumiałem tej masowej niechęci do LRu, chociaż i tak już nie ma tego, co kiedyś miało miejsce. Był czas, że byłem niechętny w stos. do tego, co koledzy wyprawiali, ale ostatecznie to już się chyba przejdało.
I nie pisz mi, że z tego się wyrasta. Nie, nocne kręcenie z wiekiem ciągnie mnie coraz bardziej, coraz silniej. ;-)