A co do zabezpieczenia Kryptonite na filmie:
Nie chodziło mi o łamanie ogniw łańcucha,
czy też oczka mocowanego w zamknięciu.
Chodziło mi o ten bolczyk poprzeczny
średnicy tak na oko 1,5 mm oraz drugi
będący fragmentem odlewu - więc jeszcze
słabszy - bo hartowaniu nie ma mowy.
Obejrzyj ten filmik jeszcze raz - tym razem
nieco uważniej.
Ale ogniwo nie opiera się tylko na bolczyku, ale też na obudowie. Jak zalecasz oglądanie filmu, to sprawdź jak dużo czasu i jakie narzędzia musieli najpierw wykorzystać by się do tego bolczyka dostać i go wybić
Wtedy będziesz miał konkretne info na ile twoje znalezienie rzekomego słabego punktu zabezpieczenia jest odkryciem, a na ile "odkryciem".
Plus jeszcze jeden detal. Mam wrażenie, że dyskutujemy o czymś czego nie ma (coś jak te słynne zamki otwierane długopisem, którymi co jakiś czas ktoś się podnieca, a których nie stosuje się od dekady
). Obecnie łańcuchy Kryptonite w ogóle mają inną konstrukcję zamka - tego bolczyka nie ma, a całość wygląda tak:
Keeper (druga najniższa grupa zabezpieczeń tej formy) też zdaje się od lat już wygląda tak:
A co do cięcia nożycami wszelkich zabezpieczeń
niejako hurtem to mam takie doświadczenie:
Mojemu koledze (sąsiadowi) zaciął się zamek
w lince zabezpieczającej. Taka chińszczyzna
za jakie 7 złotych. Poprosił by mu rower uwolnić.
Był przykuty do ściany w rowerowni.
No nie ma sprawy - mówisz i masz.
A tu kicha. Nożyce do drutów stalowych fi max
6 mm nie podołały. Jakie 80% drutów składających
się na linkę poszło za pierwszym razem. Kolejne
2 czy 3 po NASTU kolejnych podejściach.
Ciąłeś jedną linkę - fakt, dużo tego doświadczenia
Zaś odpowiedź na Twoje problemy brzmi: kiepskie nożyce. Założę się, że Twój problem polegał na tym, że te 20% odginało ostrza na tyle, że właziło pomiędzy nie zamiast być przecinane. Znaczy albo ostrza były źle spasowane i był między nimi luz, albo z na tyle słabego materiału, że się uginały w bok na te kilka mm zamiast ciąć.
Wystarczy najmniejszy luz na nożycach i kicha.
No właśnie, czyli po prostu narzędzia miałeś do dupy, a nie linka była wspaniała
Dokończyłem dzieła kombinerkami bo cęgi boczne
elektryczne też nie dały rady. Cała zabawa trwała
ponad pół godziny, pomimo tego że w rowerowni
byłem sam, miałem komplet narzędzi + nożyce
i żadnego stresu.
Gdybys ciął masłem i kamieniem rzecznym trwało by jeszcze dłużej, tylko czego to dowodzi? Niczego. Pod porządnym, nie rozklekotanym narzędziem linka poddaje się od razu lub w kilka sekund. Na ŚC chyba się tego na oglądałeś na tyle dużo, że nie muszę swojej tezy specjalnie udowadniać?
Tak na prawdę to tylko diax akumulatorowy
tnie wszystko w miarę szybko. Ale ma jedną wielką
wadę: hałasuje i zwraca na siebie uwagę.
Hałasuje. Zwraca uwagę? W środku miasta, w biały dzień, pod okiem kamery monitoringu odciąłem własny rower po tym jak się zamek skończył i pies z kulawą nogą się nie zainteresował tematem.
I jeszcze drobiazga: aby rower zapięty obok był
atrakcyjniejszy, to ze swojego zdarłem wszelkie
możliwe nalepki i nie czyszczę go ani za często,
ani za dokładnie. A zapięcia mam dwa: taka grubsza
niż 6 mm (standard nożyc) linka oraz kiełbasa
na bazie linki do 6 mm. Jak na razie nikt się do niego
nie dobierał - i oby jak najdłużej - czego wszystkim
czytającym te słowa z całego serca życzę.
Czyli nie masz zabezpieczeń
Za to masz rower, który zniechęca złodzieja, co jest dobrym rozwiązaniem. Póki nie trafisz na jakiegoś pijaczka, co wytnie cokolwiek, byleby było wycięte, będzie ok.