MarioG: Żadnego autobusu w zasięgu wzroku nie było, a te dwie taksówki wyprzedziły mnie bez problemu, a z pewnym uznaniem.
Raffi:
W nieruchomościach byłam jedyną osobą dojeżdżającą na rowerze. Trzymałam go na naszym balkonie, bo wolałam zostawiać pod dachem, niż przypięty gdzieś na Konstytucji. Do klientów też jeździłam rowerem i byli pełni uznania. Szefostwo mądrze uznało, że nie obchodzi ich jak wyglądamy i czym jeździmy, dopóki klienci są zadowoleni.
W PARPie sporo osób dojeżdżało rowerami, mieliśmy specjalny, zadaszony parking [dostawało się do niego przez drzwi z chipem] i prysznic [z karteczką w windzie - że jest i gdzie]. Większość dojazdowych była sezonowa, ale parę osób jeździło, jak ja, cały rok. Poznałam tam sympatycznego ostrokołowca z sandałami spd. Z mojego działu 3 na 9 osób dojeżdżało rowerami, w tym kierowniczka. Promowałam jak mogłam asertywną jazdę jezdnią, bo pozostałe dwie się bały. [dziewczyny, nie jezdnie
]
Na rozmowy kwalifikacyjne jeżdżę oczywiście na dwóch kółkach, w eleganckim stroju i z torebką [zakładaną na czas jazdy jak plecak, uszy na ramiona]. większość nie zdaje sobie sprawy czym przyjechałam i jest bardzo zaskoczona. Spojrzenia "to jakim cudem tak porządnie wyglądasz?!"
Poza tym używam [uwaga, kryptoreklama] blokera Ziai i nie znać po mnie tych 43 km/h w ciepły dzień