Kwiatki z Masy, w większości podsłuchane: [K = ktoś]
K1: Co on właściwie trenuje?
K2: Jakieś walki, sztuki czy inny wpie**ol.
K: Czemu nie masz chorągiewki?
R: [miło i uprzejmie] Jak mam, to się czepiają, że szoruję. Jak nie mam, to się czepiają, że nie mam. A idźcie wy wszyscy w cholerę.
K: To nie Afryka, wyłączamy wuwuzele! [popieram! - dop. Sav.]
Zabezpieczenie, śpiewając na melodię psalmu: "Tyyył już się zbliiiżaaa, kręcić pedałaaami!"
I robiłam za role model dla jakiejś przyszłości cyklistów [wiek 2 lata max], mamusia mnie pokazała, że "Ta pani jedzie w płaszczyku, widzisz, tak jest fajnie, a ty nie chciałeś" - kiedy akurat padało ^.^
Ludzie się zachowywali nawet całkiem cywilizowanie ogólnie, mówię o cywilach.
Jakaś grupka naszych bawiła się w bike-wrestling o wuwuzelę i wzajemne zajeżdżanie sobie drogi kibiców owej przepychanki, ale sprawy rozwiązali we własnym zakresie, bez konieczności ingerencji.