W niedzielę koło 18-stej na moście Grota, w kierunku Białołęki. Klasyczne najechanie na tył, nie wiem jaką pipą musiał być kierowca, by roweru przed sobą nie widzieć. Pewnie skakał jak żabka po pasach ruchu, bo przecież jest niedziela i jak się nie pośpieszy to mu cebulę w markecie wykupią.
Tył roweru rozwalony, cyklista leżał na ziemi i udzielano mu pierwszej pomocy. Sytuacja wyglądała "poważnie".
BTW. To pierwszy wypadek z rowerem jaki kojarzę na Grota, od kiedy pamiętam. A mieszkam tuż obok od dziecka, przez wiele lat jeździłem tym mostem rowerem po 2-4 razy dziennie.