Tak sobie czytam, czytam, oczy przecieram ze zdumienia ale nic nie pomaga...
A gdzie czysta radość pedałowania? Jazdy? "Polityka" i rozgrywki osobiste (czyli też "wycieczki") i tu psują nastrój i radość. Wspólna zabawa przeradza się w szereg oddzielnych, bo "w mojej zabawie obowiązują moje zasady" "a mnie się nie podoba, robię swoja grę"... Ostatnio z takim zachowaniem miałem do czynienia w piaskownicy. A to było, gdy większości z Was nie było na świecie (bez obrazy). Tempo, teren - wszystko jest do ustalenia. Przecież to wszystko teraz, gdy internet tak rewelacyjnie upraszcza komunikację, szczególnie masową (Masową również:)) to pikuś. Nawet nie Pan. Jakim problemem jest ustalić :dziś jedziemy szosowo, jutro terenowo, czy inaczej. Luzu (bo to lajt) trzeba i dystansu. A jak było u zarania? Przecież żadna Masa nie porusza się szybko. I co? Wszystkim pasowało? Kto lubi naprawdę szybko - zapraszam do Pruszkowa. Na tor. A tymczasem proponuje w tym wakacyjnym czasie lżejsze podejście do zagadnienia, mniej stresów, więcej radości.