Policjant biegnący Ci na spotkanie i wymachujący rękoma - a nie wiem, Strażnicy w ostatniej chwili odskakiwali, z Policjantami nie próbowałem
Mógłbyś rozwinąć temat? Ciekawi mnie sytuacja
Kiedyś jakis dowcipniś ze Straży próbował zmusić mnie bym na drodze rowerowej na Wisłostradzie zatrzymał się, albo zjechał na chodnik, bo się jakaś wycieczka wyładowywała z autokarów i oczywiście mając do dyspozycji całą Kępę Potocką z chodnikiem włącznie obok, zbiórkę musieli robić akurat na DDR. Jakaś msza wtedy była, czy cuś (nie pamiętam, czy JP2, czy już po 10 kwietnia) i cały prawy pas Wisłostrady od Grota po Łazienkowski robił za parking dla przyjezdnych. Makabra.
Ja tymczasem BARDZO śpieszyłem się do serwisu na Spójnię z przyczepką Masową. Byłem spóźniony i wcale nie miałem ochoty zwalniać z prędkości z niemałym trudem osiągniętej. Strażnik metodę przyjął osobliwą, bo po prostu rozkraczył się na DDR z miną "rozjedź mnie, to Ci pokażę". W dodatku to był ten piękny czas gdy SM nie miała prawa zatrzymywać pojazdów w ruchu, ani ruchem kierować. Nie reagował na gwizdek. Tacy piesi bawiący się w tchórza zawsze działali na mnie stymulująco (zwłaszcza gdy jadę z przyczepką, która swoje waży). Wykonałem niewielki slalom, by facet zobaczył, że przyczepka za mną "lata" po całej ścieżce, podskakuje, jest poza kontrolą i generalnie to lepiej zejść z drogi, bo nawet jak ja minę, to przyczepka może zahaczyć. Piesi na ten widok zeszli z DDR, został sam rozkraczony Strażnik.
Gość odpuścił sobie udawanie bohatera i odskoczył tuż przed tym jak już miałem naciskać na hamulce i hamować awaryjnie (prawo prawem, ale człowieka nie potrącę). Pięęęękny szczupaczek na trawę, choć podziwiać czy nie upadł na psią minę nie miałem czasu
W drugą stronę (wracałem może po 10-20 minutach) wystarczył krótki sygnał gwizdka z oddali i Strażnik od razu oczyścił mi drogę z pieszych, którzy też jakby byli bogatsi o doświadczenie wcześniejsze. Ładować się pod koła już nikt mi nawet nie próbował. Przeleciałem obok wycieczki na trawniku i chodniku z V>35km/h i przyczepką częściej w powietrzu niż na ziemi (nierówny asfalt, przyczepka pusta, to skakała), po czym pognałem na most Grota.