Nie wskażę żadnego filmu, ale mogę na ten temat od siebie dwa zdania.
Z punktu widzenia kierowcy muszę przyznać, że pole martwe naprawdę istnieje, gdzieś na wysokości tylnego błotnika, więc jak ktoś jedzie za samochodem niech ma to na uwadze. To nie jest tak, że nie ma się chęci, uwagi, czy umiejętności. Jakimś cudem nigdy nie rozbiłem samochodu (moja żona owszem, nawet w tym roku), nigdy nie trafiłem w kogoś, ale też miałem sytuacje krytyczne i błędy były z mojej, jak czyjejś winy.