Oczywiście można kupić sobie super mega wypaśne lampki tylnie, ale to rozwiązanie dla leniwych, bogatych lub wygodnych. Widoczność na drodze nawet z lampkami jest sporo mniejsza niż z porządnie oklejonym odblaskami rowerem i co ważniejsze kierowców to nie oślepia, wiele nie waży i energii nie potrzebuje.
@MYSH, wybacz, ale pitolisz. Kupno kupnem, ale diody CREE nie są szczególnie drogie, a nawet taki laik elektroniczny jak ja, potrafił wydumać z tego prostą lampeczkę na zestawach bakterii AA z regulacją mocy na przełączniczkach i... rezystorkach. Bo o tym uczono mnie w 8 klasie podstawówki
Z tej całości najwięcej mnie kosztowało pudełko i diody. Akumulatorki juz miałem :>
Zważ też na to, że odblaski wymagają światła padajacego na nie. Czyli dla samochodu skręcającego, włączającego się do ruchu, który jeszcze Cię nie oświetlił - jesteś niewidoczny lub ledwo co.
Kolejna rzecz - póki co cenię wiśniowatą czerwień swojej ramy i jakoś nie mam ochoty do niej przyklejać kilku m2 odblasków. Tego nie stosuje się (nawet?!) w samochodach!
I wreszcie...
Migające mocne światło jest O
WIELE BARDZIEJ WIDOCZNE niż tryliard m2 odblasków, które wymaga poświecenia na nie... A niech Ci jeszcze kąt świecenia na owe odblaski wyjdzie w "tym momencie" nie taki jak trzeba... I leżysz w rowie.
Dlatego dla mnie
PODSTAWĄ JEST WŁASNE OŚWIETLENIE. A odblask = dodatek.