...
Sądzę, że lepiej wybudować cokolwiek i nie oznaczyć, a potem dodawać po trochu, niż nie wybudować, planując kiedyś zrobić całość. Jakoś łatwiej jest "połączyć istniejące fragmenty dróg rowerowych" niż zbudować coś od początku - przynajmniej w papierologii
NIE NIE NIE
Bo:
Albo piesi, będą się do odcinka nieoznaczonego przyzwyczajać i zatapiać w swojej świadomości fakt, zaistnienia nowego chodnika, albo kierowcy będą nas przeganiać na DDR, która drogą nie jest, albo i tak ktoś to oznaczy, bo skoro w projekcie będzie, że to DDR i pieniądze w budżecie, kosztorysie, przedmiarze prac będą przeznaczone na DDR to musi ona być oznaczona.
Budowanie fragmentami mamy w tej chwili, czego skutkiem są właśnie ścieżki a nie drogi dla rowerów. Jak się szatkowanymi "ciągami" komunikacyjnymi jeździ wszyscy wiemy.
W efekcie, w trosce o własne bezpieczeństwo ( nieustanne włączenie się do ruchu) i wygodę, rowerzyści (czyli Ja też) nie korzystają z bezsensownie wybudowanych ścieżek ryzykując mandat.
Jeżdżąc po Polsce samochodem, widzę całkiem sporo wiaduktów i estakad prowadzących do nikąd (nie, nie tych nowych, lecz takich co od czterech, pięciu lat stoją)
Jakoś nie udało się ich połączyć z czymkolwiek. No chyba, że miały łączyć pole Zenka z polem Heńka.
Albo ma być dobrze, albo wcale.
Jako rowerzysta, podatnik i mieszkaniec, nie życzę sobie wywalania moich pieniędzy w błoto (ścieżki).
Chcę, aby były przeznaczone na drogi, drogi dla rowerów.