Tak zwani miszczowie. Wczoraj - uliczka Cietrzewia (Włochy) na ulicy - ja z przyczepką, młody (10), z naprzeciwka kobitka z dwójką takich 16-20 calowych. Ruch straszny - 10 i pół samozłoma/h. Chodnik szerokości pół metra, jeszcze zaparkowane samochody więc ludzie łażą po ulicy bo wygodniej - ogółem typowy przykład 'wspólnej przestrzeni'
A na chodniczku - dwóch klientów 'full mega total profi' ubrani w obcisłe Discovery czy inne Lampre, spd-y, mtb ze średniej albo i wyższej półki, kaski... oczywiście jechali ze 20 na h.
Oświadczam niniejszym, że JA TEGO NIE ROZUMIEM