Dla rowerzystów przywilej .
Jaki tam przywilej? 20 lat jezdżę i bez śluz robiłem dokładnie to samo - ustawiałem się przed autami lub pomagałem sobie przy skręcie w lewo wykorzystując przestrzeń przed autami.
Dołączasz do chóru zadwolonych z obecnej ... tzn minionej sytuacji rowerzystów, którym najlepiej sie jezdzi szosówką po 3-pasmówkach, którym nie potrzebne DDRy, pasy i wogołe.
Absolutnie nie. Po prostu nie uważam, że rzucenie jednego czy dwóch ochłapów nalezy od razu pozwalac reklamować jako nie wiadomo jak wielką rewolucję i przywileje. To po prostu słowa niewłaściwego kalibru do tego co się stało.
Śluzy, ddrki, pasy rowerowe i ogólnie infrastrukture POPIERAM, od zawsze i bez zmian w tym zakresie.
Gdzie zapodziałeś frazesy o matce z dzieckiem na rowerze ?
Tam gdzie Ty subtelność w dozowaniu ironii
Skoro stawałeś przed samochodami to łamałeś przepisy . Nie ładnie.
NIGDY nigdzie nie mówiłem, że jeżdżę rowerem przepisowo. Wręcz przeciwnie - zawsze mówiłem, że czasem łamię prawo, gdy tak jest dla mnie lepiej i bezpieczniej. Może to nie ładnie, Pan Kąkolewski w studio TVP się zgotował jak to usłyszał kiedyś na antenie, podobnie Zientarski senior prawie puścił pianę z ust - a potem, już na konkretnych przykładach, przyznali mi obaj rację, że np. jazda lewym pasem mostu Poniatowskiego jest pomysłem legalnym, ale dość słabym, podobnie jak lewoskręt z Modlińskiej inny niż nielegalna metoda "na dwa".
Widzę, że teraz dołączasz do panteonu specjalistów od BRD w Polsce
Teraz po prostu mi wymalowali do tego oficjalne miejsce. Ale to żaden "przywilej" - bo na razie mam to w 1 miejscu w mieście, którym nie jeżdżę, a tam gdzie bym korzystał (np. pl. Bankowy, czy Chałbińskiego/Koszykowa) śluz nie ma.
Skoro tam nie jeździsz to po co sie wypowiadasz.
No tak, to jest ten problem ze skrótami myślowymi. Nie tyle nie jeżdżę, co jeżdżę tam bardzo rzadko.
Ale co ważniejsze: Twierdzę, że śluzy są potrzebne w wielu innych miejscach z bardziej kłopotliwymi lewoskrętami niż Świętokrzyska/Nowy Świat. I że zapewne tam akurat nie powstaną, a już na pewno nie powstaną tam równie prędko.
Zdecyduj się.
Nie miotaj się, czytaj spokojnie i ze zrozumieniem, łatwiej będzie Ci załapac o czym pisałem
Interesuje ciebie tylko to co dla ciebie.
Oczywiście, że tak. Ostatecznie każdy z nas ocenia miasto z perspektywy ulicy. Śluza to narzędzie, fajne narzędzie, ale na razie nie przekłada się ono na to, że nasze miasto się zmieniło - trudno mówić więc o rewolucji.
Inaczej: Ilu osobom w mieście jedna śluza lub sierżant zmieniły sposób dojazdu rowerem? Kilkuset? To mniej niż 1 promil wszystkich rowerzystów w mieście. Ciężko to nazwać rewolucją. Rewolucja to dopiero będzie jak tego będzie więcej!
Że powstalo w jednym z najważniejszych miejsc to nie ważne. Jakby zrobili na Tarchominie czy w Ursusie to byś narzekał że nie na Świętokrzyskiej.
I tu jest właśnie różnica między nami. Uważam, że to nie jest jedno z najważniejszych miejsc. Owszem, fajnie, że gdzieś powstało, ale tam ten lewoskręt wcale nie był trudny i niebezpieczny. Auta jada tam powoli lub stoją przez większość dnia, do przeskoczenia jest 1 (słownie: jeden) pas ruchu ogólnego, a potem jest pusty zwykle pas do lewoskretu gdzie bezpiecznie można się zatrzymać. Lajcik.
