Ostatnio niemal nie miałem dzwona przy "normalnym" mijaniu. Facet chciał gdzieś skręcić, stracił równowagę, myslał, że chcę go minąć po angielsku, albo nie wiem co - w każdym razie spanikował tak, że nosiło go po całej szerokości i nie wiedział już gdzie ma jechać. Dobrze, że hamulce mam dobre.
Powoli zaczynam wierzyć w słowa jednego znajomego, który powtarza niezmiennie, że osoby po 70 czy 80 roku życia za kierownicą stanowią zagrożenie. Ten to już czwarty ostatnio (poprzedni to: skuterzysta i dwóch dziadków-kierowców).