Taksówka Bagażowa to najlepsze rozwiązanie. Wsadzisz każdy rower, nawet długiego pozioma z przyczepką. Dostaniesz fakturę, czy co tam będziesz chciał. Jak poprosisz to Ci facet dopisze na tym, że wiózł rower i skąd oraz dokąd. Po czym idziesz z tym do ubezpieczyciela sprawcy.
Niestety ja nie spotkałem się z likwidacją szkody za uszkodzony rower więc ciężko mi się wypowiedzieć. Może chodzi o kwestię łatwiejszego przetransportowania uszkodzonego roweru albo nie zaproponowałeś, żeby likwidator dojechał do Ciebie.
Generalnie szkody na rowerach zwykle są małe, więc i uzyskanie ich jest stosunkowo bezbolesne i szybkie. Ubezpieczyciel bez stresu wypłaca te 100 czy 200zł bo to wychodzi taniej niż zatrudnianie do tego armii specjalistów by udowadniali, że należy Ci się 10 czy 15zł mniej. Nierzadko na drobnych stłuczkach koledzy wychodzili nawet na niewielki plus.
Tak jak ubezpieczenie za szybę w aucie stłuczoną kamyczkiem, do której mi nawet likwidator nie przyjechał, tylko wskazali mi warsztat, gdzie mechanik przed wymianą zrobił dwa zdjęcia, a cały proces likwidacji nie trwał nawet tygodnia. Wydaje się, że to po prostu są dla ubezpieczyciela "drobnostki", na które nie chcą nawet tracić czasu.
Problem i większe jazdy zaczynają się jak ma się drogi rower, albo jeszcze nie daj bóg nietypowy, samodzielnie składany lub budowany. Koledze kierowca wjechał w rower poziomy, z ramą własnej konstrukcji, nietypowymi i kosztownymi częściami, a do tego jeszcze budowanego samodzielnie co oznacza mnóstwo własnej pracy (to też koszt). I tu zaczynają się jazdy, bo likwidatorzy mają o rowerach blade pojęcie i raczej nie umieliby odróżnić koła za 60 zł od takiego za 200 lub 2000zł, albo korby za 80zł od takiej za 600zł. A już żeby oszacować ile kosztuje zaprojektowanie i wybudowanie ramy rowerowej, to już w ogóle.
Zwykle wycena jest więc za niska (a to niespodzianka) i trzeba się kłócić. Przydają się rachunki dotyczące kupowanych do roweru części, albo nawet opinia mechanika lub firmy sprzedającej to, co było w rowerze (np robiącej nietypowe ramy do rowerów poziomych). Oczywiście taką opinie ubezpieczyciel może zlać, ale w praktyce kilku znajomych z podobnej ścieżki korzystało, więc chyba jednak biorą pod uwagę. Generalnie w tych przypadkach trzeba się po prostu przygotować na dłuższą wymianę pism i argumentów. Co nie oznaczy, że straconej kasy się nie odzyska.
Nie powinienem tego pisać ale ważny jest też sposób zgłoszenia szkody. Co się powie podczas takiego zgłaszania. Jeśli jest taka możliwość to warto przeczytać sobie OWU a przynajmniej zakres ubezpieczenia i wyłączenia.
To żadna tajemnica, że to co mówisz i piszesz w zgłoszeni szkody może być użyte przeciwko Tobie. Przecież jak dzwonisz na infolinię zgłosić szkodę, to nawet Cię informują, że wszystko jest rejestrowane
Przecież nie robią tego dla ogólnego dobrobytu ludzkości
Generalnie warto nie tylko zastanowić się, co mówić, by się nie wkopać, ale przede wszystkim zgłaszać szkodę na spokojnie i rezerwując sobie na to odpowiednio dużo czasu. Zgłaszanie szkody przez telefon raz trwa 3 minuty (prosta szkoda, doświadczony zarówno zgłaszający jak i przyjmujący zgłoszenie, wszystkie dokumenty przygotowane), albo godzinę, gdy gada się niejasno, przyjmujący zgłoszenie musi się o wszystko dopytywać, wyjasniać nieporozumienia, a dokumentów z których podaje się dane to dopiero trzeba szukać podczas zgłaszania szkody, by odczytać z nich (bez okularów) pisane drobnym druczkiem np PESEL, czy numer prawa jazdy.
Koniecznie później trzeba tez DOKŁADNIE przeczytać to, co podają pod nos do podpisania. Bo zwykle szkodę zgłasza się telefonicznie, ale później jest ona drukowana i zgłoszenie i tak trzeba podpisać (w przypadku PZU kiedyś się jeździło do referatu, w WARCIE zgłoszenie do podpisania przywoził mi do domu rzeczoznawca na ocenę uszkodzeń). I tu trzeba dokładnie wszystko sprawdzić, czy się zgadza z tym co się mówiło i w razie co nie wahać się powiedzieć "to się nie zgadza, nie podpiszę".
Osobiście polecam zgłaszać szkody wieczorkiem, lub rano, bo wtedy krócej się czeka na linii zanim połączą z przyjmującym zgłoszenie. Na spokojnie, z domu, z wygodnego fotela i bez presji czasowej.