Jest naprawdę dużo skrzyżowań, gdzie śluzy poprawią bezpieczeństwo bardziej, bo do przeskoczenia jest tam 3-5 pasów ruchu, bo auta jadą szybciej, widoczność jest gorsza, a rowerzystów wcale nie koniecznie jeździ mniej.
Nie mówię, ze to źle iż śluza na Św/NŚ powstała. Ale reklamowanie jednej śluzy jako "rewolucji" i "przywilejów" które rzekomo wywracają rowerową rzeczywistość w mieście mnie wkurza w sytuacji, gdy w Warszawie jest jeszcze dobrze ponad 1000 innych skrzyżowań, które na podobne rozwiązania czekają od 20 lat.
Swoją drogą jak będziemy pisać, że to przywilej, to pewnie to stracimy Unikałbym więc takich słów. Bo dziś jest trend by przywileje odbierać. A to żaden przywilej, tylko normalny element zapewniający elementarne bezpieczeństwo, którego przez 20 lat brakowało.
Czyli nie ma sie z czego cieszyć, nic właściwie nie osiągnęliśmy, do niczego nie doszliśmy, nic sie nie zmieniło.
Dokładnie tak. Z poziomu ulicy osiągnęlismy 1 skrzyżowanie na kilka tysięcy. To jest nic.
Jak osiągniemy 200 skrzyżowań, o to w skali miasta może być już odczuwalne i zauważalne. A osiągniemy jak nie spoczniemy na laurach ciesząc się, że mamy jedną śluzę!
Ktoś sie starał, nachodził po ministerstwie, a dla ciebie to nic.
Ten ktoś to także ja, więc uwierz mi, że w tym temacie wiem co mówię
. I nie łącz tych dwóch rzeczy. Rozporządzenia jeszcze wywrócą nam rzeczywistość w Polsce. Mają taką możliwość.
Ale to TYLKO narzędzie - samorządy muszą CHCIEĆ z tego skorzystać. Jak po jednej śluzie i kilku sierżantach odtrąbisz wielki sukces w mieście, przełom i ogólną szczęśliwość rowerzystów, to ciekawe jaką będą mieli motywację, by robić kolejny 1000 projektów zmiany organizacji ruchu
A taka jest skala potrzeb!
To jest przywilej i strata dla samochodów.
A co konkretnie traci kierowca samochodu w śluzie na Świętokrzyskiej?
Albo przy sierżantach na Koszykowej jak wolisz?
W pierwszym przypadku i tak ma czerwone, i stoi. A gdy dostanie zielone pojedzie tak samo 20m do kolejnego auta w korku, jak bez śluzy
Gdzie tu strata kierowcy?
W drugim przypadku rowerzyści i tak jeździli jezdnią. Dzięki sierżantom miasto nie musi szukac 1,5m na pas rowerowy i likwidować autom pasa ruchu lub miejsc postojowych. Zaiste, ogromna strata dla kierowców, że są sierżanty zamiast likwidacji miejsc postojowych
Nie ma sensu tego ukrywać , bo rower powinien być uprzywilejowany.
Powinien. Ale w Warszawie z pewnością nie jest.
Wciąż mamy w Warszawie miejsca, gdzie droga rowerowa prowadzi PO SCHODACH. I wciąż powstają nowe takie miejsca (Wawer)! Tak bardzo jesteśmy w Warszawie jako rowerzysci uprzywilejowani. Priorytet w sygnalizacji świetlnej, czy w prowadzeniu dróg rowerowych tak by nie nadkładać drogi - jest podobnie niski.
Jak chcesz zobaczyć uprzywilejowanie roweru, polecam wycieczki zagraniczne - Holandia i Dania są niezłe na początek, pozwalają dostrzec, że polska skala działań w Warszawie to naprawdę malutki pikuś, a nie żadne uprzywilejowanie, rewolucja, czy skok cywilizacyjny