Powiesz, że w Gdańsku czy innym Wrocławiu się dało od dawana. Może i się dało i co z tego? W Warszawie się nie dało. Można nad tym ubolewać przez kolejne 5 lat, tylko po co.
Pełna zgoda, że od ubolewania nic się nie zmieni. Nie zachęcm jednak do minuty ciszy, czego najwyraźniej zauważyć nie chcesz lub nie umiesz.
Sugeruję nie to by płakać, a by mieć świadomość, że jak Galas wyleci, jak Piotrowska wyleci, to nagle da się w mieście zrobić to, co dziś albo nie powstaje wcale, albo powstaje w 1 miejscu zamiast w 1000. Hamulcowi są zidentyfikowani z nazwiska, a na razie wyleciała tylko Lendzionowa z ZDM - i zobacz o ile więcej od razu można! Pomyśl sobie co by było, gdyby pozbyć się jeszcze kilku
Tą pierwsza śluzę można traktować jako przykład nieudolności warszawskich władz.
Nie traktuje jej tak. Projekt wdrożono błyskawicznie, musiał być gotowy wcześniej. Lub inaczej - wiem, że Puchalski z ekipą szykowali go wcześniej. I wiem, że to niejedyny taki projekt.
Jeżeli gdzieś jest jakaś porażka, to u nas w środowisku, bo dajemy sobie wmówić, że jedna śluza to "rewolucja" i "przełom", że "wcześniej się nie dało" (choć WSZEDZIE indziej się dawało, nie tylko Gdańsk czy Kraków!), że osoby które są hamulcowymi ruchu rowerowego w Warszawie wciąż grzeją swoje stołki, choć są zidentyfikowane z nazwiska. A także to, że miasto bezkarnie wpuszcza blade kawałki o tym jak to jest super - a ludzie to łykają bez popity. To jest problem do rozwiązania! Warto go widzieć w całości, a nie tylko skutki tego problemu w postaci tego, że czegoś się nie da.
Jednak trzeba też traktować jako sukces rowerowych organizacji, w kontekście zmienionych rozporządzeń.
To jest sukces rowerowych organizacji. Ale ten sukces będzie dopiero mierzony - jego miarą będzie to na ile samorządy skorzystają z nowych przepisów. Jak pisałem - rozporządzenie to tylko narzędzie, gminy mogą nie skorzystać, albo skorzystać w 1 miejscu (jak w Warszawie). A wtedy to będzie ŻADEN SUKCES
Jednak nie widzę żeby ktoś się podpisywał pod tym sukcesem.
Są ku temu konkretne powody, że autorzy sukcesu siedzą dość cicho. Jeden opisałem powyżej.
Drugi jest taki, że czasem warto gdy kura gdakała, że zniosła jajko, ale czasem warto siedzieć cicho i pozostać niezauważonym, gdy w kurniku lis właśnie wybiera sobie ofiarę ;-)
Właśnie dzięki umiejętności robienia rzeczy po cichu środowiska rowerowe mają swoje przepisy, gdy np. piesi nie umieją sobie wywalczyć pierwszeństwa na pasach, lgbc nie umieją sobie wywalczyć legalizacji związków, miłośnicy maryśki nie umieją sobie wywalczyć legalizacji marichuany itd. Umiejętność zamknięcia się w odpowiednich momentach to element strategii, która albo się ma, albo się nie jest skutecznym.
Użyte przez koleżankę słowo "przywilej" może nie jest odpowiednie. Może lepiej tu pasuje ułatwienie.
I tylko na to chciałem zwrócić uwagę pisząc swojego posta. Dobór słów jest istotny, gdy się jest dziennikarzem. Złym doborem słów można zrobić BARDZO WIELE ZŁEGO ruchowi rowerowemu w Polsce.
Nie prawdą jest natomiast że się obywa ono bez strat dla kierowców. Wydłuża się perzejazd przez skrzyżowanie, co powoduje, że o jeden samochód mniej przejedzie. Strata nie jest może wielka, ale jest.
Nie znam programu sygnalizacji przed i po, więc trochę trudno mi się odnieść. Ale jak śluza ma 2m "głębokości" to przejazd przez nią wydłuża się o jakieś 0,14 sekundy przy prędkości 50km/h i 0,36 sekundy przy częściej spotykanych tam 20km/h. Nie sądzę by to robiło jakąkolwiek róznicę! Zwłaszcza w sytuacji, gdy problem jest ZA skrzyżowaniem i polega na tym, że auta nie mają jak z niego zjechać, bo dalej stoi korek, a nie na tym, że zostają na światłach, bo zielone jest za krótkie
Dziesiąta czy setna śluza nie będzie już tak zauważalna jak pierwsza.
Oj to bardzo zależy od tego GDZIE powstanie.
Podam na przykładzie. Przejazd rowerowy przez Żwirki i DDR na Banacha nie był ani pierwszy, ani najlepszy w mieście - a ludzie go chwalą na potęgę, ruch rowerowy z miejsca wyskoczył tam niemal poza skalę
Gdyby ten ddr i przejazd był kolejną "drogą do lasu" albo wzdłuż lokalnej uliczki, jakie miasto nieraz budowało, nie wzbudziłby żadnego zainteresowania.
LOKALIZACJA, lokalizacja, LOKALIZACJA. Dlatego tak skupiam się na tym, że śluz brakuje w wielu miejscach, gdzie są bardziej potrzebne niż na Św-NŚ. MIEJSCE jest kluczowe. A boje się nie na żarty, że akurat tam, gdzie śluzy są najpilniejsze - nie powstaną szybko, albo nawet wcale.